2

1.6K 117 95
                                    

Od samego rana mama George'a powtarzała że to będzie jego wielki dzień, i że na pewno kogoś pozna. Można powiedzieć że ekscytowała się bardziej niż jej syn. Jednak George nie był tego samego zdania, bał się zetknięcia z ludźmi w szkole. Bał się że jeden niewłaściwy ruch i będzie miał niefajnie. Wiedział jak to jest być pośmiewiskiem całej szkoły. Nie raz zostawał wyśmiewany w swojej dawnej szkole. Miał nadzieję że przynajmniej tutaj się nie dowiedzą o jego orientacji. Bycie gejem nie jest najłatwiejsze, nie wiesz czy ktoś jest tolerancyjny czy jednak cię wyśmieje.

Sam George nie był do końca przekonany swojej orientacji w życiu miał tylko dwa poważne związki. Jedno ze swoją dawną dziewczyną jednak uznali że lepiej zostać przyjaciółmi. Za drugim razem była to płeć męska, jak oceniał to George czuł się lepiej z chłopakiem oraz ma inne poglądy na nich niż na dziewczyny. Jednak czy od razu można stwierdzić że jest gejem? Jest tyle orientacji jeszcze przed nim, na razie określenie jego orientacji nie jest jedynym z tych problemów.

-George do szkoły się spóźnisz!- krzyknęła z dołu rodzicielka, wyrywając swojego syna ze swoich myśli zarzucił plecak na plecy, i zbiegł na dół zakładając buty.- weź kurtkę zimno może być.- oznajmiła kobieta na co George zaśmiał się pod nosem.

-mamo świeci słońce mam bluzę na sobie, nie będzie mi zimno, idę kocham cię.- zaśmiał się brunet wychodząc z mieszkania idąc do swojej nowej szkoły.

Zastanawiał się na co głównie mogłyby zwracać uwagę uczniowie z Florydy. Przecież wiadomo że na pewno znajdzie się ta grupa popularnych osób czy nawet ta jedna cicha osoba. Może jednak patrzą czy ktoś jest markowo ubrany? George nie posiadał takich rzeczy. Zazwyczaj nie kupował w jakiś modnych sklepach, jednak ubrania miał z dobrej ręki.

Będąc przed szkołą wziął głęboki wdech i udał się w stronę wejścia. Wiedział że jego wstydliwość oraz niepewność siebie nie pozwoli mu podejść, zapytać się gdzie jest dyrektor. Przecież to nie film w którym wszystko będzie w jasnych kolorach, to szara rzeczywistość. Przeklinał się w myślach że nie przyszedł chwilę przed lekcjami, miałby więcej czasu na znalezienie dyrektora ale także nie spóźnił się na lekcje.

Usłyszawszy dzwonek na lekcje olał dyrektora i postanowił znaleźć sale w której zaczynał pierwszą lekcję. Po krótkiej chwili zobaczył salę której szukał i wszedł razem z uczniami do klasy.

-George tak?- zapytała starsza kobieta podchodząc do bruneta, ten tylko kiwnął głową porozumiewawczo na tak.- dobrze mimo to że nie jestem twoja wychowawczynią usiądź na razie z Nick'iem- mówiąc to kobieta pokazała na szatyna siedzącego na krześle opierając nogi o ławkę.

George posłusznie udał się na wskazane miejsce.

-a ty kto? Wypierdalaj to miejsce już zajęte.- warknął pod nosem szatyn przelatując wzrokiem po brunecie.

-ale..- chwilę zawahał się nad odpowiedzią, nie chciał kłopotów. Nie musiał nic powiedzieć bo po chwili wbiegł zdyszany chłopak z niebieską czapką na głowie.

-ty kurwo. Wypierdalaj z mojego miejsca.- powiedział niższy chłopak z czapką przepychając się do krzesła.

George się odsunął a chłopak usiadł na miejscu z szyderczym uśmiechem.

-Alex! Tyle razy ci mówiłam nie, nie siedzisz z Nick'iem!- krzyknęła poirytowana kobieta.

- ok.- odpowiedział od niechcenia Alex przelatując wzrokiem po chłopaku.-kim ty w ogóle jesteś?

-ja..?- zapytał niepewnie brunet, w tym momencie próbował się nie popłakać był strasznie wrażliwa osoba.

- nie kurwa twoja stara- zaśmiał się w raz z kumplem z ławki a George zaczął wzrokiem szukać innej ławki.

connected by chance [zakończone] ||dnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz