7

1.1K 98 33
                                    

Dyrektor miał rację, to dzisiaj miała na jakiejś lekcji pojawić się psycholożka która chciała pogadać z Georg'iem. Jedyne co zastanawiało chłopaka czemu każda osoba musi pogadać z psychologiem. W sumie co się dziwić, najlepsze liceum w mieście.

George z niecierpliwością wiercił się na krześle odliczając minuty do końca lekcji. Matematyka to nie była jego mocna strona, zresztą co się dziwić. Mało osób lubi matematykę, prawie nikt.

Wreszcie po kilku długich minutach zadzwonił dzwonek świadczący o końcu lekcji. George spakował swoje rzeczy z ławki i razem z innymi wyszedł z klasy.

- George!- usłyszał za sobą charakterystyczny głos, odwrócił się w stronę głosu a przed nim ukazała się biegnąca Joey w jego kierunku.

Chłopak popatrzył na dziewczynę czekając na wyjaśnienia

- ja wiem pewnie że strasznie mnie nienawidzisz za to co Ci zrobiłam, jednak nie chcesz poprawić kontaktu?- wytłumaczyła się dziewczyna błądząc wzrokiem po twarzy George'a.

- Co ty sobie wyobrażasz? Zostawiłaś mnie bez żadnego wytłumaczenia czemu wyjeżdżasz, tak się nie robi.- stwierdził chłopak zakładając ręce na klatkę piersiową.

- Ale czemu od razu mnie odrzucasz od siebie? Minęło kilka lat od mojego wyjazdu. Zmieniłam się, okej możesz mi nie wierzyć ale nie chcesz mi dać szansy? Później będziesz się zastanawiać a co gdyby.- powiedziała dziewczyna błagalnie, było widać że chciała odzyskać przyjaźń, może jednak kłamała?

- Też się zmieniłem, nie jestem naiwny Joey. Cokolwiek chcesz zrobić nie dam się w to wciągnąć.- stwierdził chłopak, wiedział do czego jest zdolna dziewczyna.

Nawet gdyby jej wybaczył, wcześniej czy później dziewczyna wpakowała by go w ogromne kłopoty.

- po prostu się boisz. Boisz się że zostaniesz sam- odpowiedziała dziewczyna, nie dawała za wygraną.

- nie boje się że zostanę sam. Mam tutaj przyjaciół!- uniósł głos, zdenerwowany chłopak

- masz na myśli Dristę? Za plecami gada o tobie.- zaśmiała się Joey.

- nie próbuj mną zmanipulować.- rzekł chłopak. Przecież Drista nigdy by nie zrobiła tego.

- ja cię tylko ostrzegam. Drista to zwykła szmata, zaczai się na jakimś facecie i zrobi wszystko żeby go zniszczyć, przecież to siostra Clay'a.- to miało sens.

Jednak dziewczyna go bardzo lubiła tak przynajmniej mu się zdawało.

- Joey przestań! Drista taka nie jest!- po policzkach chłopaka zaczęły niekontrolowanie spływać łzy.

- jesteś taki słaby, bezbronny nic się nie zmieniłeś George.- powiedziała dziewczyna podchodząc do bruneta łapiąc kontakt wzrokowy.

- bo płaczę? Co chcesz tym osiągnąć? Skończy się to tak samo jak w Wielkiej Brytanii. Nie damy rady się razem przyjaźnić, nie umiemy po prostu. Zrozumiesz to?- powiedział lekko zirytowany chłopak przerywając kontakt wzrokowy z Joey.

- ale nie spróbowałeś nawet, George zmieniłam się. Przypominam Ci że było to kilka lat temu, byliśmy głupimi dziećmi- wytłumaczyła się dziewczyna, łapiąc George'a za policzki.

- nie dotykaj mnie. Zostaw mnie po prostu w spokoju.- warknął

- mam zrozumieć że mam odpuścić? Ostrzegam cię przed Dristą, nie musiałam tego robić, ale zrobiłam. Może powiedz że mam się zabić?- zapytała sarkastycznie dziewczyna.- skarbie nikt jeszcze nie wie że twój ojciec siedzi za kratami za handel.- George'a zamurowało czy Joey naprawdę posunęła by się do takiego czynu.

- oh nie myśl że żartowałam. Mam dobry kontakt z Nick'iem.- dodała.

- jesteś aż tak zdesperowana, żeby posunąć się do takiego czynu?- zapytał przestraszony George.

-oczywiście że nie, tylko wiesz ja nie mam tyle czasu- uśmiechnęła się szyderczo dziewczyna.

- czego oczekujesz?- zapytał.

- a ja wiem powiedziałam ci tylko to co o tobie wiem. Nic Ci nie da zgłoszenie bo się tego wyrzeknę. Wygram.- powiedziała zwycięsko dziewczyna.

- a ty czego przy nim? Wypierdalaj Joey, mało masz rzeczy do zrobienia?- zapytała Drista podchodząc do dwójki.

Z jednej strony chłopak się cieszył że brunetka podeszła do nich, z drugiej nie wiedział na czym stoi. Przecież Joey była do wszystkiego zdolna.

- my sobie spokojnie rozmawiamy.- odpowiedziała spokojnie dziewczyna jakby nigdy nic.

- na pewno?- zwróciła się do chłopaka zatroskana Drista.

- a skąd nagła troska? Mi mówiłaś coś innego.- odpowiedziała Joey mrużąc oczy.

- oh zamknij się, nie mówiłam do ciebie.- powiedziała zdenerwowana Drista, George nie wiedział co miał zrobić. Uwierzyć Joey, czy jednak nie uwierzyć jej.

Na całe szczęście zadzwonił dzwonek, który uratował chłopaka od kłótni dziewczyn. Uciekł z miejsca zdarzenia i udał się pod sale od w której miały odbywać się zajęcia. W głowie ciągle miał słowa dziewczyny „skarbie nikt jeszcze nie wie że twój ojciec siedzi za kratami za handel". Miał nadzieję że nikt się nie dowie, oprócz jej i Dristy nikt w tej szkole o tym dokładnie nie wiedział.

Musiał komuś się wygadać, ktoś kto jest godny zaufania. Jednak czy Drista do nich należała? Sam nie wiedział co miał myśleć o tej całej sprawie. Nihachu?

Zacznie się o niego bardziej martwić niż wcześniej, nie chce nikogo martwić. Owszem mógłby powiedzieć to Amy- psycholożka. To nie miało sensu, przecież Joey wyprze się tego a George narobi sobie więcej problemów.

Lekcje mijały spokojnie gdy nagle drzwi od sali się uchyliły.

- dzień dobry czy jest tutaj George Davidson?- zapytała kobieta stojąca przy drzwiach. Zwykła blondynka z lekkim makijażem oraz zaokrąglonymi okularami. Była ubrana w luźne jeansy oraz sweter podkreślający jej figurę.

- jasne, to coś poważnego?- zapytała nauczycielka podchodząc do kobiety, gdy kobieta szepnęła coś nauczycielce a ta pokiwała głową.

- George pójdziesz z Panią, będziesz miał obecność na lekcji a po prostu później od kogoś weźmiesz notatki.- powiedziała nauczycielka i wróciła do prowadzenia zajęć.

George spakował się i wyszedł z kobietą z klasy, jak się okazało była to szkolna psycholożka.

- opowiesz mi coś o sobie?- zapytała kobieta.

connected by chance [zakończone] ||dnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz