- przesadzasz jest okej, to była moja wina niepotrzebnie wchodziłem między wami.- odpowiedział brunet chcąc w jakiś sposób załagodzić poczucie winy Clay'a.
- jednak gdybym umiał panować nad emocjami nie doszłoby do bójki.- westchnął blondyn przecierając twarz.
- zamkniesz się do cholery? Nie była to twoja wina!- krzyknął zdenerwowany brunet co zaskoczyło blondyna. Rzadko widział zdenerwowanego a tym bardziej krzyczącego George'a.
- dobrze, przepraszam.- odparł blondyn uśmiechając się.
- wiem że masz na sobie ten gówniany uśmiech więc nie będę tego komentować, szkoda czasu.
- szkoda Ci czasu na gadanie ze mną?- zapytał Clay śmiesznie podnosząc brew.
- źle zro- nie było mu dane dokończyć gdyż zielonooki przerwał mu.
- rozumiem, nie musisz się tłumaczyć.- rzekł blondyn uśmiechając się potajemnie.
- naprawdę tak uważasz czy chcesz mi ciśnienie odnieść?- zapytał lekko zirytowany brunet.
- naprawdę tak uważam.- powiedział zielonooki próbując brzmieć poważnie.- nie będę tak uważał gdy będziesz chciał pójść ze mną na fast food'a.
- nie wiem czy będę mógł, moja mama ostatnimi dniami kiepsko się czuje.- wyznał chłopak, było mu głupio odmawiając wyjścia blondynowi z drugiej strony odetchnął z ulgą wiedząc że nie będzie musiał jeść kalorii.
- kurcze to słabo.- powiedział blondyn.- to może ja bym przyszedł do ciebie, od razu byś mi wytłumaczył materiał, który przerabiamy z matematyki.
- kurde naprawdę chciałbym jednak strasznie martwię się o moją mamę. Mógłbym Ci to jutro wytłumaczyć w szkole.- zaproponował George, naprawdę chciałby wytłumaczyć chłopakowi matematykę lecz jego mama czeka w domu chora.
- no dobra trzymam cię za słowo, do zobaczenia w szkole.- odparł Clay widząc blok bruneta.
- tak na razie.- odpowiedział brunet otwierając drzwi od klatki.
Wszedł po schodach i otworzył drzwi od mieszkania.
- mamo wróciłem!- krzyknął George rozbierając buty oraz kurtkę. Bruneta zaniepokoiła cisza w mieszkaniu, czyżby gdzieś wyszła?
- mamo?- krzyknął lekko niespokojny brunet, odpowiedziała mu cisza.
George zaczął szukać po pokojach swojej chorej matki z każdą chwilą jego niepokojenie rosło.
- mamo!- krzyknął przerażony George widząc swoją mamę leżąca na podłodze nieprzytomna.
Wyciągnął telefon dzwoniąc na pogotowie.
- dzień dobry pogotowie.- odezwał się mężczyzna.
- dzień dobry, moja mama leży nieprzytomna na podłodze.- rzekł chłopak czekając na rady.
- jak masz na imię i ile masz lat?- zapytał.
- George, osiemnaście.- odpowiedział krótko brunet.
- Dobrze George zmierzyłeś swojej mamie tętno? Wiesz jak się mierzy nie mając przy sobie narzędzia?- zadał następne pytanie.
-nie robiłem jeszcze.- odpowiedział George, przykładając złączone palce przy szyji.- nie czuję nic.- dodał po chwili a w jego oczach pojawiły się łzy.
- podaj mi ulice oraz numer mieszkania, twoja mama potrzebuje specjalisty a ja już wysyłam pogotowie.- powiedział mężczyzna próbując uspokoić w mniejszej mierze bruneta.
CZYTASZ
connected by chance [zakończone] ||dnf
Teen FictionSiedemnastoletni chłopak dochodzi do najlepszego liceum ogólnokształcącego w mieście. Jego rodzicielka dostała awans w pracy, co skutkowało przeprowadzką na Florydę. Chłopak nie był zadowolony z tego faktu. Gdy jego ojciec trafił do więzienia, jego...