3

1.3K 105 29
                                    

George dobrze pamiętał swoją starą przyjaciółkę. Niestety w wieku trzynastu lat wyjechała bez pożegnania. Chłopak nadal ją dobrze pamiętał, pamiętał jak bardzo cierpiał z powodu wyprowadzki dziewczyny.

- więc.. jak mama się trzyma?- zapytała dziewczyna próbując przerwać niezręczną ciszę.

- chyba okej, znalazła tutaj dobrą pracę- odpowiedział George próbując przybrać miły wyraz twarzy. Tak bardzo nienawidził Joey za to co mu zrobiła, jak go potraktowała.

- oo to chyba fajnie, co ty na to żeby gdzieś razem wyjść na kawkę lub herbatkę?- zapytała dziewczyna próbując nawiązać kontakt.

- podziękuję.. wiesz może gdzie jest łazienka?- zapytał George chcąc znaleźć się jak najszybciej po drugiej strony szkoły, tylko jak najdalej od niej.

- prosto i po lewej al- chłopak dalej nie usłyszał bo udał się w głąb korytarza. Cieszył się że nie słyszał już dykcji ani żadnego ruchu tej dziewczyny, strasznie go to irytowało .Czemu on ją tak znienawidził?

Zobaczywszy toaletę, przyspieszył kroku i udał się do środka. Jak na szkołę toaleta była zadbana, może oprócz jednej z ścian gdzie były popisane jakieś bzdury. George podszedł do lustra przyglądając się sobie, wyglądał okej więc o co mogło chodzić? Sam nie wiedział, chciał już wychodzić z toalety gdy jednak coś go zatrzymało.

- kogo ja tu widzę- powiedział głos a George spojrzał nieco wyżej.. chłopak Karl'a.- co chcesz?- zapytał chłopak wycofując się powoli do tyłu. 

- co chciałeś od Karl'a? Najlepiej zostaw go w spokoju i po sprawie- uśmiechnął się chłopak przybijając George'a do ściany.

- czemu? Nie sądzisz że to jego życie?- zapytał brunet chciał się dowiedzieć jaki powód miałby chłopak. Jednak to był błąd, chwilę po zadaniu pytania poczuł ostre pieczenie na swoim prawym policzku.

- kto by chciał się zaprzyjaźnić z taką dziwką jak ty, broń się!- zaśmiał się chłopak zadając następny cios w lewy bark chłopaka. Kilka łez wypłynęło z oczu George'a.- onasz biedny chłopiec nie umie się obronić?- zadrwił Nick zadając następny cios w brzuch niewinnego George'a. Te uderzenie było mocniejsze niż reszta więc chłopak osunął się o ścianę zsuwając na podłogę. Wyższy przy nim kucnął i dodał

- czterdzieści dolarów na jutro albo dostaniesz mocniej i gorzej skończysz, zabawa się dopiero zaczyna.. Davidson- mówiąc to zostawił chłopaka i wyszedł z łazienki. Czterdzieści dolarów skąd chłopak weźmie tyle pieniędzy? Niby miał swoje oszczędności jednak wszystko co miał oddawał swojej mamie na opłaty. Nie chciał martwić mamy, wiedział że ta chciała zacząć nowy rozdział w życiu a ten nie chciał tego zepsuć.

Usłyszawszy dzwonek stanął na nogi mimo przeszywającego bólu przy brzuchu. Przemył twarz zimna wodą, oraz rozglądnął się po całej toalecie czy przypadkiem nic mu nie wypadało z plecaka. Tak uśmiechnięty wyszedł z łazienki udając się na następne lekcje.

***
Nastolatek przez cały dzień zastanawiał się czemu by dać chłopakowi czterdzieści dolarów? Przecież to zwykły chłopak, który jest w cholerę zazdrosny o swojego chłopaka. Mógłby się postawić, jednak problem stanowił że nie znał żadnych obron. Jego ojciec zawsze go uczuł żeby być miłym i okazywać miłość innym, tak strasznie mu go brakowało. Może wiedziałby co ma zrobić jego syn. Po szkole udał się do domu a widok mamy go zaskoczył.

- a ty nie w pracy? Zazwyczaj w Wielkiej Brytanii wracałaś do domu po dwudziestej drugiej- zapytał patrząc na mamę siedząca na kanapie.

- ah tak dzisiaj skończyłam wcześniej!- zaśmiała się nerwowo kobieta, jednak George'owi coś nie pasowało. Nie do końca mógł stwierdzić co dokładnie, wiedział że jego mama kłamie, jednak nie miał ochoty się kłócić. Rozebrał się z niepotrzebnych ubrań i udał się do swojego pokoju.

connected by chance [zakończone] ||dnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz