13

945 80 52
                                    

- mam tego wszystkiego dość.- powiedział chłopak puszczając torbę, która trzymał w ręce.

- chcesz mi o tym opowiedzieć?- zapytał niepewnie blondyn, podchodząc do bruneta obejmując go w szczelnym uścisku.

- mogliśmy najpierw zajść do szpitala?- zapytał brunet odsuwając się lekko od blondyna, patrząc w jego szmaragdowe oczy.

Poczuł coś czego dawno nie odczuwał, dlaczego on. Był kimś wyjątkowym, w pewnym sensie zależało licealiście na znajomości.

- um.. pewnie.- odrzekł blondyn chwytając torbę chłopaka.

- możesz pościć dałbym sobie radę.- odparł licealista zwracając uwagę na ruch piegusa.

- nie jest to dla mnie problem. Nie chce abyś się przemęczał.

- uważasz że jestem aż tak słaby?- zapytał żartobliwie brunet.

-nie! Nie myśl tak nawet, nie chciałem abyś tak to przetworzył.- zaprzeczył piegus.

- wiesz tak się zastanawiałem, masz może kogoś na oku?- zapytał blondyn chcąc przerwać ciszę jaka pomiędzy dwójką powstała.

-sam nie wiem czy druga osoba mi się podoba czy to lekkie zauroczenie, nie chciałbym zranić jego uczuć nie wiedząc co ja do niego czuje.- odpowiedział George.- a ty?

- jedną dziewczynę.- skłamał i spojrzał na reakcję niższego. Jednak z jego twarzy nie umiał wyczytać żadnej emocji.

Dlaczego skłamał? Sam nie umiał odpowiedzieć, bał się może przyznać że jest innej orientacji niż heteroseksualny. Wstydził się, jednak czy miał czego przy George'u. Przyznał się że podoba mu się ktoś płci męskiej.

- mógłbym wiedzieć czemu kierujemy się w stronę szpitala? Masz jakieś badania kontrolne?- zapytał blondyn.- oraz czemu chciałeś się upić?

- moja mama trafiła do szpitala.- odpowiedział krótko George patrząc na przejeżdżające samochody.

- to coś poważnego?- znów zadał pytanie piegus.

- nie wiem jeszcze.- po chwili dodał.- jest w ciąży, pieprzonej ciąży. Zdradziła mojego ojca, okłamała mnie i świetnie bawiła się z kimś.

- nie cieszysz się że będziesz miał braciszka albo siostrę.- odparł piegus.

- nie, musi usunąć ciążę.- westchnął George.

Zapadła krępująca cisza między dwójką, blondyn nie wiedział co odpowiedzieć a George chciał aby ta cisza pozostała.

W końcu piegus zaczął mówić co mu ślina na język przyniosła.

- może jutro wyskoczymy na fast food'a?- zapytał.

- nie chce.- opowiedział brunet.

- dlaczego nie chcesz? Ile razy nie zapytam ani razu nigdzie nie wyskoczymy na dobre jedzenie. Dlaczego nie możesz być jak inni.- odrzekł zdenerwowany piegus.

- przepraszam, jestem po prostu na diecie.- wyznał cicho chłopak.

- na jakiej diecie?- zapytał lekko przestraszony piegus.

- no odchudzającej, unikam śmieciowych jedzeń.- skłamał niższy.

- byłeś u dietetyka i ułożył Ci odpowiednią dietę?- zapytał zmartwiony chłopak.

Martwił się że George sam wybrał sobie kalorie w ciągu dnia i to powodowało zemdlenie w szkole.

- nie lecz jem 1500 kalorii dziennie.- znowu skłamał.

connected by chance [zakończone] ||dnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz