Odłożyłem skrawek papieru i wstałem z łóżka. Więc chce się ze mną spotkać. Szczerze, nie spodziewałem się tego. A...może to pułapka? Nie, nie sądzę. Ubrałem przewieszony przez krzesło przy biurku mój czarny sweter. Podszedłem do drzwi i delikatnie je uchyliłem. Musiałem się upewnić, że wszyscy śpią. Cicho je otworzyłem i wychyliłem głowę. Rozejrzałem się po korytarzu. Nikogo nie było i było dość cicho, więc uznałem, że wszyscy śpią. Cicho zamknąłem drzwi. Otworzyłem portal w moim pokoju i wszedłem do niego. Od razu rozpoznałem, że jestem w Dreamtale. Gdy zrobiłem pierwszy krok, poczułem dziwne motyle. Czy ja się stresuję? Wcześniej o tym nie myślałem. Poszedłem jeszcze kilka kroków i w końcu stanąłem przed najbliższym drzewem. Oparłem się bokiem o nie trochę zniecierpliwiony. Nawet nie ustaliliśmy miejsca spotkania. Świetnie. Ale myślę, że ten szkielet mnie znajdzie. Miejmy przynajmniej taką nadzieję. Nagle poczułem dotyk na plecach. Odwróciłem się i zobaczyłem go. Wyglądał inaczej niż podczas naszej walki. Miał na sobie wełniany sweter z golfem i jeansy. Trochę mnie zamurowało i nie wiedziałem co powiedzieć. Szkielet zaczął pierwszy:
-Więc...to ty się chciałeś ze mną pogadać?
Trochę się opanowałem.
-T-tak, jestem Cross.
-A ja Dream, miło mi.
Podaliśmy sobie ręce.
-Więc...o czym chciałeś porozmawiać?-zapytał Dream. Trochę się zamyśliłem. Chciałem mu powiedzieć o tym dziwnym uczuciu, które poczułem kiedy go spotkałem, ale teraz mam obawy.
-Cóż, ja-
-Jeśli nie wiesz od czego zacząć, to może ja cię wyręczę. Więc, chciałem pogadać z tobą o czymś...dziwnym.
-Dziwnym? Co masz na myśli?
-No...chodzi o to że...kiedy cię zobaczyłem, poczułem coś dziwnego. Nie wiem, co to za uczucie, bo jeszcze nigdy go nie doświadczyłem. Zastanawiałem się, czy może ty też to poczułeś.
Chwilę milczałem. Potem odpowiedziałem pewnie i bez zastanowienia odpowiedziałem:
-C-chciałem porozmawiać dokładnie o tym samym! Cóż, też poczułem to samo dziwne uczucie gdy cię zobaczyłem...
Ostatnie kilka słów powiedziałem dość cicho, ale jednocześnie na tyle głośno, aby Dream mnie usłyszał.
-Naprawdę?
Pokiwałem głową.
-Jak myślisz, co to za uczucie?
Wzruszyłem ramionami.
-Nie jestem pewny. Ale jeśli chcesz możemy jeszcze kiedyś o tym pogadać.
-O-oczywiście. Ale, jak to "jeszcze kiedyś"? Musisz już wracać?
Zamyśliłem się na chwilę. W końcu wziąłem głęboki oddech i powiedziałem:
-Niestety tak. Pamiętaj, że jestem z drużyny wroga, ty zresztą też patrząc na to z mojej strony. Nikt z naszej drużyny nie może się dowiedzieć o naszym spotkaniu.
Dream pokiwał głową.
-Spotkajmy się tu, w tym samym miejscu i o tej samej porze, dobrze?
-No nie wiem-
Nagle poczułem, że Dream łapie mnie za rękę. Trochę się zarumieniłem.
-Proszę, całkiem przyjemnie się z tobą rozmawia...
Zauważyłem, że on też się delikatnie zarumienił. Odwzajemniłem uścisk dłoni.
-Heh, niech będzie.
Dream uśmiechnął się. Po chwili puścił moją rękę. Poszedł w swoją stronę i po pewnym czasie odwrócił się by mi pomachać. Ja mu odmachałem, a po chwili Dream zniknął mi z pola widzenia. Westchnąłem. Byłem trochę zawiedziony tym, że tak szybko musieliśmy zakończyć naszą rozmowę, ale nie chciałem, by NM nabrał podejrzeń. Nie chciałem pakować się w niepotrzebne kłopoty i jednocześnie wplątywać w nie Dreama. Otworzyłem portal i wszedłem do niego. Od razu znalazłem się w swoim pokoju. Zdjąłem sweter, padłem na łóżko i nawet nie wiem kiedy odpłynąłem.
Hejka ludziki! Udało mi się znaleźć czas i napisać ten rozdział. Wiem, końcówka taka trochę nijaka, ale kończyłam ten rozdział praktycznie nie mając na niego pomysłu, więc jest to co udało mi się wymyślić. Mam nadzieję, że jesteście wyrozumiali i jednak spodobał wam się ten rozdział, choć mi samej się nie podoba. Komentarze jak zwykle mile widziane, żebym wiedziała że żyjecie i jednak to czytacie. Do następnego!
CZYTASZ
~Pójdę za Tobą wszędzie~
Hayran KurguCross należy do Bad Guys, grupy którą założył Nightmare. Pewnego dnia BG walczy ze Star Sanses, czyli Inkiem, Blueberrym i Dreamem. Wtedy też Cross i Dream spotykają się po raz pierwszy. Ledwie się znali a już wiedzieli, że są sobie przeznaczeni. Ja...