pov: George
Nie mogłem spać.
Odkąd wybiła godzina 4, słyszę w swojej głowie okropne odgłosy przypominające ciche krzyki.
To było przerażające, swój wzrok miałem tylko skierowany na sufit, który wypełniał się przeogromnymi pustkami.
Biała ściana w ciemności.
To pogłębiało mój mózg do wyobrażenia sobie co raz gorzej rzeczy wokół mnie.
Co gorsze - nie mogłem się ruszać.
Próbowałem poruszać się ręką. Nie było nawet drgnięcia.
Szepty, trzaski, ciche krzyki, kroki. Wszystko to kręciło się wokół mnie, lecz ja nie mogłem nawet drgnąć swoim ciałem.
Momentem nawet usłyszałem głos mojej matki. Ciche opłakiwanie, wołające gdzieś stłumionym dźwiękiem ,,George! Syneczku...,,.
Stukanie zegara.
Pyk.
Cyk.
Pyk.
Cyk.
...
Momentalnie podniosłem się z łóżka, biorąc szybkie wdechy. Rozejrzałem się po pokoju, dostrzegając światło słoneczne. Przyłożyłem rękę na sercu, oddychając głęboko i powoli uspokajałem się z poprzedniego zdarzenia.
Spojrzałem na zegar.
Była godzina dziesiąta, więc bez żadnego zastanowienia, zerwałem się z łóżka. Podszedłem do szafy, po chwili wyciągając totalnie przypadkowe ciuchy w ciemnych kolorach. Szybkim krokiem z pełnym entuzjazmem, pokierowałem się w stronę łazieneczki.
Szybko zdjąłem ubrania, jednocześnie myjąc zęby w trakcie. Rękaw. Przełożenie. Jest bluza. Trzymając szczoteczkę w zębach szybko wkładałem nogę do nogawek, ubierając lekko obwisłe i podziurawione jeansy.
Czarna bluza z białym napisem 'Wonder', wyglądała dość w porządku w połączeniu z brudnym szarym jeansem. Wyplułem pastę, płukając jamę ustną.
Obejrzałem się w lustrze, ogarnąłem włosy rozstrzepując je za pomocą proszku, który potem idealnie usztywnił je. Bezproblemowo ujawniły mi się przez to zakręcone kosmki włosów.
Wybiegłem ze swojego pokoju. Przechodząc obok drzwi Claya, obejrzałem się za siebie. Odwróciłem głowę, przecząc głową na boki.
Złapałem za klamkę. Oczywiście, że byłem spóźniony. Wszyscy spojrzeli po mnie pytającym wzrokiem. Nauczyciel najbardziej, chociaż nie przejmowało mnie to.
Przeprosiłem za spóźnienie, siadając obok Claya. Blondyn uśmiechnął się do mnie lekko, skupiając znowu wzrok na lekcji.
Sytuacja która zdarzyła się wczoraj, nie ukrywam. Żałowałem jej bardzo.
Wewnętrznie, potrzebowałem go cholernie. Cały on daje mi poczucie niesamowitego bezpieczeństwa. Wczoraj, poczułem jakbym go tracił.
Spojrzałem na niego, gdy on notował coś na lekcji w zeszycie.
On jest idealny. Wszystko co ma w sobie, jest po prostu idealne.
Jego zielone oczy, w których widzę przepiękny szmaragdowy las, z delikatnym strumyczkiem wody po boku.
Włosy ułożone do przodu, które same sterczą do góry nie za dużo, lecz nie są oklapłe. Ciepły lecz brudny blond.
To w jaki sposób się uśmiecha, czy to z boku, czy to patrząc prosto na mnie.
CZYTASZ
You're my Dream ||DREAMNOTFOUND||
RomanceClay jest 17-sto letnim chłopakiem, przebywającym w ośrodku rehabilitacyjnym, z powodu wypadku samochodowego. Pewnego dnia, dołącza do jego grupy chłopak o imieniu George. ''Masz naprawdę piękną urodę, George'' - !!TW!! Używki, nsfw, przeklinanie...