Pov: Clay
Fourth of july - Sufijan Stevens
''Wybudził się!!'' usłyszałem głos kobiety, która wydawała się mieć znajomy głos. Nie umiałem otworzyć oczu dokładnie, więc jedyne co to próbowałem analizować co się wokół mnie dzieje.
''Clay?'' tym razem usłyszałem niższy głos niż przedtem. To było naprawdę dziwne. Nie mogłem się ruszyć zabardzo, próbowałem ale było mi okropnie ciężko. Po jakiejś chwili zacząłem czuć dotyk czegoś zimnego, kilka prawdopodobnie palców dotykających moją rękę.
Zmrużyłem oczy, widząc jedynie biało. Myślałem, że jestem wciąż w tym samym miejscu, co byłem z Georgem, jakieś kilka godzin temu. Chciałem znowu wrócić tam, więc się uśmiechnąłem gdy rozmazana postać nachyliła się nade mną. Byłem pewny, że to on.
Nietrwało to długo, by moja ostrość w oczach zaczęła być na tyle dobra, że mogłem dostrzec nie Georga, a lekarkę o podobnych włosach jakie miał George. Patrzyłem na nich wszystkich, totalnie nie wiedząc co się dzieje. Znajdowałem się w całkowicie dziwnym pokoju, szpitalnym. Nie takim jakim ja miałem, zielonym i pełnym ozdób. Biały szpitalny, z pikaniem po boku.
''Geohmm...'' nawet nie potrafiłem nic powiedzieć dokładnie. Jakby moje usta zdrętwiały a przecież wiem jak się mówi. Lekarka wykonywała w moim kierunku następne czynności, świecąc mi latarką w oczy. Nie mam pojęcia po co się to robi ale nieprzyjemne.
Nie obchodzi mnie co się dzieje teraz. Chcę do Georga. Chcę znowu go pocałować, przytulić i powiedzieć mu, że go kocham.
''Clay!'' spojrzałem delikatnie w stronę dźwięku, widząc moją mamę. Odetchnąłem głęboko, myślałem, że sytuacja z pokojem znowu się powtórzyła. Ale ona dotknęła mojej dłoni, zaciskając mocno. Poczułem ciepło. Poczułem jakby to co się działo teraz jest realne.
''O co...'' udało mi się wydobyć słowa. Chwilę miałem przerwy ale spróbowałem ponownie. ''O co chodzi...''
''Spokojnie Clay, jesteś w końcu z nami. Po prawie roku, jak się czujesz?'' spojrzałem na lekarkę, która uśmiechała się do mnie ciepło. Mi za to wesoło nie było. Gdzie jest George.
''Gdzie jest George?'' zapytałem wciąż ledwo, lecz zrozumiale. Wszyscy spojrzeli po mnie, nic nie mówiąc.
''Kto?'' zapytała moja matka.
Obróciłem głowę do niej. Zmarszczyłem delikatnie brwi. Jak to nie wiedziała kto. Widziała mnie z nim, kiedy byliśmy w pokoju razem. ''George... Davidson..''
Moja matka spojrzała na lekarkę, która również nie wiedziała o co chodzi. Próbowała znaleźć w swoich papierach prawdopodobnie go, lecz spojrzała na mnie, chwilę później na moją mamę, następnie znowu na mnie.
''Czemu o niego pytasz?'' zapytała mnie.
''Był ze mną. Czy ja miałem wypadek wczoraj? Mamo, przecież sama weszłaś nam do pokoju.'' odwróciłem się w jej stronę. Ona patrzyła na mnie, jakbym oszalał.
''Clay.'' powiedziała i dotknęła mojej dłoni delikatnie. ''Byłeś rok w śpiączce.''
W czym? Patrzyłem na nią, nie mrugając. ''Muszę znaleźć Georga.'' podniosłem się, lecz lekarka stanowczo kazała mi wrócić na moje miejsce.
Spojrzałem na nią z łzami w oczach. ''Chcesz mi powiedzieć, że on nie istnieje?!'' ona nic nie odpowiedziała. Siedzieliśmy tak w ciszy, gdy ja patrzyłem tylko na lekarkę.
Musiał istnieć. To wszystko to teraz jest jakaś fikcja. Wtedy to było realne. Mimo iż momentami wydawało mi się, że nie, to wierzę, że to było prawdziwe. To w jakim stanie teraz jestem - nie jest.
CZYTASZ
You're my Dream ||DREAMNOTFOUND||
RomansClay jest 17-sto letnim chłopakiem, przebywającym w ośrodku rehabilitacyjnym, z powodu wypadku samochodowego. Pewnego dnia, dołącza do jego grupy chłopak o imieniu George. ''Masz naprawdę piękną urodę, George'' - !!TW!! Używki, nsfw, przeklinanie...