– Powiedz mi prawdę.
– Chodź usiądziemy i porozmawiamy – poprosiła Harper, wyciągając ręce w moją stronę.
– Nie, nie chcę siadać. Po prostu mi powiedz – zażądałam.
Dziewczyna patrzyła na mnie przez chwilę, po czym przysiadła na oparciu kanapy, a jej głowa opadła na dół, wpatrując się w podłogę. Stałam nad nią, czekając aż zacznie mówić. Zupełnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Czy miało to związek ze mną? Czy zrobiła coś złego? Czy nie wspomniała mi jeszcze, o czymś ze swojej przeszłości? A może to ona mnie zdradziła? Milion myśli krążyło po mojej głowie.
– Tamtego dnia gdy razem z grupą przyjaciół wracałam z koncertu The Robbers, kilka ulic dalej zobaczyliśmy wypadek samochodowy...
Zamarłam. Czy ja dobrze rozumiałam? Czy ona właśnie mówiła mi, że widziała MÓJ wypadek?
– To był ten wypadek? – wydukałam, czując jak zasycha mi w ustach.
– Tak.
– To ty zadzwoniłaś po pomoc? Dlaczego nic nie mówiłaś? – spytała, podchodząc do niej i klękając przed nią. Chciałam dojrzeć jej twarz.
Dziewczyna pokręciła głową, uparcie wpatrując się w parkiet. Wyciągnęłam rękę w jej stronę, chciałam wreszcie dojrzeć jej oczu.
– Nie zadzwoniłam po pomoc, żadne z nas tego nie zrobiło.
Po tych słowach moja ręka bezwładnie opadła na dół. Czułam się, jakby mnie sparaliżowało i zupełnie nie mogłam się ruszyć.
– J-j-jak to?
– Nigdy tam nie podeszliśmy, nie widziałam kto siedzi w środku, żadne z nas nie próbowało pomóc, po prostu uciekliśmy z miejsca wypadku.
Nie mogłam uwierzyć.
– D-d-dlaczego? – spytałam łamiącym się głosem.
– Chciałabym wiedzieć... Z pewnością nie myśleliśmy trzeźwo i nie ma co się dziwić. Wszyscy piliśmy, do tego moi kumple tego wieczoru przynieśli jakieś dragi, nie chcieliśmy kłopotów. Gdy opowiedziałaś mi o szczegółach wypadku... połączyłam wszystkie fakty.
Nagle poczułam ogarniającą mnie złość.
– Gdyby któreś z was zadzwoniło po pogotowie, moja siostra wciąż by żyła.
– Nie wiesz tego – próbowała się usprawiedliwić płaczliwym głosem.
– Owszem, wiem! Alice umarła w karetce, lekarze powiedzieli, że zabrakło im kilkunastu minut, żeby dojechać do szpitala i ją zoperować. Przez ciebie wykrwawiła się na śmierć! – wykrzyczałam, a z moich oczu pociekły łzy. Czułam, jak po moim ciele rozlewa się ogień.
– Uwierz mi, że nigdy sobie tego nie wybaczę. Gdybym tylko mogła cofnąć czas... – odezwała się Harper, wstając i próbując złapać mnie za rękę.
– Ale nie możesz! – krzyknęłam prosto w jej twarz.
– Shay, proszę cię, naprawdę tego żałuje, co mam zrobić...
– Zostaw mnie w spokoju! Nie chcę na ciebie nigdy więcej patrzeć, słyszysz?!
Dziewczyna ponownie próbowała do mnie podejść, ale wyrwałam się jej w ostatniej chwili. Z impetem wpadłam do sypialni, zbierając swoje rzeczy. Na spodenki, które miałam na sobie, ubrałam swoje dresy, a resztę ubrań po prostu wepchnęłam do torby.
– Shay, proszę cię, nie możesz wyjść w takim stanie. Musisz się uspokoić – błagała mnie Harper.
– Nie mów mi, co mam robić! Twoje zdanie nie ma już dla mnie żadnego znaczenia! – odpowiedziałam, biorąc swoją torbę i wychodząc z pokoju.
CZYTASZ
Time Butterflies
RomanceShay, kiedyś była wieczną optymistką, z nieustannym uśmiechem na ustach, jednak po tragicznym wydarzeniu z przeszłości zmieniła się nie do poznania... Odcięła się od bliskich, a swój ból próbuje zagłuszać, skupiając się na treningach bokserskich. Pe...