Rozdział 4

1.9K 152 19
                                    

– Witam w moich skromnych progach – powiedziała Harper, otwierając przede mną drzwi do swojego mieszkania.

Weszłam niepewnie do środka, zatrzymując się w wąskim przedpokoju, gdzie pośród szarych ścian znajdowała się jedynie ogromna szafa wnękowa i kilka wieszaków na odzienie wierzchnie. Ściągnęłam swoją kurtkę, odwieszając ją na wolnym haczyku, a następnie zdjęłam swoje buty. Dziewczyna odłożyła pudełka z pizzą na pufie pod wieszakami i wykonała te same czynności co ja.

– Co tak stoisz? Zapraszam – odparła, wchodząc do salonu połączonego z kuchnią.

Posłusznie poszłam za nią, rozglądając się dookoła. Całość była urządzona w skandynawskim stylu, który odznaczał się jasnymi barwami i prostotą, jednak małe rozmiary pomieszczenia oraz niewielkie kolorowe dodatki w postaci obrazków i poduszek, sprawiały, że wnętrze sprawiało wrażenie bardzo przytulnego.

– Siadaj, rozgość się – powiedziała.

Posłusznie usiadłam na meblu, który nie był tak ogromny i wygodny jak u mnie w domu, jednak puchate poduszki robiły robotę.

– Możesz wybrać jakiś film – zaproponowała, wskazując mi pilota.

Niepewnie sięgnęłam po urządzenie i włączyłam Netflix, przeszukując ogromną bibliotekę filmów. W międzyczasie dziewczyna położyła pudełka na stole i poszła do kuchni po talerze oraz szklanki do wina, które razem wybrałyśmy. Gdy usiadła na kanapie obok mnie, po kolei odkryła zawartość pudełek, zamierając na chwilę.

– Jesteś pewna, że nie pomylili zamówień? – zapytała.

– Nie, dlaczego? – spytałam, zaciekawiona pochylając się nad pudełkiem, jednak nie dostrzegłam tam nic dziwnego.

Wręcz przeciwnie, pizza wyglądała i pachniała znakomicie.

– Nie, wszystko jest w porządku – odparłam.

– Chcesz mi powiedzieć, że dobrowolnie zamówiłaś placek z ananasem, potoczne nazywany pizzą? – spytała z grobową miną.

– Tak. Nie lubisz ananasa? – zdziwiłam się.

– Lubię, ale nie na pizzy. To istna profanacja! – Skrzywiła się.

– Chyba żartujesz, pizza hawajska jest przecież najlepsza – powiedziałam, nie mogąc się już doczekać, aż wezmę kawałek.

– To chyba ty żartujesz, że nazywasz to coś pizzą. Muszę przyznać, że bardzo poważnie się na tobie zawiodłam.

– Nie przesadzaj. – Zaśmiałam się. – Próbowałaś w ogóle?

– Nie i nie muszę – powiedziała.

– To spróbuj. Skąd możesz wiedzieć, czy coś jest dobre, jeśli nie spróbowałaś?

– Po moim trupie.

– Musisz spróbować. – Nie poddawałam się.

– Nie – ponownie zaprzeczyła, zaplatając ręce w geście obrony.

– Tylko kawałek. Jeśli ci nie będzie smakować, to dam spokój.

Harper popatrzyła na mnie niepewnie, jednak po chwili jej twarz złagodniała.

– Ok, niech będzie.

Dziewczyna niechętnie nałożyła sobie najmniejszy kawałek pizzy na talerz i niepewnie wzięła mały gryz do ust, przeżuwając powoli. W napięciu przyglądałam się jej twarzy, czekając na jakąś reakcję.

– I jak? – spytałam, zbyt ciekawa rezultatu.

– Może być, ale i tak wolę swoją – powiedziała.

Time ButterfliesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz