nineteenth

22 8 0
                                    

Kai nie chciał, żeby to się tak skończyło. Obiecał coś i musiał tej obietnicy dotrzymać. Dla pana Orihary, dla Eri i yakuzy. Dla Haru, który zawsze był obok i Mimic'a, który dbał o niego jak dobry przyjaciel. Dla każdego z osobna, bo każdemu był coś winien.

Nie mógł pozwolić, żeby Eri go zostawiła ani żeby on opuścił ją. Dobrze wiedzieli, że nie mogą bez siebie żyć. Dlaczego dziewczyna mu to robiła? Czemu, mimo że nie chciała go opuszczać, teraz tak zawzięcie uczepiła się tego fikuśnego stroju bohatera? Czemu..?

Psuli ją. Nienawidził ich wszystkich, począwszy od Lemilliona i tego dzieciaka, aż po pro-herosów. Niszczyli to społeczeństwo od podstaw, szczycąc się, że je ratują, mimo że całe ich istnienie było tylko fasadą. Kłamstwem, którym karmiło się idiotów i naiwniaków.

Eri nie mogla znieść krzyków Kai'a. Nie potrafiła przez nie nad sobą zapanować. Wstrząsy, grzmoty i powiewy wiatru, które szarpały nie tylko jej włosami, ale całym ciałem. Wszystko napawało ją strachem, a mimo to z głowy nie mogła wyrzucić wyobrażenia twarzy Kai'a, kiedy leżał na ziemi przegrany.

Nie sądziła, że było to takie bliskie prawdy. Nieprzytomny wyraz jego twarzy sprawiał wrażenie jakby był martwy. Ten obraz i myśl zawładnęły nią tak bardzo, że poczuła jak wycieka z niej cała moc.

Rozdzieliła Kai'a z podwładnymi, pod sobą czując jak ciało Izuku łamie się i buduje od nowa. Gdyby nie Eraserhead pewnie zniszczyłaby wszystko wokół, była tego pewna.

Ledwo przytomna opadła na Izuku. Była jednak na tyle trzeźwa, żeby zobaczyć jak młoda bohatera klęczy nad Kai'em, wyginając jego ręce. Pod wpływem zastrzyku adrenaliny wstała i pokonała te kilka kroków, sprzedając jej mocnego kopniaka w głowę. Jej kask połamał się z charakterystycznym dźwiękiem, raniąc stopę Eri. Dziewczyna odsunęła się, upadając na tyłek i ze zdziwieniem patrząc na czerwonooką.

- Nie dotykaj go. - wysapała ostatkiem sił, padając zmęczona na kolana, które obtarła sobie o asfalt. Jej włosy zakryły pół jej twarzy, kiedy dłońmi oparła się o bruk. Chciała już zemdleć, ale nie dawała sobie tej możliwości, bo nie mogła odpędzić od siebie strachu przed tym co teraz się stanie. Że obudzi się bez yakuzy u boku.

Nie dała jednak rady i po chwili jej policzek dotknął twardej ziemi. Usłyszała jeszcze pomruk Kai'a nad uchem i ciepłą dłoń na swojej głowie. Po chwili jednak ktoś nią szarpnął i odebrał przyjemne uczucie. Słyszała krzyki, ale nie potrafiła ich rozróżnić. Po czasie zmieniły się w bezkształtną masę, która rozlała się po niej bez celu.

...

Haru został pojmany i w asyście policji wyprowadzony z podziemia. Całą drogę nie mógł uwierzyć, że Overhaul przegrał, ale widząc chłopaka leżącego na ziemi, coś prysło. Ostatnia kropla nadziei, której do tej chwili się trzymał.

Widział też nieprzytomną Eri, którą jakiś bohater okrywał kocem.

Czyli tak to miało się skończyć? Czy w ogóle było warto..?

...

Gorączkowała, co jakiś czas budząc się, żeby nawiedzały ją nieznajome głosy. Zapach szpitala był znajomy, ale zdawała sobie sprawę, że nie był to pokój z różowym fotelem. Tutaj zapachy były intensywniejsze.

Nie wiedziała ile minęło czasu, ale wydawało się, że wiele. Być może przez to, że po każdym przebudzeniu zdawało się jej, że minął przynajmniej dzień. Miała jednak nadzieję, że to tylko takie dziwne uczucie.

W końcu zmęczona mogła odetchnąć, przykładając swoją dłoń do czoła. Była rozpalona, ale gorączka na pewno malała. Suchość w gardle nie dawała jej racjonalnie myśleć, więc podniosła się z łóżka, upadając na zabandażowane kolana. Jakoś udało się jej wstać, ale pociągnęła za sobą kroplówkę, której igła wyrwała się jej z ręki. Była tak nieświadoma własnych ruchów, że zignorowała krew lejąca się z jej żyły i ruszyła w stronę drzwi, które miała nadzieję były łazienką.

W środku od razu dopadła do kranu, odkręcając wodę. Zimny płyn rozlał się po jej przełyku, dając przyjemne otrzeźwienie. Nie miała dużo czasu by pomyśleć nad tym jak wygląda, widząc swoje odbicie w lustrze przed którym stała, bo do pomieszczenia wparowało kilka osób.

Pielęgniarki szybko znalazły ją w łazience, krzycząc spanikowane jej stanem. A właściwie niepotrzebnie, bo nie czuła się już koszmarnie.

Opatrzyli jej rękę, decydując się ponownie podłączyć kroplówkę, ale pod stałym nadzorem, który obywać miał Eraserhead.

Eri się nie odzywała, cały ten czas czując się tutaj jak w więzieniu. Szatyn też nie był rozmowny. Nie wyglądał na kogoś kto dobrze radził sobie z małymi dziećmi, a Eri wolała nie mówić, że tak naprawdę ma piętnaście lat. Im mniej wiedzieli, tym lepiej.

Nie odwróciła się w kierunku drzwi, kiedy ktoś przez nie zapukał i wszedł. Dopiero słysząc radosne przywitanie Lemilliona odważyła się zerknąć.

Chłopak był cały w bandażach i, o ile nie miał w sobie masy leków przeciwbólowych, musiał umierać z bólu. Odwróciła więc głowę, czując że jest za to odpowiedzialna.

- Jak się trzymasz? Gorzycka ci minęła, to dobrze. - paplał jej pod nosem. - Ze mną już lepiej-

- Niebieskie pudełko. - przerwała mu, wpatrzona jak drzewa poruszają się za oknem.

- Co z nim? - odezwał się Aizawa. Eri odwróciła w jego stronę spojrzenie, przełykając ślinę i spuszczając wzrok na swoje ręce ułożone na udach.

- Odwraca działanie czerwonych naboi. - powiedziała cicho. - Kai miał je ze sobą. - dodała, starając zabrzmieć się pusto, ale głos nieco się jej załamał. Mogła w ogóle o cokolwiek pytać?

- Niestety go nie mamy. - westchnął szatyn, poprawiając się na krześle. Myślał, że może jakoś uda się zwrócić chłopakowi jego dar, ale z każdym dniem tracili nadzieję.

- Co? - Eri szybko wypaliła, unosząc spojrzenie na bohatera.

- Najpewniej Shigarki z Przymierza Złoczyńców musiał je przejąć, kiedy... - zawahał się, bo wzrok Eri rozproszył go na tyle, że zaczynał wątpić, że dziewczyna jest gotowa usłyszeć co się stało. Niezależnie od tego ile bólu wycierpiała ze strony tego zwyrola, nadal ją do niego ciągnęło. To było smutne. - Pozbawił go ramion. - dokończył, uciekając spojrzeniem do Mirio, który cierpliwie czekał przy drugim końcu sali. Patrzenie na twarz dziewczynki, znowu pokrywającą się smutkiem i to z takiego powodu, sprawiało że sam czuł się jak wrak.

Eri skrzywiła się, szybko wstając z łóżka i biegnąc do łazienki, kiedy na samą myśl o tym, że Kai jest teraz przez kogoś poniewierany, zachciało się jej wymiotować. Ledwo trafiła do ubikacji, krzywiąc się nad muszlą tylko bardziej, kiedy okropne uczucie przyszło jej ciało. Żółć z jej żołądka uderzyła w jej nozdrza, więc szybko chwyciła za spłuczkę.

Po chwili poczuła na sobie ręce Mirio i jego uspokajające słowa, które ignorowała jak tylko mogła. Od obecności tych ludzi robiło się jej jedynie tylko gorzej.

every villain has his own obsession (Overhaul x Eri)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz