fourteenth

30 8 0
                                    

Biegł jak szybko mógł, chcąc dotrzeć do Eri zanim Overhaul zniknie z nią z posiadłości. Przysiągł sobie i wszystkim innym, że następnym razem ją uratuje. Naprawi swój błąd i nie popełni go ponownie.

Kiedy w końcu udało mu się dotrzeć do dziewczynki, był już zdyszany. Chrono i Overhaul zatrzymali się zaciekawieni i lekko zdziwieni, że chłopak dotarł tutaj tak szybko.

- Przepraszam, ale jednak chciałbym zadać panu kilka pytań.. - mówił między oddechami. Eri ten głos wydawał się znajomy, ale przez emocje nie mogła go nikomu przypisać, a wyciągać nosa z szaty Chrono też nie chciała.

- Nie powinieneś był dostać się tutaj tak szybko.

- Poszedłem na skróty. Przybywam ocalić tę dziewczynkę. - powiedział z mocą.

- Więc teraz, gdy już wszystko wiesz, zgrywasz bohatera, uczniaku? - westchnął Kai, kładąc nacisk na ostatnie słowo, jakby chcąc obrazić nim chłopaka.

Eri wstrzymała oddech. Odważyła się spojrzeć na przybysza, myśląc że wie już kim jest. Blondwłosy chłopak, kiedy tylko ich spojrzenia się skrzyżowały, posłał jej uśmiech, jakby chcąc zapewnić, że tym razem wszystko będzie dobrze.

- Ona wcale nie chce być przez ciebie uratowana. Dla niej nie jesteś bohaterem. - spojrzał na dziewczynkę ukradkiem, nie potrafiąc domyślić się co ma teraz w głowie. Z zaciśniętymi ustami wpatrywała się w Mirio, a ten wzrok, zacięty, nie podobał się Kai'owi.

- Właśnie dlatego tu jestem!

- Chyba nie rozumiesz. - brunet westchnął, zmęczony gadaniną bohatera. - Pozwól, że ujmę to prościej. - odwrócił się tyłem, ruszając razem z Chrono przed siebie. - Próbuję powiedzieć, że umrzesz.

Z chwilą kiedy wypowiedział te słowa, Mirio ruszył przed siebie z chęcią ataku. Eri odsunęła się gwałtownie od Chrono, chcąc zrobić cokolwiek, byleby nikt już przez nią nie umierał. Nie zrobiła jednak niczego poza tym, z zaciśniętymi ustami patrząc jak sylwetka bohatera przewraca się na ziemię. Usłyszała śmiech Sakakiego, który był jej nową atrakcją w czasie koszarów i głos Nemoto, który zamiast teraz irytować ją jak zawsze, sprawił że przeszły ją ciarki. Schowała głowę w szyje Haru, jęcząc ze smutku.

- Eri, tylko nie płacz. - ostrzegł ją Kai. - Przecież wiedziałaś, że tak będzie. - dziewczynka wymruczała tylko niejasne słowa, nawet dla samej siebie. Zakryła uszy rękoma nie chcąc słyszeć tego co mówił Kai. Bo kłamał, jak zwykle. Nic tutaj nie było jej winą. Za wszystko odpowiedzialny był Overhaul.

Potem wszystko wydarzyło się zbyt szybko, nie dając ani jej, ani Chrono i nawet Chisakiemu możliwości ruchu. Krzyk Mirio, brzmiący z taką siłą po podziemiach. Kiedy się odwrócili zobaczyli jedynie dwa ciała leżące na podłodze. Chłopak z zaskoczenia podszedł ich od tyłu, nacierając na Kai'a. Eri wydusiła z siebie stłumiony krzyk kiedy noga blondyna celowała w jego głowę. Yakuza jednak zdołał się uchylić. W przeciwieństwie do Chrono, który oberwał, wypuszczając dziewczynkę z rąk.

W ramionach bohatera wcale nie czuła się lepiej. Było jej źle. Po prostu źle, nie potrafiła opisać tego inaczej.

- Dlaczego? - odezwała się szybko, nie rozumiejąc co się dzieje. - Nie powinieneś przychodzić. On cię zabije! - chciała wyrwać się z jego objęć, ale silne ramiona bohatera sprawiły, że bała się w ogóle wykonać ruch.

- Już nigdy nie sprawię, że będziesz smutna! - powiedział, nie jako obietnice, ale prawdę, w którą wierzył. Problem był taki, że bohater miał przed oczami zakłamaną rzeczywistość. Tak jak powiedział Kai, dla nich świat był jedynie czarno-biały. - Nie martw się, zostanę twoim bohaterem! - zapewnił z mocą.

Był jeden problem. Eri już miała swojego bohatera i był nim Kai. Osoba, która poskładała ją do kupy, która się nią zaopiekowała i pokazała prawdę o świecie. Nie potrzebowała nikogo innego. Nie chciała też, żeby na swoje barki ktoś inny brał jej problemy. Chciała być odpowiedzialna za to sama, bez obietnicy śmierci na swoich towarzyszach. Bo wiedziała, że jest, do cholery, w stanie naprawić swoje błędy, które popełniła za dzieciaka.

Odkąd spędziła kilka tygodni w swoim dwudziestoletnim ciele, czuła się inaczej. Wiedziała wiecej i wiecej rozumiała. Świadomość tych rzeczy pozwoliła się jej nawet powoli uporać ze swoimi traumami. Nawet w tym ciele, które bało się nawet własnego cienia. Chociaż to nadal się nie zmieniło. Ciągle podskakiwała zaskoczona, że coś za nią idzie. To faktycznie było nieco żałosne, ale i urocze. I mogła się o to kłócić z Kai'em do upadłego, bo mimo maski widziała jak mruży oczy w rozbawieniu. Pewnie gdyby nie urywany śmiech, na którym go nakryła, nadal myślałaby że zwyczajnie nią gardzi. Rzeczywistość nie zawsze była jednak taka jak się wydawała.

- Obrzydlistwo. - wyrzucił Kai. Na jego skórze pojawiły się krosty, na co Eri zadrżała ze złości. - Wracaj, Eri. Bo zostanie zabity. Ile razy mam ci powtarzać? Przyszłaś na świat by niszczyć ludzi.

Kolejne kłamstwo, pomyślała z goryczą dziewczyna. Kai był jednak w nich zbyt oczywisty albo było to winą tego, że Eri zbyt szybko dorosła, teraz rozumiejąc już różnice pomiędzy jego prawdziwymi słowami a fasadą. I wyjątkowo nie miała na myśli swoich traum. Przemiana w dorosłą wersję siebie po prostu sprawiła, że ze wszystkich sił starała myśleć się w taki sposób jak wtedy i w tym ciele.

- Nie, przestań, jednak będzie lepiej... - chciała zapewnić chłopaka, by zrezygnował z walki. Nie wystarczyłoby wyrwanie się z jego uścisku i wrócenie do Kai'a jak ostatnim razem. Mirio był zbyt zawzięty, widziała to w jego oczach, które lśniły jak te Chisakiego.

- Nie musisz go słuchać. - przerwał jej.

- Tak jak zawsze ci powtarzam, przez twój egoizm muszę brudzić sobie ręce. Każde twoje działanie zabija ludzi. Samo twoje istnienie jest przeklęte. - chciała mu przerwać, ale jak zwykle słowa uwięzły jej w gardle. Umysł był pusty, całkowicie odcięty od tych słów, bo zdawała sobie sprawę, że nie są prawdą. Ciało jednak trzęsło się i nie mogła nad tym zapanować. Nie wiedziała czy była zła czy przerażona, ale sądziła, że oba. Mimo to nie mogła nic zrobić i chyba przez tę bezsilność czuła się jeszcze gorzej.

- Jak możesz mówić takie rzeczy własnej córce?! - Mirio potrząsnął nią nieznacznie, wychylając się do przodu.

- Ha? No tak... To wersja, którą wam przedstawiłem. - Kai schylił się do podłogi, a Eri, spodziewając się tego co zaraz się stanie, chwyciła Mirio za kostium. Jej uścisk był jednak tak słaby, że nawet tego nie poczuł. Bo chyba wcale nie chciała brać strony bohatera. Bała się, że Kai mógłby jednak przegrać... - Ja nie mam dzieci. - dodał jeszcze zanim użył swojej indywidualności.

Tak, Kai, byłbyś chujowym ojcem. - pomyślała Eri, skupiając się na tym, żeby nie zwymiotować. Pełny talerz jedzenia, które przyniósł jej dzisiaj Tengai właśnie zbliżył się do gardła, kiedy Mirio podniósł ją i błyskawicznie opuścił.

- Całowałeś także w nią! - oburzył się, zacieśniając uścisk na Eri.

- Tak, nic by się nie stało gdyby się rozpadła. Składając ją wystarczająco szybko, zostałaby ożywiona. - Eri nie skupiała się zbyt mocno na słowach bruneta. Było jej na to zbyt niedobrze. Naprawdę nie liczyła na taki poranek. - Nawet gdyby stała się bezkształtną masą, mógłbym przywrócić ją do normalności. I ona przekonała się już o tym na własnej skórze. - Mirio stracił oddech, słysząc te słowa. To znaczyło, że ta drobna dziewczyna w jego ramionach musiała tyle wycierpieć. Ból niedopisania, jak zeznali złapani przestępcy, których Kai potraktował swoim darem. Mirio nie mógł opanować swojej złości. Na Chisakiego i na siebie.

- Co zrobisz jak Eri zostanie ranna? W aktualnej sytuacji tylko ja jestem w stanie ją uleczyć. Zablokowałem drogi ucieczki. A trzymając ją nie możesz uciec przy pomocy Przenikania. - słowa Kai'a dudniły w głowie Eri. Nie chciała, żeby ktoś był za nią odpowiedzialny. Nie w taki sposób, nie w takiej sytuacji. - Będziesz ze mną walczył, drogi uczniaku?

- Nie... - wychlipiała, ciągnąć Mirio za kostium. - ...pomagaj mi. - poprosiła, obracając się by spojrzeć na pistolet wycelowany w jej osobę.

every villain has his own obsession (Overhaul x Eri)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz