fourth

38 10 0
                                    

- Proszę poczekać! - usłyszała za sobą, ale jej ciało tylko przyspieszyło ze strachu. Jeśli by ją zatrzymali i zaczęli wypytywać, nie wiedziałby co mówić. Nie potrafiła kłamać, nie jeśli nie miała nawet najmniejszego odniesienia.

Skręciła w jakąś uliczkę, w panice dostrzegając że jest to ślepy zaułek. Za sobą słyszała przyspieszone kroki goniących ją bohaterów. Potrafiła odróżnić je od całej reszty.

Jęknęła żałośnie, cofając się o dwa kroki, chcąc zrobić większy rozbieg, ale i nie wychodzić z uliczki, żeby nie musieć krzyżować spojrzenia ze ścigającymi ją bohaterami.

Ruszyła, raniąc sobie pięty o jakieś szkło leżące koło śmietników. Pod wpływem adrenaliny nawet tego nie poczuła. Odbiła się od ziemi, krzywiąc nieznacznie, bo coś zakuło ją w stopę. W ostatnim momencie chwyciła się za wysoki płot, pociągając na ramionach. Zanim do uliczki wbiegli bohaterowie, jej już tam nie było. Szukała drogi powrotnej do domu.

     Szlajała się po mieście w stresie nie mogąc skupić się, żeby skręcać w poprawne uliczki. Kiedy zorientowała się, że jej nogi krwawią dała radę jedynie wyjąć większe odłamki i z tą świadomością trzymać się mniej uczęszczanych dróg, w obawie, że tym razem ktoś jednak zwróci na nią uwagę. Na szczęście miała na sobie bandaże, które były raczej ozdobą, zakrywającą jej blizny. Ściągnęła więc sobie je z ręki i owinęła także stopy.

Szybko zaczęła płakać, kiedy cała sytuacja do niej dotarła. Zawsze kończyło się tak samo. Ilekroć uciekała, wychodziła sama, ktoś ginął, komuś działa się krzywda. Chciałaby teraz, żeby Kai po nią wyszedł i uspokoił, uleczył rany. Ale doskonale wiedziała, że gdyby to się stało, Chisaki srogo by ją ukarał.

- Ej, ty! - jej oczy rozszerzyły się w strachu. Uniosła głowę, obracając się za siebie, żeby zobaczyć na drugim końcu ulicy tego samego chłopaka, na którego wcześniej wpadła. Nie miał już na sobie dżinsów, a jego fryzura nie była ulizana, przez co wyglądał groźniej.

Ruszyła przed siebie, ale nastoletak szybko ją wyprzedził. W akompaniamencie wybuchów, używając swojej indywidualności stanął przed nią, nie pozwalając się ruszyć.

Eri zatrzymała się, nie mówiąc słowa. Jej oczy skanowały uważnie chłopaka i wszystko dookoła, szukając drogi ucieczki.

- Co żeś sobie tu zrobiła? - zapytał, patrząc na jej rękę, na której widniało kilka blizn po skalpelu. Eri odruchowo chwyciła się za tą rękę, przybierając agresywną mimikę.

- Nie twoja sprawa, bohaterze. - wypluwa te słowa jako obelgę, co Katsuki od razu wyczuł. Cofnął się o krok i zmęczony westchnął.

- Nie jestem bohaterem. Tylko się uczę. - powiedział, mając nadzieję, że to nieco ostudzi entuzjazm nowo poznanej. Robiła na nim dziwne wrażenie. - Z jakiego wypizdowia się urwałaś, że nawet butów nie masz? - kontynuował wypowiedź, wyrzucając w jej stronę rękę. Jego ton głosu był luźny.

- Zapomniałam ich ubrać, wychodząc. - wytłumaczyła spokojnie, nieco rozluźniając się pod wpływem aury chłopaka. Nadal pozostawała jednak czujna.

- Jestem Katsuki. A ty? - uniósł na nią brwi. Dziewczyna długo milczała, więc się zirytował. Jej wzrok też go niepokoił. Patrzyła na niego jakby był jakimś zagrożeniem. Nie tego oczekiwał po ludziach po zostaniu bohaterem. Czemu tak się go bała? - Tch. Nie chcesz, nie mów. - żachnął się, obracając tyłem do niej, z zamiarem pozostawienia jej samej w tej uliczce.

- Eri. - odważyła się odezwać. Potem Bakugo chwile milczał, aż do momentu, w którym usłyszał jak brzuch dziewczyny wydaje dzwięki, świadczące o tym, że zgłodniała.

every villain has his own obsession (Overhaul x Eri)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz