11

617 35 10
                                    

-Wyprostujemy ci włosy i lekko pomalujemy.- powiedziała. Cały plan już mi się nie podobał. Dziewczyna posadziła mnie przy toaletce i wyprostowała włosy. Muszę przyznać, wyglądały lepiej. Po zrobieniu delikatnego makijażu, w którym swoją drogą czułam się jak klaun, Wanda ogarnęła siebie i zeszłyśmy na dół...

***

Ludzi było pełno, co nie było mi na rękę. Większość avengerów już była. Szybkim krokiem podeszłam do braku, przy którym stała Natasha.

-Co dla ciebie?- zapytała, opierając się rękami o blat.

-Czystą.- odpowiedziałam i nerwowo rozglądałam się po pomieszczeniu. Czułam się strasznie niekomfortowo wśród tych ludzi i w tym stroju.

-Proszę.- usłyszałam za plecami. Na blacie stał kieliszek wódki i szklanka coli. Wypiłam alkohol bez popity i udałam się w mniej zaludnioną część pokoju. Usiadłam skulona w kącie i obserwowałam ludzi. Ręce mi się pociły i trzęsły. Przez moje plecy przepływał zimny pot, a płucom brakowało powietrza. Przed oczami miałam delikatne mroczki.

-Wszystko dobrze?- usłyszałam po lewej. Odwróciłam głowę i ujrzałam Wandę. Kiwnęłam głową na tak. Dziewczyna tego jednak nie kupiła. Wystawiła rękę w moją stronę. Chwyciłam jej rękę, a wiedźma pomogła mi wstać i zaczęła prowadzić w stronę wyjścia. Wyszłyśmy na świeże powietrze, a ja się poczułam, jakby ktoś zdjął mi kamień z serca. Łapałam łapczywie oddechy i próbowałam uspokoić dłonie, które nie przestawały się trząść.

-Daj.- powiedziała Wanda i schowała moje dłonie w swoich własnych. Popatrzyłam na twarz dziewczyny, a jej oczy były wbite w moją twarz. Skanowałam każdy cal jej twarzy, tak jak ona mnie. Moje dłonie przestały się trząść, a plecy przestały się pocić.

-Hej!- usłyszałyśmy krzyk. Wanda odskoczyła ode mnie jak poparzona. W naszą stronę zmierzała Kate Bishop.- Czemu stoicie na zewnątrz? Natasha cię szukała.- powiedziała do Wandy, a ta się ulotniła.

-Cześć Bishop.- powiedziałam, na co ta się zaśmiała.

-Cześć Romanoff.- odpowiedziała. Dobrze wiedziała, że nie używam tego nazwiska.

-Spadaj.- powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam.

-Czyli ty i Wandzia?- zapytała nagle. Wytrzeszczyłam oczy.

-Co? Nie, skądże.- odpowiedziałam.

-Byłyście dość blisko.- dopowiedziała.

-Ja i Wanda? Błagam cię, to nie wypali. Jestem seryjnym mordercą, a ona zwykłą dziewczyną.

-Nie jest zwykła, ma moce.- powiedziała Kate.

-Niby tak, ale ja zostałam wychowana na mordercę, a ona jest delikatna i dziecinnie słodka.

-Mhmm.- powiedziała brunetka i uciekła do wieży. Stałam na dworze, stabilizując, jeszcze lekko roztrzęsiony oddech. Po kilku głębszych wdechach weszłam do wieży i pobiegłam do pokoju. Wzięłam paczkę marlboro, po czym poszłam na dach. Wyciągnęłam jednego papierosa i zapalniczkę. Odpaliłam i zaciągnęłam się. Wypuściłam powoli dym, obserwując jak rozpływa się w powietrzu. To była strasznie relaksujące...

-Często palisz?- usłyszałam za plecami. Zerknęłam do tyłu i ujrzałam Wandzię. Uwielbiam ją w tej sukience. Wyglądała jak ósmy cud świata.

-Raczej nie.- odpowiedziałam i znów się zaciągnęłam.

-Natasha wie?- powiedziała. Cichy stukot szpilek, rozległ się w powietrzu. Po kilku następnych takich dźwiękach, dziewczyna znalazła się obok mnie.

-Nie.- odpowiedziałam.

-Twoja mama wcale mnie nie wołała.- zaśmiała się. Jej śmiech był taki słodki.

-Dlaczego mnie to nie dziwi.- odpowiedziałam i również się zaśmiałam. To właśnie była Kate. Wyrzuciłam i przydeptałam niedopałek. Spojrzałam na dziewczynę obok i złapałam ją na obserwowaniu mnie. Jej poliki od razu zalał rumieniec, ale nie odwróciła wzroku. Spojrzałam na usta dziewczyny. Złapała mnie nagła potrzeba pocałowania jej. Była taka piękna. Obie zaczęłyśmy się do siebie zbliżać. Gdy nasze twarze dzieliły milimetry, rudowłosa odsunęła się. Spojrzałam na nią zdezorientowana.

-Paliłaś, nie lubię tego.- powiedziała. Lekki uśmiech zagościł na jej ustach. Zielonooka odwróciła się i wyszła. Równo z trzaśnięciem drzwi uderzyłam się w czoło. Co ja do cholery odjebałam? I dlaczego ona nie przerwała tego od razu? Może tego chciała? 

Szybko zbiegłam z dachu i pobiegłam do pokoju. Zakluczyłam drzwi i chodziłam nerwowo w kółko. Ręce znów mi się trzęsły, a mnie przechodził zimny dreszcz. Usiadłam w kącie pokoju i podwinęłam kolana pod brodę. Próbowałam wszystko poukładać w myślach, ale mi to nie wychodziło. Traciłam kontrolę, a tego bałam się najbardziej...



Bardzo przepraszam, ale działo się u mnie w cholerę rzeczy. Nie było łatwo ale ogarnęłam. Do tego szkoła itd... Postaram się wam to wynagrodzić następnym rozdziałem do końca tygodnia. Kocham was wszystkich <3

Córka Wdowy// Larysa Alianova Romanova x Wanda MaximoffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz