Czuł dosłownie wszystko. Każdą iskierkę żądzy krwi, nienawiści i wrogiego nastawienia ze strony ludzi. Nawet, jeśli choć jeden człowiek był tam dobry, emocje diabłów przysłaniały wszystko.
Wyprostował się, jak struna, odruchowo węsząc i rozglądając się dookoła. Byli około dwa kilometry od wioski. Ciężko było określić mu ich dokładną pozycję, więc sugerował się tylko i wyłącznie instynktem. Samo to, że poczuł mrożący krew w żyłach niepokój, kazało mu działać szybko.
- Carl?
Przez moment miał ochotę krzyknąć na całe gardło, po raz kolejny słysząc ten cholerny głos. Ledwo się połapał, że powiedziała to siedząca przed nim Claire. Spojrzał na nią, nie panując nad błyszczącymi oczami i swędzącymi kłami.
Szybkim krokiem przeszedł do pokoju obok, zgarniając kilka ubrań na zmianę. Dobrą chwilę zajęło mu odszukanie jakiejś materiałowej torby i wrzucenie do niej jeszcze kilku potrzebnych przedmiotów oraz drobnego jedzenia. Jego ruchy były przy tym tak chaotyczne, że mnóstwo rzeczy strącił na podłogę.
- Carl?!
Claire stanęła, jak wryta. Kilka minut temu w miarę normalnie rozmawiali, a teraz demolował jej mieszkanie.
- Carl!
Carl!
- Zamknij się, do cholery! - krzyknął, choć było to bardziej do głosu w jego głowie. Mimo to zdołał bardzo skutecznie wystraszyć tym dziewczynę.
Rudowłosa jeszcze raz z niepokojem spojrzała na swój salon, mimowolnie licząc w głowie, ile zajmie jej sprzątanie. Praktycznie wszystkie doniczki leżały rozwalone na ziemi, już nawet o drogocennych dla niej figurkach nie wspominając. Nie miała tego dużo, a jednak zrobił się z tego niezły bajzel.
Carl odszukał ją wzrokiem i w niemożliwym dla niej tempie znalazł się obok niej, chwytając ją za ramię. Siłą zaciągnął ją do przedpokoju, gdzie niemalże rzucił kurtką w twarz.
- Ubieraj! - warknął, gdy z zaskoczenia nie wiedziała, co robić.
- O co ci nagle chodzi? - spytała, prawie płacząc ze strachu. - Co się dzieje?
Brunet złagodniał na chwilę, tylko po to, by oznajmić jej, co ich czekało.
- Mundurowi.
- Mundurowi? I to dlatego się tak zachowujesz? - odparła, chcąc odłożyć ubranie z powrotem na wieszak. Nie pozwolił jej. - Carl... Ukryję cię i wszystko będzie dobrze...
- Nie o to chodzi! - warknął, tym razem bardziej dziko.
- To o co?! - Zdziwił się, kiedy podniosła głos.
Zamiast się nad tym dłużej zastanawiać, złapał ją pod ramię i siłą wyprowadził na zewnątrz. Czuł, że zniszczenie było coraz bliżej.
- Zostaw mnie! - Claire za wszelką ceną próbowała wyszarpnąć się z uścisku. - Carl!
Carl!
Sam nie wiedział, kiedy uderzył ją w tył głowy na tyle mocno, by straciła przytomność. A potem uciekł z nią w las.
***
Gdy z dziewczyną na rękach dostał się w pobliże granicy, mógł odetchnąć z ulgą. Rozpalił dla niej ognisko, w miarę wygodnie ułożył ją na kocu, który wziął w pośpiechu i z niecierpliwością czekał, aż się wybudzi. Patrząc na jej niespokojną twarz, miał ochotę strzelić sobie w łeb. Co go wzięło, by brać ją ze sobą? Była przecież tylko marnym człowiekiem, którego początkowo chciał zabić! Dlaczego instynktownie chciał ją bronić w chwili zagrożenia?
CZYTASZ
Nacja II: Czas Burzy
FantastikZrozpaczonego po ataku ludzi Carla ogarnia szaleństwo. Powoli zatraca się w odmęcie własnej duszy, nie dopuszczając do siebie nawet najbliższych przyjaciół. Kto by pomyślał, że Cienie pokierują go na południe, aż do maleńkiej wioski na skraju terenu...