Człowiek! W jego pobliżu był człowiek! Diabeł, który odebrał mu Molly!
Sam nie wiedział, skąd wynalazł w sobie tak nagłe pokłady siły, by od razu rzucić się na ludzką kobietę. Jego ciało automatycznie docisnęło ją do podłogi, a dłonie zacisnęły się na szczupłej szyi. Przy każdej jej próbie oswobodzenia się, warczał gardłowo, nie zwracając przy tym uwagi, że Człowieczka wylewa z siebie jeszcze więcej łez przerażenia.
Mocniej zacisnął ręce, całkowicie odcinając jej dopływ powietrza. Nie trzeba było długo czekać, by zaczęła stękać z bezsilności. Blada skóra powoli zaczynała sinieć, a ruchy stawały się coraz to słabsze.
Carl.
Odskoczył od niej równie szybko, co zdążył ją zaatakować. Zmierzył ją wrogim spojrzeniem i nadal cicho powarkując, czekał, aż przestanie kaszleć i walczyć o każdy kolejny oddech. Adrenalina od razu z niego zeszła, kiedy dokładnie rozejrzał się po pokoiku. Cały dom był przesiąknięty jej zapachem i nawet nie musiał się zaciągać, by wyraźnie go poczuć. W skupieniu dostrzegł miskę ze świeżą wodą, a także opatrunki, które walały się gdzieś po szafce.
Łóżko. Był niemal pewien, że to na nim leżał, kiedy nie chciał się wybudzić. Nie musiała go uświadamiać, że spał kilka dni - sam doskonale to czuł. Jej obecność, krzątaninę i ciche nucenie także. Szkoda, że wtedy był na tyle nieświadomy, że nie wiedział, kto tak naprawdę się przy nim kręcił... Człowiek!
Dyszał z wysiłku, ciągle mierząc ją wzrokiem. Czuł jej galopujące serce i wciąż miał ochotę sprawić, by po prostu przestało wydawać z siebie jakikolwiek dźwięk. Warknął ostrzegawczo, kiedy cofnęła się aż po samą ścianę, by jak najbardziej się od niego oddalić.
Carl.
Gwałtownie obejrzał się za siebie, niemal odruchowo wysuwając kły. Był pewien, że dziewczyna przez to krzyknęła, ale średnio się tym przejął. Ze złością rozwalił stos książek leżących na biurku, po chwili i je wywracając na drugą stronę. Sapał przy tym niemiłosiernie, w ogóle nie potrafiąc się opanować.
Być może gdyby nie ten cholerny głos, już dawno pozbyłby się tego diabła. Ale nie - zamiast tego upadł przed jej nogami.
Śpij.
***
Nie ruszała się przez dobre kilka minut, bojąc się, że każdy, choćby najmniejszy ruch może obudzić nieznajomego mężczyznę. Mężczyznę? To on był w ogóle człowiekiem?
Nie, oczywiście, że nie. Była niemal pewna, że widziała dzikie oczy i kły wychodzące z jego ust. Czy ona sprowadziła do domu samego potwora?!
Przełknęła głośno ślinę, postanawiając wreszcie się od niego odsunąć. W poprzedniej pozycji mogłaby go dotknąć, jedynie prostując rękę. Cofnęła się na drugi koniec pomieszczenia, nie mając pojęcia, co innego mogłaby zrobić. Przecież on chciał ją zabić! Jak mogła być tak głupia, by po prostu ulokować go w swoim domu?!
Otarła ostatki łez i postarała się uspokoić drżący oddech. Lekko opuchnięta szyja dawała się we znaki, ale ten ból był niczym w porównaniu do krwawiącej głowy. Rzucił nią o podłogę z taką siłą, że aż dziwiła się, że jeszcze żyła. Upewniając się, że naprawdę leży nieprzytomny, bardzo powoli wyszła ze swojej sypialni, od razu rzucając się do wyjściowych drzwi.
Mimo panującego na dworze mrozu, po prostu musiała ochłonąć.
***
Wiedziała, że siedzenie w lesie do późna nie wyjdzie jej na dobre. Co z tego, skoro strasznie bała się chociażby podejść do własnego okna? Chorobę miała gwarantowaną, skoro jej chorowita natura ciągle dawała się we znaki. Potrafiła dostać gorączki od lekkiego podmuchu wiatru, a co dopiero po kilkugodzinnym staniu na śniegu bez kurtki, czy cieplejszego swetra.

CZYTASZ
Nacja II: Czas Burzy
FantasyZrozpaczonego po ataku ludzi Carla ogarnia szaleństwo. Powoli zatraca się w odmęcie własnej duszy, nie dopuszczając do siebie nawet najbliższych przyjaciół. Kto by pomyślał, że Cienie pokierują go na południe, aż do maleńkiej wioski na skraju terenu...