Jeszcze te miasto będzie nasze. (27) {pov Coca}

177 12 1
                                    

Kolejna porażka. Kolejny raz Spadino był krok przed Cocą. Kolejna próba wybicia spadiniarzy nie wyszła. Jedyną nadzieją Coci było to że kamień i Miley nie przeżyją. Wiedziała że jeśli to przeżyją będzie musiała podjąć bardziej ryzykowne środki. Coca leżała w swoim apartamencie. Jednak coś jej przerwało spokój. Było to jej telefon. Dzwoniła osoba która zajmowała się porywaniami. Chłopak który się tym wszystkim zajmował nazywał się Felix. Kobieta odebrała telefon. 

(F- Felix)

F: Tego chłopa co mamy porwać nigdzie nie ma. A osoby na szpitalu są pilnowane. Lekarzy legitymują. Nic nie damy rady zrobić. 

C: Dobra, porwijcie Colombo i oczekujcie za niego opłaty w wysokości dwóch milionów. Dzwonicie do nich z zaszyfrowanego numeru i swoje karty sim odłóżcie gdzieś na Cayo. Nie przywoźcie go do naszej kryjówki ani tam gdzie kamienia i tego psa trzymaliście. 

F: Może wpierdolmy się od razu w Spadino. Bez niego nic nie zrobią.

C: Oni bez Spadino sobie bardzo dobrze radzą. A możemy się przez to mieć wielkie problemy. Felix zaufaj mi. Tak będzie lepiej. 

F: Jesteś szefową. Chyba oczywiste że muszę się ciebie słuchać. 

C: I takie podejście uwielbiam. - Powiedziała cicho się śmiejąc. 

F: Pani szefowo, ja się rozłączę aby poinformować innych co mamy robić. 

C: Masz pozwolenie. - Powiedziała nadal się śmiejąc. 

Felix również się cicho zaśmiał i rozłączył się. Coca odłączyła swoją kartę sim i włożyła do kieszeni spodni. Włożyła do swojego telefonu kartę której nie da się namierzyć, wzięła kluczę od domu i wyszła z apartamentu. Gdy była na dole podeszła do swojego auta, otworzyła je i wsiadła do środka. Pojechała do lasu i schowała kartę sim, po czym odjechała. Włączyła sobie w radiu muzykę i zaczęła jechać w stronę kryjówki. Gdy jechała sobie ulicą zobaczyła za sobą sygnały. Zatrzymała się. Z auta policyjnego wysiadł Nelson i Pisicela. Powstrzymała chęć rozstrzelania ich z długiej. Do auta od strony kierowcy podszedł Pisicela a za nim był Nelson. Kobieta podała dowód a Nelson zaczął sprawdzać w tablecie czy nie jest poszukiwana. 

P: Pani Claro tym razem pouczenie będzie. Proszę wolniej jeździć. 

Pisicela oraz Nelson odeszli. Dla Coci dziwnie brzmiało jak ktoś mówił do niej po jej nieprawdziwym imieniu. Gdy radiowóz odjechał Coca włączyła muzykę i ponownie zaczęła jechać w kierunku kryjówki. Po drodze nie napotkała już więcej policji. Gdy dojechała do kryjówki podeszła do szafki i wyjęła z niej broń z tłumikiem. Wyszła z kryjówki wsiadł do auta i odjechała. Po drodze do miasta zadzwonił do niej Felix. Odebrała. 

F: Temu Spadino tak zależy na ludziach że powiedział że za tego emeryta da maksymalnie dwieście tysięcy. Zacząłem negocjacje od pięciu milionów.

C: Powiedz że poniżej trzech nie zejdziesz. Jeśli będzie negocjował zaproponuj dwa miliony. Ty się nie zgadzasz na jego żądania tylko on się zgadza na twoje. 

F: Zrozumiano. 

Felix rozłączył się. Coca zaczęła kierować się w stronę mieszkania. Przed wejściem do apartamentów stał srebrny helikopter. W środku maszyny siedział chłopak Coci. Jasper Valdes. Coca zaparkowała auta i gdy chciała wejść do budynku chłopak ją zatrzymał. 

(J- Jasper) 

J: A księżniczka dokąd idzie. Nawet się nie przywita. 

C: Myślałam że jak zawsze zajęty swoimi sprawami jesteś. 

J: W sumie nie dziwię się że tak myślałaś. - Powiedział i się zaśmiał. - Ale dzisiaj znalazłem trochę czasu aby z tobą posiedzieć. 

Chłopak wsiadł do helikoptera. Coca przeszła na drugą stronę latającego urządzenia i również do niego wsiadła. Gdy dziewczyna zapięła pasy Jasper odpalił silnik. Chłopak włączył w radiu jakąś playlistę i podniósł helikopter. Po chwili doleciał na jakąś górę w nieznanym dla Coci miejscu. Postawił maszynę i wysiadł z niej. Chłopak ustał na końcu górki. Coca wyszła z maszyny i ustała obok chłopaka opierając swoją głowę o ramie chłopaka. Z tego miejsca było widać całe miasto. 

J: Jeszcze te miasto będzie nasze. - Powiedział i spojrzał się na Cocę swoimi zgniłozielonymi oczami. 

C: Jeśli wyeliminujemy spadiniarzy mamy łatwą drogę do tego. 

J: Te zadanie należy do ciebie piękna. Mam nadzieję że podołasz wyzwaniu. 

C: Powoli do celu misiek. Powoli do celu. 

Chłopak lekko się uśmiechnął pokazując swoje białe zęby. Jasper odwrócił się w stronę miasta. Coca również się spojrzała na miasto. Postali tak chwilę, lecz coś musiało przerwać tą spokojną chwilę, a był to telefon Jaspera. Dziewczyna zdjęła głowę z ramienia chłopaka. Blondyn odebrał telefon. 

J: Jestem na randce. Mam nadzieje że to coś ważnego... ...To go kurwa odstrzel... ...No pa. - Chłopak schował telefon do kieszeni. - Przepraszam skarbie, ale wiesz jak to z moimi chłopakami jest. Nic sami nie zrobią. 

C: Tak jak z moimi. - Powiedziała i się cicho zaśmiała. 

Ponownie zaczął dzwonić telefon. Tym razem Coci. Dzwonił Felix. Odebrała. 

F: Mamy to kurwa. Trzy i pół miliona oraz ostatnie moje słowo. 

C: Półtora sobie weź resztę przelej mi na konto. 

F: Tak jest szefowa. 

 Felix się rozłączył. Coca ponownie oparła swoją głowę o ramię blondyna. 

J: Kogo porwaliście?? 

C: Pana adwokata Colombo. Udało się za niego wziąć trzy i pół miliona. 

J: Sporo za niego dali. 

C: Jednak on jest ważną ich częścią. Dzięki niemu restauracja działa i mają adwokata. A że jest starym dziadkiem nikt nie podejrzewa że należy do zorganizowanej grupy przestępczej. 

J: Ta grupa jest taka zorganizowana że szef jej jest z szefem policji. 

C: Gdyby miłość była taka łatwa misiek to świat inaczej by wyglądał. 

J: Wiem skarbie. Miłość to kurwa. Życie bez niej jest łatwiejsze. Ale pewnego dnia wchodzi do twojego życia a ono zmienia się na zawsze. 

Coca tylko westchnęła. 

C: Miłość zawsze wywraca życie do góry nogami. Czasami to dobrze bo masz osobę z którą możesz patrzeć na miasto z góry i rozmawiać. A czasami to osoba która jest po drugiej stronie. 

Telefon Coci zaczął dzwonić. Dziewczyna nie patrząc kto dzwoni odebrała. 

S: Coca naprawdę myślisz że jak porwiesz dziadka z restauracji coś osiągniesz?? Odpuść póki ty i ten blondyn o którego jesteś oparta żyjecie. 

C: Spadino. Naprawdę myślisz że się ciebie boję?? 

Gdy Coca skończyła zdanie w głowę Jaspera trafiła kula a chłopak spadł z góry. 

S: Następna będzie w ciebie. I pamiętaj jak znowu ktoś cię porwie to tym razem nie przyjadę i nie ocalę cię tylko kupię popcorn i będę oglądał jak giniesz. 

Spadino rozłączył się. Dziewczyna zeszła drogą na dół góry. Na dole leżał Jasper. Nie miał pulsu ani oddechu. Coca usiadła obok ciała chłopaka i zaczęła płakać. W tym momencie chciała jeszcze bardziej zemsty. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1043 słów


Nigdy ciebie nie zapomnę (Pisicela x Spadino)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz