Rozdział 28

4.7K 203 13
                                    

~ Isabella ~

Z samego rana pojechaliśmy z Ethanem do hotelu w centrum Los Angeles. Pokazał mi tam jak się sprawdza księgi rachunkowe hotelu oraz co sprawdzają i do czego mogą przyczepić się kontrolerzy państwowi. Trochę tego było, ale myślę, że byłabym w stanie sobie z tym wszystkim poradzić.

Po naszej mini kontroli wewnętrznej udaliśmy się do hotelowej restauracji na lunch. Oczywiście pracownicy jak tylko dowiedzieli się, że obsługują prezesa Davis Hotel Group zaczęli wokół nas skakać i podlizywać się Ethanowi. Śmiać mi się trochę z tego chciało. Jak niewiele potrzeba żeby zacząć zachowywać się jak wazelina. Po Ethanie widziałam, że go to trochę drażni i męczy. No cóż... Musiał jednak to przetrzymać. Pewnie później nagada się o tym do menadżera.

Naszym kolejnym punktem dzisiejszego dnia były odwiedziny u moich rodziców i brata. Postanowiliśmy jednak, że zanim pojedziemy do Beverly Hills przejedziemy przez nasz hotel i przebierzemy się w coś luźniejszego. Jednak garnitur Ethana i moja czarna sukienka były zbyt formalne na zwykłą wizytę u rodziców.

- Et nie denerwuj się, mój ojciec powiedział, że nie będzie więcej się wtrącać. Zobaczysz, że będzie równie miło jak u twoich rodziców.

Ethan bardzo się denerwuje przed spotkaniem moich rodziców. Jesteśmy właśnie mniej więcej w połowie drogi do domu mojego brata. Widzę, że im bliżej, tym on jest bardziej spięty.

- Łatwo ci powiedzieć. Nie przez twojego ojca twoja ciotka popełniła samobójstwo, tylko mojego. Jakby jej nie rzucił dla mojej matki to...

- Ethan stop - przerwałam mu - to co się stało ponad 30 lat temu niech tam zostanie. Mój ojciec wie, że ja czegoś takiego bym nigdy nie zrobiła. Ciebie wtedy nawet na świecie nie było. Poza tym dlaczego dzieci mają odpowiadać za czyny swoich rodziców?

Nie odpowiedział nic tylko skupił się na dalszej drodze. Mam nadzieję, że ojciec przekona się do tego, że Ethan traktuje mnie na poważnie. Nie chciałabym kolejnej kłótni z nim.

Po około dwudziestu minutach byliśmy pod domem mojego brata. Pod domem to za małe słowo to była posiadłość, a my staliśmy pod jej bramą. Myślałam, że ma tu mały, skromny domek, a nie taką luksusową posiadłość. Zadzwoniłam domofonem i czekałam aż ktoś odbierze. Po kilku sekundach odezwał się zachrypnięty głos.

- Słucham?

- Dzień dobry jestem Isabella Williams przyjechałam w odwiedziny do mojego brata i rodziców.

- Pokaże do kamery swój dowód. Pan Aiden nic nie mówił o wizycie siostry - Kurwa co za gbur tam siedzi - Ech wy hieny dziennikarskie już wszystko wymyślicie byle zdobyć jakieś kompromitujące zdjęcie - serio? Wziął mnie na paparazzi?

- Oto mój dowód - podniosłam go do góry w stronę kamery - nie jestem dziennikarką.

- Niech poczeka. Muszę zapytać pana Aidena, czy może wejść.

Spojrzałam na Ethana, którego chyba cała ta rozmowa bawiła. Dobrze, że chociaż on się świetnie bawi. Ja się czuję jak na jakimś przesłuchaniu.

- Co cię tak bawi? Jeszcze 5 minut temu nie byłeś takie wesoły - zwróciłam się do niego.

- Nie no nic, nic. Nie wiedziałem, że będzie tak ciężko dostać się do twojego brata. Poza tym ten jego cerber... Poczeka, a ja zapytam, pokaże dowód - zaczął naśladować głos strażnika.

No faktycznie trochę to śmieszne. Zaśmiałam się lekko.

- Wjadą - nasze rozbawienie przerwał głos strażnika i dźwięk otwieranej bramy - Pan Aiden czeka.

Ta jedna chwila (Jedna Chwila Cz. 1) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz