Obsesja

310 23 9
                                    

Obudziłam się wypoczęta jak nigdy dotąd. Oplatały mnie ciepłe ramiona Johnsona, a gdy otworzyłam szerzej oczy zauważyłam Daniele'a, który siedział na podłodze i bawił się swoimi samochodzikami. Żaluzje były odsłonięte, co oznaczało, że Daniele musiał przy nich majsterkować. Przerzuciłam wzrok w drugą stronę, dojrzałam idealne rysy twarzy, perfekcyjny nos, perfekcyjne usta, perfekcyjnego jego. Jego włosy były w kompletnym nieładzie, ale i tak wyglądał fenomenalnie dobrze. Jego umięśnione ręce oplatały moją talię, a klatka poruszała się w idealnym tempie. Wydostałam się z objęć starszego Johnsona i stanęłam na nogi. Moją uwagę przykuło puste opakowanie po żelkach leżące tuż obok mojej stopy.

- Daniele, podnieś to i wyrzuć do śmietnika. - Ten uniósł wzrok, spojrzał na mnie zdezorientowany, gdy jednak pokazałam palcem przyczynę mojej uwagi odrazu złapał za opakowanie i pobiegł w stronę łazienki, w której był najbliższy kosz na śmieci. Gdy chłopiec wrócił wskoczył na nasze łóżko i wygodnie umiejscowił się obok swojego ojca. - Wiesz, że to niezdrowe jeść słodycze rano bez śniadania? - Zwróciłam się do niego.

- Wiem. - Westchnął ciężko. - Ale to tylko dlatego, że byłem bardzo głodny, a mam ochotę na tosty, a nie zrobię ich sam.

- Daniele, ile tutaj tak siedziałeś?

- Może jakąś godzinkę, spaliście z tatusiem bardzo długo. - Odparł. - Jutro mikołajki Amber! - Momentalnie ożył, stanął na nogi i próbował wymusić, bym wzięła go na ręce. Udało mu się. - Ciekawe co Mikołaj przyniesie w tym roku!

- Napisałeś listę?

- Tak! Napisałem, że bardzo chciałbym dostać samochodzik, w którym bym mógł jeździć, nową kolekcję hotwheels'ów i do tego tor i dużo słodyczy! - Starałam się zapamiętać to, co mi przekazał. Zdecydowanie ułatwi to mi i Alessandro sprawianie prezentu dla chłopca. - Niedługo Boże Narodzenie. Co byś chciała dostać? - Nie zastanawiałam się nad tym. Tak naprawdę niczego mi nie potrzeba, aczkolwiek jest wiele rzeczy, których potrzebuję, lecz nie są do sprawienia. Swoją drogą, uwielbiam dostawać biżuterię, mogę jej mieć dziesięć szkatułek, ale każda będzie tak samo ważna i znacząca.

- Myślę, że jakiś wisiorek lub bransoletkę. - Oznajmiłam chłopcu. - Idziemy robić śniadanie? Jak tato się obudzi, to pewnie będzie głodny.

- Też jestem głodny. - Westchnął. - Wracając do tematu świąt, tatuś mówił, że chciałby dostać dożywotni pakiet cierpliwości, szczęścia, czy coś takiego i nowy zegarek, bo stary mu się psuje. - To była dla mnie naprawdę istotna informacja. Co prawda, nie jestem w stanie podarować mu cierpliwości i szczęścia, lecz jestem w stanie zegarek. Ma jutro urodziny, a ja nie miałam kompletnego pomysłu na to, co mogłabym mu dać w prezencie na dwudzieste szóste urodziny. W końcu jest bogaty, co tylko sobie zażyczy, może sobie sam sprezentować. Ma dostęp do wszystkiego, nawet największych luksusów. - Chodźmy robić śniadanie, bo jak tatuś się obudzi to będzie zły, a będzie zły bo będzie głodny. - Prychnął malec i zeskoczył z moich rąk. Delikatnie pociągnął mnie za rękę w stronę kuchni, przez co prawie wywróciliśmy się na schodach. - Zróbmy tosty, bo mam na nie taką ochotę! - Krzyknął głośniej.

- Ciszej kochanie, tato śpi. - Ucieszyłam go, a ten podreptał po krzesło do jadalni i podstawił je pod blat kuchenny. Przypomniały mi się te dramatyczne, traumatyczne chwile, w których byłam słaba jak nigdy. Wyrządziłam mu krzywdę swoją nieuwagą, a groziła mu nawet śmierć. - Daniele, bardzo cię proszę, zejdź z tego krzesła. - Westchnęłam ciężko, chłopiec zrozumiał o co chodzi. Nie protestował, zszedł z krzesła i odłożył je na miejsce. Z lodówki wyciągnęłam masło, ser żółty, szynkę i pieczarki. Wyjęłam z szuflady deskę do krojenia i uważnie umyłam pieczarki. Posiekałam je na cieniutkie plasterki i wrzuciłam na patelnię z olejem. W między czasie posmarowałam kanapki masłem i wyłożyłam na nie ser i szynkę. Gdy toster był wystarczająco nagrzany wyrzuciłam na kanapki wcześniej wspomniane pieczarki i zamknęłam drugą kromką. Ułożyłam cztery tosty na tosterze, ponieważ tylko tyle ich się zmieściło i odczekałam niecałe cztery minuty. Z szafki wyjęłam talerz i ułożyłam na nim gotowe tosty. - Leć obudzić tatę. - Poleciłam Daniele, a ten odrazu wspiął się na piętro i pobiegł do naszego pokoju. Upiekłam kolejną turę tostów, gdy wszystkie były gotowe położyłam talerz na ogromnym stole w jadalni i wróciłam po mniejsze talerzyki oraz ketchup. Usiadłam przy stole, podczas gdy Daniele sprowadzał swojego ojca za rękę na dół. Nie zdążył się rozbudzić, dalej był śpiący. - Dzień dobry, jak się spało? - Zajął miejsce obok mnie i złożył mokry pocałunek na moim czole. Przetarł dłońmi swoją twarz, a jego spojrzenie wylądowało na moich źrenicach. Nasz kontakt był tak intensywny, że żadne z nas nie było w stanie wydusić z siebie żadnego, najmniejszego słowa. Z opresji wyrwał nas Daniele zajadający się chrupiącym tostem.

Save Us DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz