- Amber! Tatusiu! Dostałem samochodziki i tor! I dużo słodyczy! - Z samego rana obudził mnie krzyk malca. Nie byłam w stanie otworzyć oczu, było mi tak przyjemnie ciepło i wygodnie, że nawet nie miałam ochoty na opuszczanie łóżka, a co dopiero tego pomieszczenia. - Kiedy ubieramy choinkę? Tatusiu! Za osiemnaście dni święta! - Poczułam, jak chłopiec wkrada się między mnie i Alessandro. Starszy Johnson nie zwracał na niego uwagi i usiłował nie pokazać mu, że nie śpi, tylko udawał, że jego krzyki wcale go nie obudziły. - Tatusiu! No wstawaj! - Alessandro był odwrócony do nas plecami, przez co nie do końca widziałam jego reakcję. W pokoju unosił się słodki zapach waniliowy, a to wszystko za sprawą tego, że Daniele musiał bawić się moimi perfumami. - No tato!
- Daniele, idź zobacz, czy ciebie nie ma w łazience na dole. - Westchnął ciężko i ukrył swoją twarz w poduszkę. Wysłał swojego syna w najdalej położony od naszej sypialni punkt w tym domu, by mieć choć trzy minuty spokoju. Daniele założył ręce na piersi i spojrzał kpiąco na rozburzoną czuprynę swojego ojca, ponieważ jego twarz była ukryta w poduszce. To, jak bardzo był poirytowany zachowaniem swojego ojca dałoby się dostrzec nawet z drugiego końca domu.
- Nie zrobisz ze mnie głupca, tatusiu. Za to, nie dostaniesz ode mnie ani jednego kinderka - Z nadal założonymi na klatce piersiowej rękami, opuścił pokój głośno wzdychając - Ludzie chcą zadbać o jakiś fajny, świąteczny wygląd tego domu i jeszcze cię wyganiają jak najdalej od siebie. To było niemiłe i się na nich obrażam. - Usłyszeliśmy jego pogawędkę do samego siebie, przez którą wymieniliśmy się rozbawionymi spojrzeniami.
Chłopiec zniknął za framugą pokoju, natomiast ja przerzuciłam wzrok na Johnsona, który był jak zwykle w fenomenalnej okazałości. Ten człowiek pomimo swojego wieku był idealny o każdej porze dnia i nocy.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie. - Nachyliłam się nad jego twarzą i zamknęłam nas w czułym pocałunku. Podczas gdy ja smakowałam jego ust, ten włożył swoje rozgrzane dłonie pod moją koszulę nocną. Umiejscowił je na mojej talii i zacisnął się na nich mocniej. Momentalnie znalazłam się na jego biodrach siedząc na nich okrakiem. Ułożyłam swoje dłonie na jego torsie, a ten mruknął.
- Alessandro - Mruknęłam. - Daniele jest obok. - Wyszeptałam między pocałunkami.
- Jest obrażony, nie obchodzimy go.
- Nie byłbym tego taki pewien, tatusiu - Gdy tylko usłyszałam głos Daniele natychmiast zeskoczyłam z bioder Alessandro i z powrotem wsunęłam się pod kołdrę. Nie ukrywam, że moja, jak i mina Alessandro wyglądały tak komicznie, że sam Daniele wykrzywił usta w szerokim uśmiechu. - Jestem trochę głodny, a właściwie trochę bardzo i mam ochotę na bułeczki cynamonowe. Amber, zrobimy razem bułeczki cynamonowe? Tatuś nam pomoże, bo nie może leżeć cały dzień w łóżku.
- Daniele, tata ma urodziny. Myślę, że należy mu się choć jeden dzień odpoczynku - Odrzuciłam kołdrę na bok tym samym wydostając się spod niej. Mój wzrok powędrował ku drzwiom balkonowym, za którymi jak się okazało czyhała miła niespodzianka. - Spójrzcie, pruszy śnieg - Oznajmiłam domownikom. Wzrok Daniele, jak i Alessandro odrazu powędrowały ku oknom. Na twarzy Daniele urodził się szeroki uśmiech, malec natychmiast wybiegł z pokoju znikając za framugą drzwi.
- Niepotrzebnie mówiłaś, teraz będzie chciał wyjść na dwór, a ja nie mam zamiaru wychodzić na mróz o godzinie ósmej rano - Johnson głośno westchnął i wydostał się spod kołdry. Stanął tuż naprzeciw drzwi balkonowych i uważnie przyglądał się krajobrazowi za szybą. - Wczoraj było słonecznie, czasem nie rozumiem pogody. Najpierw świeci słońce, na drugi dzień sypie śnieg, jutro będzie lało jak z cebra, a po jutrze znów słoneczko. Pani Josie z sąsiedztwa zasypało całe krzewy róż. Luke mówił, że pani Josie nakazała osłonić kwiaty włókniną, widziałem, jak wracał z kilkunastoma metrami włókniny, ale do tej pory nie zabezpieczył róż i upraw. Idiota, a później przychodzi do mnie i mówi, że Josie wyrzuciła go z domu. Sytuacja powtarzana co roku, więc obejrzymy darmową komedię - Alessandro odwrócił się w moją stronę w trakcie, gdy na mojej twarzy grasował szeroki uśmiech rozbawienia. Zachowanie sąsiadów wydaje się ikoniczne, lecz nie chciałabym gościć Pana Luke'a, ponieważ jego żona, Pani Josie wyrzuciła go z domu z powodu niezabezpieczenia upraw - Wiedziałaś, że są z Anglii? Chodźmy zrobić te bułeczki cynamonowe, bo młody zaraz będzie sapał, że jest głodny i prosił o bułeczki. - Alessandro nawet nie krył się z tym, że na samą myśl, że będzie musiał stać przy garach od samego rana jest „bardzo zadowolony".
CZYTASZ
Save Us David
FanfictionDrugi tom trylogii „Oops I did it again". Czteroletni Daniele Johnson przeszedł ciężki zabieg, zwalczył nowotwór. Pomiędzy Damiano, a Amber sytuacja się pogarsza, brunet wyrzuca walizki dziewczyny za drzwi, a ta nie ma schronienia. Pomiędzy nią, a j...