Z okazji urodzin Alessandro w odwiedziny miała wpaść jego mama razem z tortem urodzinowym. Stresowałam się z niewiadomych przyczyn. Nic nie mogło nie wypalić.
Alessandro wysłałam do swojego domu rodzinnego po swoją mamę. Mieli wrócić za niecałe dwie godziny, co oznaczało dla mnie wielką walkę z czasem.
- Daniele, leć szybko do kuchni i przynieś miskę ze słodyczami, tylko nie zjedz wszystkiego po drodze! - Gdy wysłałam chłopca po słodycze, stanęłam w kącie pomieszczenia, w którym wszystko miało się dziać. Byłam pod wrażeniem, że tak genialnie to wszystko się reprezentowało.
Byłam z siebie bardzo dumna.
Oficjalnie otworzyłam kino domowe. W tym domu było tylko jedno całkowicie puste pomieszczenie, co postanowiłam wykorzystać. Przy ścianie rozłożyłam projektor wraz z laptopem, tak, aby wszystko było dobrze widać na przeciwnej ścianie. Na środku rozłożyłam bardzo wygodne materace, które cudem udało mi się przemycić pod nieobecność Alessandro. Na materacach rozrzuciłam poduchy i rozłożyłam koce. Tuż po obu stronach materacy znajdowały się stoliki, a na nich różnorodne przysmaki, słodkości oraz ciepłe napoje, między innymi ulubiona herbata różana Alessandro, gorąca czekolada, czy też kawa.
- Amber! Przyjechali! Szybciutko! Coś jeszcze!? - Mam wrażenie, że Daniele stresował się bardziej ode mnie. Wyglądał dość zabawnie, gdy biegał po całym domu pomagając mi w przygotowaniach niespodzianki dla taty. - Mama nigdy nie robiła takich niespodzianek tatusiowi. Nawet nie pamiętała o jego urodzinach. On zawsze o niej pamiętał.
Za każdym razem, gdy słyszę o Amandzie, mam ochotę zapaść się pod ziemię. To, jak krzywdziła tę dwójkę jest niewyobrażalne. Chciałabym, żeby byli w końcu szczęśliwi, bez tej absurdalnej kobiety, która raniła ich na każdy możliwy sposób.
- Kochanie, strasznie mi przykro. - Przykucnęłam przy nim i złapałam jego drobne dłonie. - Obiecuję ci, że twoja mama nigdy więcej nie skrzywdzi ani ciebie, ani twojego taty. Nie rozmawiajmy o mamie, dziś najważniejszy jest tata, prawda?
- Prawda, Amber. Po prostu chcę, żeby tatuś się uśmiechał i był szczęśliwy. I jest, bo ty go uszczęśliwiasz.
Już wspomniałam, że ten chłopiec potrafił doprowadzić mnie do łez z minuty na minutę?
- Jesteśmy! - Usłyszałam z parteru.
- O matko. Stresuje się, Daniele.
- Ja też, Amber. Ale musimy do nich iść, bo nie wiedzą gdzie jesteśmy. Tatuś nie wpadnie nawet, że jesteśmy w tym opuszczonym miejscu. Nie przychodził tu wieczność. - Wywrócił oczami. Szatyn pociągnął mnie za rękę i zaraz znaleźliśmy się w holu. - Babcia Sofia! Cześć! - Ta kobieta mimo swojego wieku wyglądała fenomenalnie i już o tym wspomniałam. Na swoich siwych włosach miała nakręcone delikatne fale. Ubrana była w elegancką koszulę w kolorach ciemnej zieleni i czerni. Na jej nogach leżały eleganckie czarne spodnie, a na stopach niskie botki.
- Cześć, kochany. Amber, prześlicznie wyglądasz. - Uśmiechnęłam się do niej ciepło, co ta odwzajemniła.
Tak naprawdę nie wiedziałam dlaczego byłam tak odstrojona, skoro większość czasu spędzimy wbijając wzrok w ścianę.
Moje włosy były lekko zakręcone i związane w wysokiego kucyka. Miałam na sobie bardzo delikatny makijaż, moje rzęsy były lekko podkreślone, natomiast usta pomalowane przezroczystym błyszczykiem bez drobinek. Na moim ciele leżała długa, krwisto czerwona sukienka na jedno ramię sięgająca mi za kolana. Pozostałam jednak bosa, ponieważ będziemy oglądać filmy, do czego nie będą potrzebne mi wysokie szpilki.
CZYTASZ
Save Us David
FanfictionDrugi tom trylogii „Oops I did it again". Czteroletni Daniele Johnson przeszedł ciężki zabieg, zwalczył nowotwór. Pomiędzy Damiano, a Amber sytuacja się pogarsza, brunet wyrzuca walizki dziewczyny za drzwi, a ta nie ma schronienia. Pomiędzy nią, a j...