6. where were you?

300 30 4
                                    

Spokojnie patrzył jak oddala się w deszczu, który tego wieczoru najwyraźniej postawił sobie za cel doszczętnie zalać kulę ziemską. Położył dłoń na gałce do zmiany biegów i ponownie odpalił silnk, kiedy Misty była przed samymi drzwiami wejściowymi do ogromnej posiadłości z prężącym się po obu stronach ogrodem wypełnionym niezliczoną ilością kolorowych odmian kwiatów, oraz kilkunastoma starannie przycinanymi krzewami. Pomimo okropnej pogody i szarzejącego już nieba, ogród nadal wyglądał jak żywcem wycięty z jakiegoś czasopisma dla obrzydliwie bogatych ludzi, z ogromem reklam promujących rzeczy, na które on sam nigdy w życiu nie mógłby sobie pozwolić, na prawie każdej stronie.

Minął Misty i jej przepiękny dom z lekkim uczuciem wstydu za swój. Marny bliźniak, gdzie rolę jedynego luksusowego przedmiotu mogłaby spełniać chromowana lodówka z dyspozytorem do napojów i kruszarką lodu.

I tak jest na kredyt.

Caluma przestał dziwić dobór korepetytora przez Mali. Rodzice Misty napewno inwestowali grube pieniądze w edukację swojej jedynej, wypieszczonej córeczki. Przed oczami stanęła mu scenka, kiedy dziewczyna kończy szkołę średnią wraz z długa listą renomowanych uczelni, które wręcz biły się o jej osobę. A na samym szczycie górował zapewne Harward. Potem przypominał sobie o swojej przyszłej uczelni, której nazwy nawet nie potrafił zapamiętać, znajdującej się w jakiejś małej mieścinie, z jedną kręgielnią i lodziarnią na krzyż.

Byle jak najdalej od domu.

Zaparkował "starego grata", jak czule nazywał swoje auto zaraz przed domem i wybiegł z niego, pozostawiając pojazd w samym środku ulewy. Trzęsąc się z zimna, przegrzebał kieszenie w poszukiwaniu kluczy do domu, podczas gdy z jego przemokniętych włosów spływały już strużki wody. Materiał bawełnianej koszulki przyległ do jego zmarzniętego ciała, gdy zdenerwowany z hukiem wpadł do środka. Zrzucił z nóg mokre trampki, nie siląc się nawet na ich równe ułożenie pod ścianą, po czym powędrował do kuchni, cicho szczekając zębami. Co jak co, ale deszczowe wieczory w Sydney były cholernie zimne.

- Gdzie byłeś?

- Powinienem zapytać Cię o to samo.- burknął chłopak, sięgając do szafki po jeden z kilku znajdujących się tam kubków.

- A co Cię to obchodzi?- zapytała z wyrzutem Mali. Stała oparta o stół z rękami zapleconymi na piersi, mierząc brata sceptycznym wzrokiem.

- Nie obchodzi, ale jak się z kimś umawiasz, to wypadałoby się jednak pojawić, nieprawdaż?- stwierdził, rzucając jej przelotne spojrzenie.

- To do Ciebie przychodzili dziś koledzy, więc uprzejmie usunęłam się z domu i jeszcze robisz mi wyrzuty? Umówiłam się z dziewczynami u Carrie i tam też byłam.

- W takim razie, może raczysz mi łaskawie wytłumaczyć dlaczego Misty czekała dziś na Ciebie przez prawie trzy godziny?

Ciemne oczy dziewczyny zwężyły się, aby potem w przeciągu nimalże sekundy powiększyć się do zadziwiających rozmiarów. Cała jej pewność siebie i nieukrywana nonszalancja zniknęły, kiedy w końcu uświadomiła sobie, że zapomniała o dzisiejszym spotkaniu.

- Bardzo była zła?

- Może.- uciął chłopak, przyglądając się jak w ruchach oraz zachowaniu siostry powoli rośnie panika. I tak, czerpał z tego radość.

- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś?!

- Nie myślałem, że możesz być aż tak nieodpowiedzialna. Ale jak widać, osiągnęłaś zupełnie nowy poziom. Gratulacje.- wziął kubek z parującym napojem w obie dłonie, ogrzewając je nieco i opuścił pomieszczenie, zostawiając Mali w osłupieniu, bez słowa.

# # #

Misty zatopiła palce w miękkiej sierści swojego persa. "Gloria", bo tak nazywała się ta mała, niemniej jednak najsłodsza kreatura pod słońcem, leniwie wylegiwała się na kolanach swojej przemarzniętej oraz przemoczonej do suchej nitki pani. Dziewczyna głośno pociągała nosem, co rusz poprawiając zawinięty na głowie ręcznik, który uporczywie opadał jej na czoło.

- Cholera by to... Zachciało mi się wypraw. Po co mi to było Gloria, hmm?- zapytała brunetka przenosząc swój wzrok na kotkę, która zmieniając właśnie pozycję, odpowiedziała jedynie cichym mruknięciem.- Nie patrz na mnie w ten sposób. Tak jest lepiej. Musiałam go okłamać, Glo. Nie miałam wyjścia.

Misty wstała, zrzucając pupila z kolan, co spotkało się z jego dużą dezaprobatą. Dziewczyna podeszła do okna, zasuwając głośno zasłony zawieszone na metalowych, nieco przestarzałych karniszach, aby zaraz potem szybko zatopić się w miękkiej pościeli, zapadając w głęboki sen.

____________________________

a/n dedykacja dla @Roseyxx za bycie niesamowitą inspiracją ostatnimi dniami

thursdays /c.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz