12. you're here

212 33 7
                                    

Misty prowadziła pojazd przez nieoświetlane uliczki Sydney, w dotarciu do celu wspomagając się nawigacją. Studencka część miasta, z infrastrukturą zamieszkiwaną przez różnorakie bractwa, witała nowoprzybyłych głośną muzyką oraz tak bardzo charakterystycznymi czerwonymi kubeczkami, wraz z innymi śmieciami porozrzucanymi dosłownie wszędzie. Jako piątkowy wieczór, a właściwie już sobotni ranek miejsce to tętniło życiem w różnych tego słowa znaczeniach. Młodzi dorośli bawili się na mocno zakrapianych imprezach, silnie trwając w przekonaniu, iż to właśnie teraz przeżywają najlepsze lata swojego życia. Niemalże co drugi dom tętnił muzyką elektryczną oraz krzykami, a od samych basów Misty przewracało sie w żołądku. Bała się także o swoje opony, bo częstotliwość pobitego szkła na ulicy napewno nie zwiastowała dla nich zachwycających wiadomości. Po obu stronach drogi starała się odnaleźć dom z napisem KAPPA, a ogrom rolek papieru toaletowego, którym niektóre z nich były prawie w całości pokryte jedynie pogorszał już i tak kiepski całokształt sytuacji. Zagęszczające się odłamki szkła na ulicy i coraz więcej pijanych nastolatków, zmusiły dziewczynę do pokonania reszty drogi na pieszo, zważając na bezpieczeństwo ich oraz jej samej. Zaprakowała pojazd pod jednym z domów, w którym nie paliło się żadne światło i nie dobiegała najcichsza muzyka. Wyskakując z pojazdu, chwyciła jeszcze telefon i wystukała odpowiedni numer.

-Haaaalo?

- Gdzie jesteś?- zapytała, rozglądając się uważnie dookoła. Zatrzymywała wzrok na każdym brunecie, który wyglądem mógłby pasować do Caluma. 

- Tutaj.- zachichotał pod nosem.

- Wow, no naprawdę Calum. Nie tak szczegółowo.- dziewczyna zacisnęła palce mocniej na trzymanym w dłoni pęku kluczy, kiedy obok niej przechodziła zataczająca się grupka chłopców.- Co widzisz obok siebie? 

- Ludzi. 

- Ty tak na serio?!- jęknęła załamana, zatrzymując się na drodze, aby dokładnie przyjrzeć się każdemu, rzucającemu się w oczy szczegółowi otoczenia. 

- Misty chodź tutaj szybko! Jedna laska robi striptiz w... fontannie. Gdzie jesteś?- szeptał do słuchawki, zanosząc się perlistym śmiechem. 

- Calum opisz mi tę fontannę.

- Taka z wodą!- wybełkotał, a dziewczyna przykryła oczy dłonią, wypuszczając powietrze ze zrezygnowaniem.- Biała i ma małe... lampeczki. Mali ma takie w pokoju, wiesz? Misty, oni jej je chyba ukradli! Przysięgam, że... są takie same. 

Brunetka podbiegła do wspomnianej elewacji wodnej, rozbieganym wzrokiem badając otoczenie. Tłum nastolatków z buzującymi procentami we krwi trwał w alkoholowym upojeniu, przepychając się między sobą z kolejnymi czerwonymi kubeczkami w rękach. Podświetlana fontanna przyciągała wzrok kolorowymi światełkami, a ich światło odbijało sie od nierównej powierzchni tafli wody, tworząc przeróżne, tęczowe kombinacje. Dziewczyna zmrużyła oczy, kiedy w oddali migneła jej przed oczami skulona sylwetka Caluma. Chłopak siedział pod drzewem, oplatając ramionami zgięte w kolanach nogi, a na ich czubku oparł czoło. 

- Calum. Wszystko w porządku?- potrząsnęła nim delikatnie, usiłując nawiązać kontakt. Jego rozbiegane tęczówki wędrowały po twarzy Misty, w poszukiwaniu odpowiedzi, a gdy w końcu rozpoznały one znajome rysy, usta wykrzywił wymuszony uśmiech na pograniczu grymasu. 

- Cześć Misty. Jesteś. 

- Cześć Calum.- rzuciła, rozpromieniając twarz uśmiechem, kiedy chłopak w ogromnym wysiłkiem podniósł się z ziemi przy jej pomocy. 

- Nie myślałem, że... że się na to... zgodzisz.- oznajmił, aby zaraz po tym przykrywając usta dłonią, oprzeć się mokrym czołem o szorstką korę drzewa. Brał szybkie, płytkie oddechy za wszelką cenę próbując zwalczyć odruch wymiotny, wywołany nagłą zmianą z pozycji siedzącej na stojącą. 

thursdays /c.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz