3. I'm Calum

253 37 4
                                    

- Mogę coś dla Ciebie zrobić?- zapytał chłopak po chwili cichej niepewności. 

- Ja do Mali.- zaczęła Misty grzecznym oraz nieco lękliwym tonem, podczas gdy jej cała dotychczasowa pewność siebie rozpłynęła się w powietrzu. Palce prawej ręki jakby wiedzione własnym instynktem od razu powędrowały do wykończenia kwiecistej spódniczki i zaczęły delikatnie je ugniatać.- Miałam pomóc jej w...

- Mali nie ma.

- Oh. Byłyśmy umówione na szesnastą. - burknęła rozczarowana, spuszczając wzrok na czubki swoich ulubionych butów, po czym przelotnie zerknęła na pobłyskujący w świetle dnia zegarek na nadgarstku. 

Szesnasta. Jak nic.

Już stojąc w progu domu mogła usłyszeć donośne, chłopięce głosy dochodzące zapewne z salonu. Nietrudno było orzec, który z nich był radosnym okrzykiem zwycięstwa, a który druzgocącej porażki. Zaraz za nimi do uszu ich oboje dobiegł odgłos tłuczonego szkła, no co ciemnooki zaklął siarczyście pod nosem. 

- Chcesz na nią zaczekać?- chłopak automatycznie usunął się Misty z drogi, tak aby mogła wejść do środka domu, lecz ona ponownie jakby zamieniła się w marmurową rzeźbę z pustym wzrokiem wbitym w stojącego przed nią chłopaka. 

To, co teraz rozgrywało się w jej umyśle można by nazwać conajmniej mianem wewnętrznej wojny, a przynajmniej walki między tym, co powinna zrobić, a tym, co faktycznie miała w zamiarze.

- Chętnie. Chyba zbiera się na deszcz.- przekroczyła próg, delikatnie pocierając niczym nie okryte ramiona, podczas gdy na zewnąrz pogoda zaczeła się diametralnie zmieniać.

Na niebo powoli, aczkolwiek konsekwentnie zaczeły zstępować ciemnoszare, ciężkie chmury, zakrywając całą jego powierzchnię. Gałęzie drzew zostały wprawione w gwałtowny ruch przez porywisty oraz nieobliczalny wiatr, który zmusił je do drastycznego niemalże tańca. Misty miała wrażenie, że lada chwila powoli zaczynająca się wichura wyrwie owe drzewa razem z korzeniami i zmiecie z powierzchni całkiem schludnego ogródka rodziny Hood. 

Wnętrze domu było jego lustrzanym odbiciem. Czyste, harmonijne i niespełna bez jakiegokolwiek zarzutu. Brązowe tapeterie w holu, ozdobione kilkunastoma rodzinnymi zdjęciami pięły się aż do samego sufitu. Niewielka komoda, oraz kilka par butów obok niej wyglądały jak nieodłączny element, a zdobiony stojak na płaszcze w kolorze starego złota wbrew pozorom nie zagracał pomieszczenia, tylko nadawał mu swoistego klimatu. 

- Pokój Mali jest na górze, drugie drzwi po prawej. Nie zgubisz się.- oznajmił brunet, wskazując Misty reką prowadzące ku następnemu piętru schody. -Jeśli będziesz czegoś potrzebować, jestem na dole w salonie. Czuj się jak u siebie. 

- Dzięki.- odpowiedziała, przybierając na usta delikatny uśmiech. Zrzuciła z nóg swoje oksfordki, nie zapominając, aby ułożyć je obok pozostałych par butów. 

Co do milimetra.

Tak swoją drogą, jestem Calum.- zagadnął ją, kiedy znajdowała się prawie na szczycie schodów, gotowa zupełnie zniknąć w czeluściach pokoju jego siostry. 

Miał najbardziej zawadiacki uśmiech, jaki kiedykolwiek widziała. A to wcale nie był dobry znak. 

- Cześć Calum. Jestem Misty.

____________________________

a/n nie wiem czy te rozdziały powinny być dłuższe, czy takie krótkie??? help....

bo jeśli krótkie to będą częściej, a jeśli długie to w oczywiście w większych odstępach czasu. idk

thursdays /c.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz