10. i had something to do

238 27 0
                                    

Ciężkie odgłosy stóp dochodziły do uszu Misty niemal całkowicie stłumione przez głośną muzykę, płynącą ze słuchawek. Kolejny kawałek zespołu zza oceanu koił zmysły dziewczyny, mimo iż maksymalna głośność ustawiona na odtwarzaczu nie była do końca zadowalająca dla jej wybrednych uszu. 

Nic w porównaniu z koncertem.

- Cześć!- przywitał się brunet machając dłonią przed oczami Misty, od kiedy samo wołanie jej nie było wystarczające. 

Zaskoczona i wyrwana z zamyślenia dziewczyna podniosła wzrok, wyciągając słuchawki z uszu. Jej oczom ukazała się twarz Caluma, który mocno zziajamy ścierał wierzchem dłoni małe kropelki potu nagromadzone tuż u nasady czoła, obok czarnych pukli jego puszystych włosów, dziś wyjątkowo ukrytych pod szarą czapką z daszkiem. 

- Cześć Calum. 

- Gdzie tak szybko uciekłaś po meczu? Sekundy po ogłoszeniu wyników, a twoje miejsce już stało puste.- oznajmił, usiłując dotrzymać szybkiego kroku dziewczyny, więc w efekcie co kilka metrów musiał do niej zwyczajnie podbiegać. Wyciągnął rękę po jej plecak, pod którego ciężarem wyraźnie się uginała, lecz w odpowiedzi otrzymał jedynie nieśmiałą odmowę, uwieńczoną niewyraźnym uśmiechem. 

- Miałam coś do załatwienia. Nic specjalnie ważnego, ale ktoś po prostu na mnie czekał. 

- Chciałem Cię zapytać czy...- przerwał, kiedy odezwał się nieprzyjemny, drażniący uszy dzwonek telefonu, a brunetka z przepraszającym wyrazem twarzy wyciągnęła z kieszeni aparat, jednocześnie odpowiadając na połączenie. 

Calum serdecznie i z całego serca nienawidził upałów, a dniem w którym urodził się na kontynencie, gdzie dni słoneczne zdecydowanie przeważają gardził w stopniu szczególnym. W odróżnieniu do przyjaciół chciał mieszkać w Europie, najlepiej w krajach Skandynawskich, tak bardzo różniących sie od znienawidzonego klimatu jego rodzinnego kontynentu. To marzenie jak i cała masa innych pozostawało jedynie w strefie odrobinę dziecinnych zachcianek, które wpadły do głowy jeszcze kiedy on sam nie dosięgał do kuchennych szafek, gdzie jego mama zwykła chować przed nim puszkę z ciasteczkami. Bo przecież jakie jest prawdopodobieństwo, że pewnego dnia Calum zaciągnie się do marynarzy, stacjonujących w porcie i przy odrobinie szczęścia zwiedzi świat? 

- O co chciałeś zapytać Calum?- przypomniała mu Misty po zakończonym połączeniu. Ze zmartwioną miną przyglądała się czubkom swoich butów, a chłopak nie mógł odeprzeć od siebie wrażenia, że nie chce niczego na świecie bardziej, niż znać powód jej zmartwień i zrobić wszystko co w jego mocy, aby móc się go pozbyć. 

- Dzisiaj o ósmej jest impreza w jednym z domów studenckich. Moi dobrzy znajomi ją wyprawiają i zdaje się, że przyjdzie cała okolica. Nie chciałabyś może wpaść?- zapytał, drapiąc się po karku, aby ukryć niezrozumiałe dla Misty zdenerwowanie, które i tak było już wyczuwalne od samego początku, jednakże z jakiegoś znanego tylko dla siebie powodu uznała je za całkiem urocze.- Oczywiście Mali też będzie. Zależy jej na tym, żebyś się tam pojawiła. 

- To bardzo miło z waszej strony.- wskazała gestem ręki na stojącego przed nią chłopaka, który dzielnie wyczekiwał odpowiedzi, każdy ruch dziewczyny śledząc dwiema czarnymi tęczówkami.- Tyle, że... mam już na dzisiaj plany. Ale naprawdę dziękuję za zaproszenie. Następnym razem coś wymyślimy, w porządku?

- Tak, jasne.

- Przekażesz Mali, czy powinnam do niej jeszcze zadzwonić? 

- Nie! Nie, nie trzeba. Sam to zrobię.- śmiało zaoponował, lekko podnosząc głos. 

Misty ździwiła jego zdecydowana reakcja, ale postanowiła po prostu dopisać to do długiej listy rzeczy, których nie była w stanie pojąć u płci przeciwnej. Nie znała Caluma zbyt dobrze, bo pomijając kilka razy, kiedy widzieli się podczas czwartkowych korepetycji Mali, nie dzieliła ich żadna głębsza relacja, dlatego teraz brunetka miała problem z odczytaniem zarówno intencji chłopaka jaki i jego reakcji. 

- No cóż... 

- Pozwolisz mi odprowadzić się do domu?-uśmiechnął się lekko, przykładając dłoń do zmrużonych oczu dla lepszego widoku. 

Promienie słoneczne nadal nie dawały za wygraną, choć temperatura tego dnia sięgała liczb najwyższych. Tuż nad miekkim, czarnym asfaltem ulicy, zarówno jak i w oddali gorące powietrze tworzyło widok niewyraźnym, a ludzie idący nagrzanymi ścieżkami z ciężkimi westchnieniami przecierali mokre czoła. 

- To dość daleko.- oznajmiła, mocniej zaciskając pobielałe opuszki palców na paskach plecaka. 

- W takim razie będę miał więcej czasu, żeby przekonać Cię do zmiany zdania.- szarmancko wystawił dla Misty ramię z udawaną powagą na twarzy, chociaż widocznie starał się ukryć szeroki uśmiech. Brunetka ukazując rząd prostych zębów w uśmiechu, przechyliła mu daszek czapki na oczy i ułożyła swoją dłoń przedramieniu chłopaka. 

Mountain z każdym spojrzeniem na roześmianego oraz promieniującego radością Caluma czuła w żołądku malutkie ukłucia. Diametralnie różnił się od Scotta pod każdym, najmniejszym względem począwszy od wyglądu, poprzez pogląd na świat, a kończąc na zachowaniu. I być może właśnie ta ostatnia różnica tak bardzo uderzyła w Misty. Bo zachowanie jej chłopaka na każdym kroku raniło dziewczynę, podczas gdy ona sama czuła się wobec tego zupełnie bezsilna. 

*   *   *   *   *

Calum przystanął niepewnie przy zdobionej bramie, uważnie obserwując piętrzącą się przed nim posiadłość, która swoim rozmiarem i zasięgiem mogłaby przyprawić niejednego o zawrót głowy. Plastikowy kubek mrożonej kawy w dłoni przyjemnie chłodził mu palce, stanowiąc jednocześnie czynnik przywracający go do rzeczywistości, kiedy chłopak pozwolił swoim myślom popłynąć w kierunku srebrzącej się wody na powierzchni basenu. 

- Robi wrażenie.-wymamrotał niepewnie pod nosem, wciąż wlepiając wzrok w inny punkt ogrodu. 

- Dziękuję. Tom wkłada w to całe swoje serce.- wskazała dłonią na precyzyjnie wystrzyżone krzewy oraz przycięte róże.

- Kim jest Tom?

- Nasz ogrodnik.-oznajmiła dziewczyna z delikatnym uśmiechem, przenosząc wzrok na Caluma.- Na mnie już chyba czas. Dzięki, Cal. 

- Nie ma za co. Nadal nie udało mi się Cię przekonać?- wydął nieco dolną wargę, podnosząc brwi do góry, przez co jego wyraz twarzy przypominał mordkę szczeniaczka, który uznał, że mógłby zawojować świat używając wyłącznie swojego uroku. 

- Nie, niestety, ale jeszcze jeden wypad na mrożoną kawę i zaczęłabym poważnie rozważać ten pomysł.- roześmiała się dziewczyna.

- Mam jeszcze całkiem sporo pomysłów do rozważania.- zauważył, jednocześnie nonszalancko opierając się o czarny metal bramy. 

- Może innym razem.- skierowała się w stronę furtki, która pod naciskiem otworzyła się z charakterystycznym dla niej skrzypnięciem. 

- Czwartek; po korkach Mali.- zagrodził Misty wejście, zmuszając ją do odpowiedzi. 

- Mam dziwne przeczucie, że się nie odsuniesz dopóki się nie zgodzę. 

- Bardzo słusznie. 

- Niech będzie.- powiedziała po chwili wewnętrzenaj walki, a Calum jak na zawołanie usunął się jej z drogi, umożliwiając przejście w stronę posiadłości. 

Rozgrzany piasek chrzęścił pod trampkami Misty kiedy w połowie drogi odwróciła się jeszcze, żeby rzucić przelotne spojrzenie chłopakowi, lecz kiedy jej wzrok powędrował w odpowiednie miejsce, zastała tylko pustą ulicę, i sąsiedztwo domów po jej drugiej stronie. 

_________________________

a/n jakiś taki dłuższy? chyba się teraz na takie przerzucimy 


thursdays /c.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz