19.

272 13 0
                                    

JEONGIN

Zbliżał się późny wieczór, a zmęczenie dawało się we znaki już każdemu z nas. Jedynie co utrzymywało między nami pogodny nastrój, były wieści o coraz lepszym samopoczuciu Felixa.

Martwił mnie tylko nie do końca dobry stan Hyunjina. Cała ta sytuacja wymagała od niego wielkiego zaangażowania, również tego emocjonalnego. Zgrywał twardego, ale gdyby finalnie wszystko skończyło się inaczej, boję się, że nie byłby w stanie tego udźwignąć.

Wydaję mi się, że to moment, w którym poszedł zobaczyć się z blondynem, zaważył na jego postawie.
Odkąd od niego wrócił, zasiadł na krześle i trwał tak całe popołudnie. Nie zważał nawet na słowa, które były w jego stronę kierowane. Jednakże musiałem na bok odłożyć wszystko, ponieważ od pewnego czasu coś nie dawało mi spokoju...

Ciągle wpatrywałem się w monitory, które pokazywały okolicę tuż przy schronie. Od wielu godzin nie zauważyłem tam nikogo, ale nie mogłem uwierzyć w to, że tamci tak po prostu dali sobie spokój.

Wtem o czymś sobie przypomniałem...

Szybko zerwałem się ze swojego miejsca  i podążyłem do pomieszczenia, gdzie leżał Felix.

Wszedłem na tyle niespodziewanie, że znajdujący się tam Minho, chwycił się za serce i krzyknął. Natychmiast przeprosiłem, lecz nie rozdrabniałem się nad tym zbytnio, gdyż mnie chodziło o coś innego.
Zbliżyłem się do pewnej części, gdzieś w rogu pokoju. Przesunąłem jedną z szafek i mym oczom ukazał się niewielki sejf wbudowany w ścianę.

Bang raczej nie był duszą kreatywności i wszelkie szyfry wyglądały bardzo podobnie, dlatego łatwo zapamiętałem ten konkretny.
Po jego uchyleniu, zobaczyłem to na czym mi zależało. Chwyciłem w dłonie kilka rulonów kartek i pospiesznie opuściłem pomieszczenie.

- Co ty robisz? - zapytał Changbin, gdy rzuciłem wszystko na stół i zacząłem rozkładać w jedną całość wszystkie papiery. Nie odpowiedziałem, zbyt zaaferowany wykonywaną czynnością.

Chwilę później wokół mnie zebrali się praktycznie wszyscy, prócz cięgle nieobecnego Hwanga i włóczącego się gdzieś Chana. Nareszcie jednak mężczyzna zjawił się i przystanął tuż za mną.
Prawie kończyłem, gdy odezwał się.

- Myślisz, że... - uciął zdanie w połowie i głośno wciągnął powietrze. Popatrzyłem na niego przez ramię i przytaknąłem.

Gdy już ułożyłem całą mapę, zaczęliśmy się jej uważnie przyglądać.
Otóż właśnie na niej zaznaczone były wszystkie kryjówki i miejsca, w których można się niepostrzeżenie schować.
Zaznaczyliśmy te, które według nas były najbardziej sensowne i wróciłem do siebie.

Musiałem się sporo namęczyć, by cokolwiek dostrzec w tak sporych odległościach i praktycznie niewidocznych miejscach. Mimo to, jednak znalazłem jednego osobnika, dzięki niemu kolejnego i tak dalej, aż miałem wszystkich.
Chan stał cały czas za mną i bacznie przyglądał się temu co robię. Gdy po kolei, zaczęliśmy odnajdywać coraz to kolejną osobę, mężczyzna wpadł na jakiś pomysł. Przed jego obwieszczeniem, położył jeszcze dłoń na moim ramieniu i powiedział:

- Dobra robota, młody - co na sam koniec dopełnił mały uśmiech na jego twarzy.

- W porządku, słuchajcie mnie teraz uważnie... - każdy z nas zwrócił się w jego stronę, gdy stanął z rękoma podpartymi na blacie dużego stołu. No może, prawie każdy... Hyunjin w dalszym ciągu był myślami zupełnie gdzie indziej.

Na ziemię sprowadził go dopiero niebieskowłosy, który pstryknął palcami tuż przed jego nosem.

- Jesteś? - zapytał.

Cause even if it kills me, Never let you go  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz