Chłopcy jeszcze kilkanaście minut spędzili w toalecie rozmawiając, aż do momentu, gdy Lee Know zrozumiał wszystko. Dowiedział się wielu nowych faktów z życia Hyunjina, o jakich do tej pory nie miał pojęcia. Jego złość powoli ulatywała, a pozostało jedynie samo rozczarowanie.
Chłopak nie był już zły na przyjaciela - rozumiał go, tu chodziło po prostu o coś innego. Minho nie raz mógł przekonać się o dobru płynącym z serca swego przyjaciela i najzwyczajniej w świecie, zawiódł się. Ciężko było mu słuchać o wszystkich krzywdzących słowach i czynach jakich dopuścił się Hwang na przestrzeni jedynie kilku miesięcy, tuż za jego plecami. Trwał pogrążony w swoich myślach dopóki, chcący przerwać głuchą ciszę Jisung, położył delikatnie swą dłoń na jego ramieniu. Ten jednak, lekko się wzdrygnął, płosząc tym młodszego. Szybko spojrzał na niego przepraszającym wzrokiem, co czarnowłosy przyjął z pobłażliwym uśmiechem.
- Może się przejdziemy? Dobrze nam to zrobi - zaproponował Lee z towarzyszącą temu aprobatą swojego przyjaciela. Zabrali własne rzeczy i ruszyli ku drzwiom od toalety. Szli ramię w ramię przez korytarz, aż nagle natknęli się na stojącego tuż przy szafkach Changbina. Krótko się przywitali, jako iż widzieli się tego nia po raz pierwszy, a następnie Han zapytał:
- Wychodzisz z nami? Już wystarczy ci siłowni na najbliższy tydzień, więc pora wreszcie wziąć się do życia! - dodał jeszcze chłopak do swojej wypowiedzi, zaraz po tym jak Seo oznajmił, iż miał w planach wybrać się trochę poćwiczyć.
- Muszę przyznać ci całkowitą rację, Jisung - odparł patrząc na czarnowłosego, zaraz jednak kontynuował zwrócony już w stronę Bina. - Mam serdecznie dość włóczenia się z tobą po wszystkich siłowniach w Seulu! Samo wspomnienie tego przeklętego słowa mdli mnie! To takie męczące - zajęczał Minho, który w tym miesiącu był z młodszym na treningach już kilkanaście razy.
- Na zdrowie młody człowieku! - oburzył się Changbin. - Pada deszcz! Ale niech wam będzie, mogę iść.
Trójka przyjaciół w neutralnych nastrojach wyruszyła wprost przed siebie. Nie mieli konkretnego planu, gdzie się udadzą, lecz nie przejmowali się tym nazbyt. Nawet deszczowa pogoda nie przeszkadzała żadnemu z nich, zwłaszcza Changbinowi. Mężczyźni dobrze bawili się w swojej własnej obecności i choć na chwilę, niektórzy, mogli zażegnać przykre myśli.
JEONGIN
Przeczesywałem cały teren uniwersytetu, ale także i kampusu, starając się odnaleźć swego przyjaciela. Byłem niemal pewny, że chłopak przebywał gdzieś w pobliżu tych budynków. Tak już miał, że kiedy tylko aura na zewnątrz zmieniała się diametralnie, Seungmin zamykał się w sobie. Zawsze jednak znajdował sobie nowe miejsca, w których przebywał podczas deszczu, nigdy też nie było to poza jakimś budynkiem.
Kim niegdyś powiedział mi, że nie lubi deszczu. Nigdy nie podał mi jednak konkretnego powodu, a gdy o niego zapytałem, odparł tylko: "Deszcz nikogo nie oszczędza, wiesz?". Nigdy nie rozwinął dalej swej myśli, a ja nie doszedłem co ona mogła oznaczać.
Chociaż chłopak nie był w tym sam. Nie lubiłem deszczu. Za to, on go uwielbiał. Gdy się o wszystkim dowiedziałem, mokre krople spływały po mnie samym, w zatrważająco szybkim tempie. Ulewa przywodzi mi na myśl tylko ten jeden dzień, a nie chciałbym o nim pamiętać. Pragnąłbym pamiętać tylko o nim.
Dalej sprawdzałem kolejno każde pomieszczenie, aż w końcu zauważyłem przyjaciela siedzącego na ogromnej auli od zajęć teatralnych. Wreszcie odetchnąłem i podążyłem do chłopca umiejscowionego na sporym wzniesieniu, służącym za scenę, na której były wystawiane przeróżne sztuki i spektakle.
- Stary, ty wiesz. Znaczy, nie wiem czy wiesz, no ale ty zawsze wszystko wiesz, więc mów - stanowczo powiedziałem i czekałsm na reakcję zdezorientowanego oraz może nawet nieco rozbawionego chłopaka, który został wyrwany ze swego własnego świata.
- Ja naprawdę jestem wyrozumiały, przyrzekam, ale człowieku co ja mam ci niby powiedzieć? - zapytał Kim i dopiero teraz, stojąc przed nim, uświadomiłem sobie swój błąd.
- Ah... fakt. Od początku więc - zrobiłem tutaj krótką przerwę udając, że jakoś się szykuję do tego, co chciałem powiedzieć. - Mów, gdzie jest Felix. Nie widziałem go odkąd do mnie przyszedł i powiedział to, co miał - wzdrygnąłem się na samo wspomnienie swej rozmowy ze starszym.
W momencie, gdy Seungmin miał odpowiedzieć, zadzwonił jego alarm informujący o zaczynającym się wykładzie. Wyrzuciłem ręce w powietrze oraz jęknąłem w geście niezadowolenia. Starszy zeskoczył z podestu, położył dłoń na mym ramieniu i powiedział:
- Teraz chodźmy na zajęcia... i za chwilę ci powiem, może być? - jego pytanie wynikło z mojego wielkiego oburzenia podczas usłyszenia pierwszej części zdania.
Kilkadziesiąt minut.
Wykład trwał w najlepsze, a profesor zawzięcie tłumaczył przeróżne rzeczy dotyczące tematu, które Seungmin skrupulatnie zapisywał, a czego z całą pewnością nie robiłem ja. Wierciłem się, to otwierałem zeszyt, to go zamykałem, dokuczałem przyjacielowi i tak w kółko.
- Nie no hyung, powiesz mi wreszcie gdzie jest ten Felix? - zapytałsm wyrzucając z siebie, może nieco zbyt głośno, lecz szybko przeprosiłem polecając, by wrócić do toku zajęć, gdy wiele osób zwróciło się ku naszej dwójce.
- Otóż... nie wiem gdzie on jest - odpowiedział starszy i moja mina w tamtym momencie musiała być nie do opisania, więc kontynuował. - Ostatni raz widziałem go, kiedy i do mnie przyszedł, żeby mi powiedzieć. Wydawał się dziś być jakiś wyjątkowo nieobecny i bez żadnego pożegnania sobie poszedł. To było na dziedzińcu i gdzie był później, tego nie wiem, młody - skończył mówić akurat w chwilę, gdy ich zajęcia dobiegły końca i mogli wracać do swych pokoi.
Gdy wyszliśmy już przed budynek uczelni, oboje poczuliśmy jak nasze telefony zaczęły wibrować. W tym samym momencie, wyciągnęliśmy swe urządzenia i przeczytaliśmy krótką wiadomość tam się znajdującą. Spojrzeliśmy na siebie, praktycznie niezauważalnie skinęliśmy wzajemnie głowami i ruszyliśmy w tylko nam znanym kierunku.
***
Trójka przyjaciół wylądowała w pobliskiej knajpie, gdzie zajęli sobie stolik tuż przy oknie i zamówili ulubione posiłki. Prowadzili między sobą żwawe dyskusje i po prostu rozmawiali, jak to mieli w zwyczaju przynajmniej raz w tygodniu gdzieś gdzieś na mieście (jeśli tylko Jisungowi oraz Minho udało się wyciągnąć Changbina). Ich spokój jednak przerwały przychodzące wiadomości na każdy z trzech telefonów.
- Kto znowu? - Minho zirytowany zapytał. To zdecydowanie nie był jego dzień...
- Ee... chwila już sprawdzę - Han odpowiedział i gdy przez spory okres czasu dwójka pozostałych chłopaków nie dostawała odpowiedzi, podejrzliwie spojrzeli na przyjaciela. Ci, widząc jego minę, mieli pewne założenia i zostały one potwierdzone dzięki Changbinowi, który odczytał na głos otrzymaną wiadomość.
- Idziemy - stanowczo zarządził fioletowowłosy i reszta posłusznie wykonała ten rozkaz. Zaniechali niedokończone dania i pospiesznie opuścili restaurację, zaraz po uregulowaniu zapłaty, oczywiście przez tylko jednego z mężczyzn. Niczym zaskakującym było, iż to znów przypadło Jisungowi, który był najmłodszy z tego grona i to właśnie było jedynym argumentem Seo oraz Lee. Czarnowłosy nie miał już ochoty wszczynać dyskusji na ten temat, więc po prostu opłacił ich obiad.
Gdy chłopcy wyszli z pomieszczenia, Changbin przypadkowo nadepnął na sporą kałużę, powstałą w wyniku ulewy.
Nie lubił deszczu. Właśnie między innymi, takie sytuacje, jak ta, sprawiały, iż deszcz mógłby dla niego nie istnieć. Wtedy jednak, przypomina sobie, że właśnie on - deszcz, sprawiał mu radość. On już nie wróci, by móc godzinami oglądać jak kropelki spadają na ziemię wprost z chmur. Miał więc nadzieję, że to on opiekował się jedną z nich i podziwiał deszcz z góry, tak jak zawsze chciał.
A odtąd miała zacząć się ich najcięższa przygoda życia...
CZYTASZ
Cause even if it kills me, Never let you go
FanficDźwięki alarmu stawały się coraz głośniejsze i wspanialsze. Wszystkie oczy skierowane na nasze słynne zgromadzenie. Nie zbliżali się, to nasze przedstawienie. Walczyliśmy w bitwie, która i tak była naszą wygraną. Nigdy nie nauczyliśmy się obawiać po...