Straciłam przytomność gdy uderzyłam głową o podłogę. Ocknęłam się zdecydowanie za późno. Miałam związane ręce i usta zaklejone taśmą.
-Wysiadaj. -Drzwi busa się otworzyły.
Nie miałam nawet jak odpowiedzieć więc posłusznie wykonałam polecenie.
Szliśmy w kierunku jakiegoś pustostanu. Rozejrzałam się dokoła i jednak nadal nie wiedziałam gdzie jestem.
Weszliśmy do budynku i udaliśmy się do któregoś z kilku pomieszczeń.-Teraz grzecznie poczekasz na Ernesta. Nie chciałbym być w twojej skórze gdy się spotkacie. -Zaśmiał się i wyszedł.
Co tu się dzieje? Za co to wszystko? Może nie jestem grzecznym dzieckiem ale chyba nikt nie zasłużył na coś takiego.
~~~
Minęło już jakieś pół godziny i nikogo nadal nie było.
Po jakichś kolejnych 10 minutach usłyszałam kroki, osoba zmierzała do pomieszczenia w którym się znajdowałam.
Ujrzałam wysokiego mężczyznę na oko 190, szerokie barki i umięśnione ręce. Był ciemnym brunetem z czarnymi oczami. Miał na sobie czarne jeansy i w tym samym kolorze koszulkę.
-Witam księżniczko. -Podszedł do mnie i przykucnął.
Ściągnął mi taśmę z ust i rozwiązał ręce.
Kim jesteś? -Spytałam głosem wystraszonego dziecka.
-Już zapomniałaś o swoim Księciu?
-Moim księciem jest Romeo Marcel a nie ty. -Zaśmiałam mu się w twarz.
Spoliczkował mnie.
-Słuchaj szmato, JA jestem twoim księciem i nie myśl że się ode mnie uwolnisz. Jesteś moja i tylko moja.
-Pomarzyć możesz.
-Widzę że nadal jesteś taka wyszczekana.
-Mam to we krwi.
-A może by tak się z tobą zabawić?
-Ejj, niee. Proszę... Przepraszam.
-W chuju mam twoje przepraszam.
-Chuja to ci brak. -Wyszeptałam.
-Powtórz.
-Wypierdalaj. -Wstałam i zaczęłam wychodzić z budynku.
Złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie.
-Teraz pożałujesz że w ogóle odważyłaś się tak do mnie odezwać.
-Zostaw mnie!
-Romeo Marcel już cię nie uratuje.
Przycisnął mnie do ściany i zaczął podwijać bluzę. Prosiłam błagałam i nic. Teraz chciałam tylko aby Marcel się tu pojawił.
-Tęskniłem za tym widokiem. -Jednym ruchem ściągnął ze mnie bluzę.
-Zostaw ją. -Japierdole jestem uratowana.
-No chyba kurwa jakiś żart. -Wkurwił się Ernest.
-Powiedziałem coś wyraźnie. Zostaw ją.
Zobaczyłam wchodzącego do budynku Marcela, Michała, Mateusza i Ninę.
Marcel podbiegł do Ernesta i dźgnął go nożem.
-Zdychaj chuju.
-pożałujecie jeszcze wszyscy. -Wysapał mój oprawca.
-Wszystko w porządku? -Nina podbiegła do mnie i przytuliła.
-Chodź jedziemy do mnie mam wolną chatę. -Odezwał się Mati.
Wyszliśmy z pustostanu i wsiedliśmy do samochodu.
-Kto kieruje?? -Nikt nie miał więcej nic 16 lat więc się zdziwiłam.
-Ja często jeżdżę z ojcem więc będę kierowcą. -Michał wsiadł za kółko.
Po około 20 minutach wchodziliśmy już na podwórko Mateusza.
CZYTASZ
On i Ja (W Trakcie Korekty)
RomanceJestem nastoletnią dziewczyną która jak większość nieszczęśliwe się zakochała. Nazywam się Marika i Uwielbiam piłkę nożną, postaram się wprowadzić was w mój świat.