Rozdział 12

90 1 3
                                    

*9 maja godzina 11:26*

Nie chciało mi się siedzieć na ostatniej lekcji więc po prostu wyszłam sobie ze szkoły i poszłam do domu. Dziś znowu mam wolną chatę bo rodzicie gdzieś pojechali na tydzień a rodzeństwo jest u dziadków. Przez tydzień mogę robić co chcę.

Wzięłam rano ze sobą pieniądze aby zrobić małe zakupy. Weszłam do sklepu i wyciągnęłam moją listę.

•Ser
•Pomidory
•Ziemniaki
•Sok
I tak dalej.

Zapłaciłam za wszystko i udałam się w kierunku parku. Gdy już kończyłam przechodzić przez most, nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Ernest. Kurwa. Spuściłam nisko głowę i poszłam przed siebie. Wzięłam do ręki scyzoryk który dał mi Marcel. Na wszelki wypadek.

-Wiem, że mnie widzisz, nie udawaj.

-Daj mi człowieku spokój.

-Nie ma szans. Ledwo przeżyłem. Ale zamiast twojego chłoptasia pożałujesz ty.

Nie zwróciłam na niego uwagi i ruszyłam w dalszą drogę. Jakim cudem on w ogóle żyje? Przecież oberwał nożem. Tym który teraz trzymam w ręce.

~~~

Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Rozpakowałam zakupy i rozłożyłam się z popcornem na kanapie. Włączyłam mój ulubiony serial i chwyciłam za
telefon.

Do zjeby:

Hej wszystkim. Mam wolną chatę na tydzień wpadacie?

Od Nina:

Oczywiście, będziemy o 18.

~~~

Skończyłam oglądać już drugi odcinek. Sprawdziłam telefon.
16:47.

Udałam się do swojego pokoju i ubrałam dresy i moją ulubioną bluzę. Poszłam do kuchni i wzięłam ze sobą kolejny popcorn, dwie paczki chipsów, żeli i jakieś napoje. Rozłożyłam wszystko w salonie i przyniosłam kilka planszówek. I tak pewnie zagramy w butelkę.

Jeszcze raz sprawdziłam godzinę.
17:56. Usłyszałam dzwonek do drzwi i jak najprędzej pobiegłam im otworzyć.

Wpuściłam całą ekipę do domu, która składała się z Niny, Wiktora, Marcela, Michała i Mateusza. Dziś przyszli mniejszym składem.

Dopiero po chwili zauważyłam że każdy z nich miał torbę.

-A po co wam te torby? -Spytałam

-Jak to po co? Nocowanie czas zacząć. -Odpowiedział mi Michał.

-Gdzie ja was niby pomieszczę?

-To proste. -Zaczął Marcel. -Nina śpi tu z Wiktorem na kanapie. Mati z Michałem na podłodze a ja z tobą.

Zatkało mnie.

-Co ty taka zdziwiona? -Spytał Wiktor. -Przecież nie będziecie się ruchać. Chyba. -Zaśmiał się.

Wspólnie zdecydowaliśmy że obejrzymy jakiś film ale najpierw zamówiliśmy pizzę.

Po jakichś 45 minutach siedziałam na kanapie wtulona w Marcela który zajadał się pizzą oglądając "Trzy kroki od siebie".

Z zamyślenia wyrwał mnie wibrujący telefon chwyciłam za niego i zobaczyłam wiadomość.

Od nieznany:

Smacznej pizzy złotko. Pozdrów swojego Romeo.

Zignorowałam to i wróciłam do oglądania filmu.

On i Ja (W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz