Rozdział 17

71 0 3
                                    

*Następnego dnia*

Wychodziłam ze szkoły po skończonych lekcjach. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nie spotkałam dziś tego palanta w szkole ale z tego co mi powiedzieli to w niej był.

Jest wtorek, rodzice wracają dopiero w piątek. Postanowiłam że zrobię dziś samotny maraton filmowy. W tym celu udałam się do supermarketu który znajdował się w pobliżu szkoły.

Zanim jeszcze znalazłam się w środku na moje nieszczęście zaczęło padać. Od domu dzieliły mnie jakieś dwa kilometry.

Weszłam do sklepu i udałam się na półkę ze słodyczami. Wzięłam z półki moje ulubione żelki i draże kokosowe. Przeszłam kilka kroków i wrzuciłam jeszcze do koszyka ciastka i wafelka.

Poszłam do alejki w której znajdowały się napoje. Zdecydowałam się na sok jabłkowy, w końcu jest najlepszy.

Po wybraniu jeszcze kilku produktów udałam się w stronę kasy. Zapłaciłam za wszystko i wyszłam ze sklepu cały czas mając nadzieję że przestało padać.

Myliłam się. Mogłam zadzwonić po wujka żeby mnie podwiózł ale jednak zdecydowałam że wrócę na pieszo.

-Może cię podwiozę? -Spytał niski męski głos, który niestety znałam.

-Poradzę sobie. -Odpowiedziałam i ruszyłam w kierunku domu.

-Nalegam. -Nadal nie dawał mi spokoju.

-Odpierdol się człowieku. -Byłam już nim bardzo zirytowana.

-Pojedziesz ze mną czy tego chcesz czy nie. -Niemalrze krzyknął na mnie.

-Żebyś mnie znowu porwał i wywiózł chuj wie gdzie? Podziękuję za coś takiego.

-Wsiadaj do cholery.

-Wypierdalaj. -Miałam go dość.

-Powiedziałem że pojedziesz ze mną czy tego chcesz czy nie. -Zaczął podchodzić w moją stronę.

-Nie dotykaj mnie.

-Wejdziesz sama?

Zaczęłam pakować się na miejsce pasażera. Ernest wsiadł za kierownicę czarnej Audi RS7 i skierował się w stronę mojego domu.

-Co zamierzasz robić?

-W sensie?

-Co będziesz robić w domu.

-Film jakiś obejrzę, może pójdę na spacer.

-Mogę z tobą? -Spytał niepewnie.

-Żeby mnie później zgwałcić? No przepraszam ale nie. 

-Pojebało cię? Może w tym pustostanie mnie trochę poniosło po prostu byłem zły.

-To ciebie pojebało. -Zaczęłam wysiadać z samochodu jednak on złapał mnie za rękę i uniemożliwił ten ruch.

-Idę z tobą. I tak nie mam co robić.

-Jezu dobra ale ja wybieram film. -Ale ja jestem głupia.

Weszliśmy na klatkę schodową i odrazu zobaczyliśmy że ktoś stał przy drzwiach do mojego mieszkania.

-Już idziesz dać dupy temu palantowi? -Odezwał się chłopak.

-Tak. -Odpowiedziałam bez namysłu. Ernest spojrzał na mnie zdziwiony a na jego twarzy zawitał chytry uśmieszek.

-Nie no kurwa nie wierzę. Uratowałem cię a ty teraz idziesz się z nim ruchać. Jesteś pojebana.

-Słuchaj gówniarzu, jeśli sam stąd nie pójdziesz to obiecuję ci że wyjedziesz stąd karetką. Wybór należy do ciebie.

-Z tobą jeszcze nie skończyłem. -Marcel wskazał na mnie palcem i zszedł do schodach.

Znaleźliśmy się w mieszkaniu i momentalnie Ernest znalazł się na kanapie.

-Kurwa ale wygodna. -Zaśmiałam się bo minę miał jak małe zszokowane dziecko.

Wypakowałam zakupy i usiadłam obok niego.

-Obejrzyjmy coś czy może chcesz gdzieś jechać? -Spytał patrząc na mnie ciemnymi tęczówkami.

-Możemy obejrzeć Titanica?

-Przecież oglądałaś ostatnio ze znajomymi.

-No wiem ale chętnie obejrzę znowu.

-Dobra. To ty włącz film a ja pójdę po przekąski i zamówię pizzę. -Powiedział i poszedł do kuchni.

Patrzyłam jak jego mięśnie napinają się przy każdym ruchu. Boże on jest taki zabójczo przystojny.

W sumie to nie wiem czemu odrazu go odrzuciłam. Fakt, jest starszy o jakieś 12 lat ale chuj w to, przynajmniej jest dojrzały.

-Czemu się tak przyglądasz? -Spytał gdy skończyłam rozkładać wszystko na stole.

-Jesteś cholernie przystojny.

-Wiem. Może jednak dasz mi szansę co? -Spytał i zrobił maślane oczy.

-W sumie czemu nie.

Wykonał jakiś taniec radości i skoczył na kanapę.

-Jesteś głupi.

-Głupi i zabójczo przystojny. Pamiętaj.

-Idiota.

-Twój idiota. -Powiedział i się przytulił.

Muszę przyznać wyglądałam przy nim jak jakaś mrówka. Jest wyższy o około 35 centymetrów.
Do tego szerokie barki i umięśnione ramiona. I jeszcze ta wspaniała uroda.

Siedziałam wtulona w Ernesta jednak myślami byłam przy Marcelu.

On i Ja (W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz