Rozdział 18

74 1 1
                                    

*Środa, godzina 6:44*

Obudziłam się w swoim łóżku obok Ernesta. Wygląda tak słodko gdy śpi.

Sięgnęłam po telefon i zrobiłam mu zdjęcie. Niechętnie podniosłam się z łóżka i podeszłam do komody. Otworzyłam pierwszą szufladę i wyciągnęłam z niej czarne dresy i szarą koszulkę z napisem love.

Weszłam do łazienki i zaczęłam się ubierać. Następnie związałam włosy w niską kitkę i umyłam zęby.

Odskoczyłam do tyłu gdy z mojego zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi.

-Wejdź. -Powiedziałam do chłopaka.

-Ślicznie wyglądasz skarbie. -Uśmiechnął się.

-Wiem, dzięki. -Szczerze to wolałabym żeby powiedział to Marcel.

Stanął za mną i cwaniacko się uśmiechnął. Chyba wiem o co mu chodziło.

-Wolałbym żeby coś innego było w twojej buźce. -Spojrzał na mnie czarnymi tęczówkami.

-Pomarzyć możesz. -Z irytacją na niego spojrzałam i przewróciłam oczami.

Po skończonej czynności wyszłam z łazienki i zobaczyłam jak Ernest przygotowuje śniadanie.

-Siadaj, zaraz będzie gotowe. -Rozkazał

-Nie jem śniadań a poza tym nie mam czasu muszę wychodzić.

-Na spokojnie, odwiozę cię.

-I tak nie będę jeść, nie jestem głodna.

-To zapakuje ci do szkoły. -Zaczął owijać kanapki w sreberko.

Poszłam do siebie do pokoju i stanęłam przed lustrem. Jakim cudem jestem z tak przystojnym facetem?

-Ale jestem brzydka.. -Wymruczałam sama do siebie.

-Nie jesteś. -Powiedział mój idiota i wszedł do pokoju ze śniadaniówką.

Zapakował mi wszystko do plecaka i zarzucił go na plecy.

-Ubieraj buty, jedziemy. -Powiedział i poszedł w stronę kuchni.

-Jest dopiero 7:20, co ja tam będę robić? -Krzyknęłam do niego.

-Muszę porozmawiać z twoją dyrektorką. Nie jestem tylko twoim chłopakiem ale i ochroniarzem. Różni ludzie mnie ścigają i gdyby dowiedzieli się że jesteś moja, uwierz zabiliby cię. Muszę cię chronić wszędzie.

Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć pocałował mnie z namiętnością. Całował zajebiście.
Ciekawe jak całuje Marcel...

Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Zapięłam pasy i ruszyliśmy w kierunku szkoły.

Gdy znaleźliśmy się już przy budynku wszystkie spojrzenia zostały skierowane na nas.

-Kurwa gapią się. -Powiedziałam szeptem do Ernesta.

-Niech się patrzą. Będą wiedzieli że należysz do mnie. -Po tych słowach przytulił mnie i weszliśmy razem do szkoły.

-Poczekaj tu a ja pójdę porozmawiać. -Zapukał i wszedł do gabinetu.

Usiadłam na ławce i zobaczyłam jak Oliwia z Vanessą wchodzą do szkoły.

-Hejj. -Powiedziała blondynka. A no tak obie to blondynki.

-No hejj. -Odpowiedziałam Oliwi.

-Czemu tak stoisz pod sekretariatem? -Spytała Vanessa.

-Zaczekajcie to zobaczycie, bo jak wam powiem to nie uwierzycie.

Przeczekaliśmy jakieś 10 minut aż w końcu Ernest wyszedł i nie zwracając uwagi na dziewczyny mnie pocałował.

O.K i Nessa stały nie dowierzając w to co się stało.

-Witam. -Ernest podał im rękę.

-Cześć. -Oliwia brzmiała jakby dopiero co nauczyła się mówić.

-No i co wynikło z rozmowy? -Spytałam gdy już się im przedstawił.

-Mogę na luzie siedzieć z tobą w klasie i na przerwach. Mam tylko nie przeszkadzać ci w nauce.

-No to chyba dobrze.

Oboje nasze spojrzenia zostały skierowane na wchodzącego do szkoły Marcela. Chłopak zrobił wielkie oczy i ruszył w naszą stronę.

-Słuchaj mnie teraz uważnie, Mariczka jest moja i zrozum to. Kocham ją i nigdy jej nie zostawię czy ci się to podoba czy nie. -Marcel wyglądał jakby zaraz miał zajebać Ernesta.

Mężczyzna nic nie odpowiedział tylko się zaśmiał. Podszedł do niego bliżej i dopiero teraz się odezwał.

-To ty mniej posłuchaj. Mariczka jest moja. Jestem z nią w bardzo szczęśliwym związku i to ja jej nie zostawię. A ty chłopczyku jeśli chcesz mieć nogi i wszystkie zęby to się lepiej odpierdol.

Ich kłótnia o mnie ciągnęła się w nieskończoność. Miałam już dość ich słuchania więc poszłam z dziewczynami do łazienki.

-Co tu się odjebało??? Jesteś z nim? Kogo w końcu kochasz? Widziałaś jak się o ciebie kłócą? -Zaczęły wypytywać mnie dziewczyny.

-Dajcie mi narazie spokój okej? Jestem szczęśliwa z Ernestem bo mam w nim wsparcie u w ogóle ale jednak Marcel to Marcel. Od 5 klasy się w nim bujam i nie wiem którego wybrać.

Naszą rozmowę zakończył dzwonek. Wyszłyśmy z łazienki i udaliśmy się prosto do klasy pod którą już stał Ernest.

-Widzisz jak każda się na niego gapi? -Spytała Oliwia.

-Widzę ale on jest mój. -Po tych słowach Ernest podszedł do mnie i pocałował prosto w usta.

-Marika, Marcel się patrzy. -Oliwia wskazała głową na chłopaka który stał naprzeciwko nas.

-Nie mówmy o nim okej? -Spytałam ze smutkiem w głosie.

Weszliśmy do klasy na chemii siedzę sama więc Ernest dosiadł się obok.

-Każda laska w szkole się na ciebie gapi. -Powiedziałam gdy wypakowałam książki.

-Jestem twój i nic ani nikt tego nie zmieni. -Uśmiechnął się do mnie.

On i Ja (W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz