Rozdział 23

70 0 0
                                    

Wybiła godzina 19, a Ernesta nie było nadal. Oboje z Marcelem się o niebo martwiliśmy. Próbowaliśmy dzwonić ale ma wyłączony telefon.

-Muszę się przejść. -Powiedziałam gdy nastała chwila ciszy.

-Dobrze wiesz że zabronił. -Odpowiedział Romeo.

-Będziesz się go słuchał? Serio?

-Nie. Ubieraj się.

Poszłam do swojego pokoju i zastanawiałam się jaką bluzę ubrać.

-Trzymaj. -Marcel podał swoją bluzę którą miał przed chwilą na sobie.

-Dzięki.

Chłopak ubrał inną bluzę i wyszliśmy z domu. Udaliśmy się nad Odrę. Oglądaliśmy zachód słońca w ciszy, przerwał ją dzwonek telefonu.

-Halo? -Odebrałam połączenie od nieznanego numeru.

-Jeśli chcesz zobaczyć swojego Ernesta żywego, jutro o 9 przyjedź tam skąd dziś wróciłaś. Współrzędne wyśle ci SMS-em.

-Kto to był? -Spytał Marcel gdy schowałam telefon.

-To ten typ, który mnie porwał. Jutro o 9 mamy być pod adresem który mi zaraz podeślę, jeśli chcemy zobaczyć Ernesta żywego.

Oboje zdecydowaliśmy że wrócimy do domu bo zaczęło robić się zimno.

-Zrobię kolację. -Marcel wszedł do kuchni.

-Nie przełknę nic. Nie wtedy gdy on może walczyć o życie.

-Rozumiem. Chodź przebierzemy się i idziemy spać.

Jak powiedział tak zrobiliśmy. Położyłam się u siebie w łóżku a Marcel w salonie. Nie mogłam z nim spać, jestem w związku z Ernestem.

Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Słyszałam kilka razy jak Marcel wstawał do toalety, on też chyba nie mógł spać.

On i Ja (W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz