Rozdział 43

2.3K 173 314
                                    

No siema

Dzięki wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki, wszystko udało się załatwić, tak jak chciałam, ale niestety z innych powodów nie mogłam wstawić rozdziału wcześniej. Ale radujmy się, bo już jest i jest jednym z najdłuższych xd

Dzięki za wszystkie głosy i komentarze :3

Zapraszam

---

*Avengers*

Wszyscy byli w szoku, że Spidey na nich nakrzyczał. To było do niego niepodobne. Zawsze starał się być bardzo grzeczny i zwracał się do nich z szacunkiem, zupełnie jakby bał się, że może ich urazić jednym złym słowem. Zwłaszcza w stosunku do Starka, którego uparcie odmawiał nazywać po imieniu, a teraz tak po prostu na niego nawrzeszczał. 

– Wiecie... Może dowiedział się już coś o Peterze i jest bardziej rozdrażniony... Dajcie mu trochę czasu – powiedziała Pepper, patrząc w stronę okna, przez które przed chwilą wyskoczył.

– Nie wydaje mi się – powiedział Bucky, marszcząc brwi. – Pamiętam, jak kiedyś wspominał coś o jakiejś pracy, a jak powiedzieliśmy mu która jest godzina, to wtedy też kompletnie spanikował – dodał, kręcąc głową i opuścił pomieszczenie z cichym westchnięciem.

Powoli wszyscy wychodzili, aż w pokoju został jedynie Tony nadal wpatrzony w okno.

– On jest naprawdę szalony – mruknął pod nosem. Nie potrafił zrozumieć, jak mógł tak po prostu wyjść z wieży w takim stanie, przecież oni chcieli mu tylko pomóc. Coś tutaj było nie tak.

Jego myśli skakały pomiędzy Spider-manem, a Peterem. Która stronę powinien trzymać po odkryciu zdrady Petera? Czy Spidey będzie w stanie mu wybaczyć, czy będzie musiał wybierać pomiędzy nimi? Nie wiedział, czy będzie w stanie to zrobić. Chociaż nie chciał tego przed nikim przyznać, to oboje byli dla niego ważni.

Zamyślił się, przywołując wspomnienia związane z Peterem.

Od razu nasunęła mu się na myśl sytuacja, kiedy został całą noc z nim w laboratorium. Musiał wtedy zadzwonić do jego cioci, żeby wyraziła na to zgodę. Zdziwiło go wtedy, że ma informować akurat ją, a nie jego rodziców, ale Peter powiedział mu, że wyjechali oni w podróż służbową i chwilowo nie ma z nimi kontaktu.

– Panie Stark, może mi pan podać długopis?! – krzyknął, nie podnosząc wzroku znad projektu, nad którym pracowaliśmy już od paru tygodni, a mianowicie butów do chodzenia po ścianach. 

Rzuciłem długopis w jego stronę, nic nie mówiąc, a on złapał go chwilę przed tym, jak ten miał go uderzyć w ramię. To był niesamowity chwyt. Miał naprawdę dobry refleks. Zapisał coś i pracował dalej.

Zachichotałem, widząc jego wyraz twarzy, był tak skupiony nad tym co robił, że wystawił koniuszek języka, nie spuszczając wzroku z miejsca nad którym pracował. Robił tak zawsze, kiedy głęboko się zamyślił, co zdarzało się bardzo często, jeśli tylko dawałem mu pracować samodzielnie.

– FRIDAY zrób zdjęcie i dodaj do folderu "Peter jest uroczy" – wyszeptałem. Nie odpowiedziała, ale doskonale wiedziałem, że wykonała mój rozkaz.

– Panie Stark, chciałbym zobaczyć, czy to działa – powiedział nagle, odwracając się w moją stronę z entuzjazmem.

– Spoko, no to zakładaj – odparłem, uśmiechając się, kiedy zobaczyłem jak bardzo jest podekscytowany. Wyglądał dosłownie jak mały szczeniaczek, kiedy tak na mnie patrzył, ale nagle nieco zbladł, a jego uśmiech zniknął. – No, co jest? – zapytałem.

Ugh wrong number (tłumaczenie PL) //W TRAKCIE KOREKTY//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz