To stary rozdział, dodałam tylko ogłoszenie na końcu, przepraszam xD
---
Witam. Tak, dobrze widzicie. Wreszcie nowy rozdział.
Dzięki za wszystkie głosy i komentarze i zapraszam :D
---
*Avengers*
Tony patrzył zaskoczony na Petera, a wszyscy spojrzeli na niego w oczekiwaniu na wyjaśnienia.
– Chwila, Stark – powiedziała Natasza, czym zwróciła uwagę wszystkich. – Pamiętasz święta? Spidey wspomniał wtedy o swojej ciotce, a za każdym razem kiedy była potrzeba porozmawiać z rodzicami Petera, dziwnym trafem akurat byli niedostępni i musiałeś gadać z kim? Z jego ciotką.
– Nooo tak – przytaknął.
– Myślę, że to chyba jasne, że z jakiegoś powodu skłamał w sprawie swoich rodziców - powiedziała, a Tony spojrzał na nią ze zrozumieniem i usiadł na kanapie.
– Ja... podejrzewałem to – powiedział powoli.
– Chwila, co? Wiedziałeś i nic nam nie powiedziałeś? – krzyknął Sam, na tyle cicho, żeby nie obudzić Petera.
– Nie był pewien, ale nawet gdyby był, to by wam nie powiedział. Peter na pewno miał swoje powody, żeby nam nie mówić – stwierdziła Pepper, tłumacząc swojego męża i usiadła obok niego z kubkiem herbaty w dłoni.
– No dobra, tylko co to były za powody? Wstydził się? – spytała Wanda. – Przecież wszyscy tutaj jesteśmy sierotami – dodała, a wszyscy spojrzeli się na siebie w milczeniu. Nikt nie wiedział, jak ma na to odpowiedzieć. Pierwszy przełamał cisze Sam.
– Mówił wtedy coś jeszcze? – zapytał, a Natasza i Tony spojrzeli na siebie i zaczęli intensywnie myśleć. Stark wrócił myślami do tamtej nocy. Coś zdecydowanie mu nie pasowało w tej historii. Nie potrafił zrozumieć dlaczego Peter nie spędzał, tego przecież rodzinnego święta, razem ze swoją ciocią. Może się z nią nie dogadywał i uciekł z domu, a może to ona była zła na niego i wykopała go za drzwi? Ostatnia opcja przerażała go za każdym razem, gdy brał ją pod uwagę, ale czasem przychodziła mu do głowy jeszcze gorsza myśl. Co jeśli... ona go bije?
Szybko uspokajał się myślą, że to pewnie tylko jego głupie domysły. Przecież nastolatki często dramatyzują, a Peter zapewne nie był jakimś wyjątkiem. To na pewno on przesadzał. Tylko dlaczego cichy głos w jego głowie, co jakiś czas mówił mu, że się myli?
"Moi rodzice nie żyją, dziadków nigdy nie poznałem, a ciotka ma mnie totalnie gdzieś..."
"Teraz... Mam gdzie mieszkać, ale to nie jest dom. Już nie. Odkąd wujek nie żyje, nic nie jest tak jak kiedyś. Zostałem sam z osobą, która mnie nienawidzi i rozmawia ze mną, tylko jeśli to absolutnie konieczne. Jej opieka nade mną sprowadza się do tego, żebym nie umarł z głodu. Według niej powinien być jej za to wdzięczny. Teraz pewnie leży pijana w mieszkaniu i nawet nie wie, że mnie nie ma, bo za bardzo się schlała. To... to są właśnie moje święta"
"Czy ona... uderzyła cię kiedyś?"
" Nie"
Te słowa utkwiły mu w głowie na długo, ale nigdy nie miał odwagi zapytać o to Spider-Mana. Wiele razy chciał o tym pogadać z Nataszą, ale zawsze wydawało mu się, że zrobi to przy bardziej odpowiedniej okazji. Być może sam bał się poruszyć ten temat, obawiając się do jakich wniosków mogą dojść.
CZYTASZ
Ugh wrong number (tłumaczenie PL) //W TRAKCIE KOREKTY//
Fiksi PenggemarTłumaczenie PL, od 46 rozdziału moja własna kontynuacja, bo autorka nie kontynuuje. Jak ktoś nie przepada za wątkami LGBT to polecam czytać tylko oryginał, czyli do 45 rozdziału xd W trakcie korekty, ale i tak NIE polecam serdecznie. *** Opis przetł...