23

893 48 87
                                    

Pov Aether

Wiedziałem, że Xiao znowu się coś śniło jednak teraz nie chciał mi powiedzieć co. Mimo że prosiłem by mi cokolwiek powiedział to odrazu odmawiał.

-Oj no kochanie..

-Nie Aether.

-W porządku..

Westchnąłem i spojrzałem w ściane. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić.

-Powinniśmy niedługo iść zmierzyć się z Lumine.

-Nie! Nie pozwolę by ci się stała krzywda

-Spokojnie Xiao, nic mi nie będzie

Chłopak zacisnął zęby i odwrócił wzrok, niby próbował ukryć swoje emocje jednak przy mnie mu to nie wychodziło.
Po chwili do jaskini wszedł Zhongli razem z resztą.

-A więc..poza mną i Kazuhą, wy pójdziecie walczyć z Lumine. Mówię to aż z bólem, ale przepraszam, nie mogę pozwolić by moja tożsamości została ujawniona.

-Tchórz.

-Ten komentarz był nie potrzebny Scaramouche.

-Tak tak.

Od kiedy przyszedłem z Xiao, Zhongli i Scaramouche co chwile się kłócą jednak każdy z nich ma po trochę racji. Wstałem z ziemi i wyszedłem całkowicie z jaskini.
Spojrzałem w górę, niebo było zachmurzone, wręcz zbierało się na ulewe, na szczęście nikt z nas nie ma mocy pyro więc powinno być dobrze.

Po dłuższej chwili z jaskini wyszła reszta czyli Xiao, Venti, Childe i Scaramouche tak jak było ustalone, bez Kazuhy i Zhongliego.

-Nikt z was się nie boi?

Nikt mi nie odpowiedział. To raczej było oczywiste, że każdy z nich się bał w jakiś sposób. Westchnąłem cicho, obróciłem się i spojrzałem na Xiao. Yaksha mimo że miał pustke w oczach to dało się z tej pustki wyczytać, że chłopak był czymś przerażony jednak nie wiedziałem czym i nie chciałem z nim drążyć tego temu.
Odwróciłem się spowrotem i ruszyłem w stronę miasta a reszta poszła za mną. Idąc tam, panowała między nami cisza, żaden z nas w sumie nie wiedział na co się pisze.

Po chwili jednak rozluźniła się między nami trochę atmosfera. Zwolniłem trochę tak by wyrównać się z Xiao i na niego spojrzałem.

-Może też powinieneś zostać?

-Nie! Znaczy..chce cie chronić.

-Ale nie wyglądasz najlepiej, jesteś blady i wyglądasz jakbyś za chwilę znowu miał zemdleć

-Nic mi nie będzie Aether..naprawdę. Nie martw się

Minęło kilka minut i stanęliśmy przed liyue harbor, miasto wyglądało trochę lepiej niż gdy przyszedłem tutaj z Xiao.

-Może pójdziemy gdzieś na około? Byśmy nie byli aż tak widoczni.

-W porządku Childe. Możemy tak zrobić, chociaż to ty się tu wyróżniasz najbardziej

-Bo co bo!-

-nie podnoś tak głosu, bo zwracasz na siebie uwagę

Zaśmiałem się cicho, a Tartaglia już nic nie mówił, po chwili po prostu spowarzniał i poszedł przed siebie.

Weszliśmy na górę, która znajdowała się toż obok Liyue Harbor i obserwowaliśmy otoczenie. Było spokojnie, nawet zbyt spokojnie.
Po chwili jednak za sobą usłyszeliśmy kroki, kogoś kogo nie powinno tu być.

-Signora! 

Każdy z nas wyciągnął broń jednak gdy kobieta tylko podeszła, odrazu upadła i zmieniła się w pył po raz kolejny.

Demon Oraz Człowiek   XiaoxAether Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz