𝙇𝙪𝙯
Minął tydzień od kiedy jestem na Wrzących Wyspach. Moja mama zbytnio nie ogarnia jeszcze tego świata ale Eda jej dużo pomaga.
Wstałam po mału z łóżka i poszłam do łazienki aby ogarnąć poranną toaletę po której poszłam do kuchni na śniadanie.
-Dzień Dobry wszystkim-powiedziałam radośnie
-Dzień Dobry Luz jak ci się spało? - zapytała moja mama
-Bardzo dobrze a co dziś na śniadanie? - zapytałam w dość dobrym humorze
-Tosty z dżemem-uśmiechneła się do mnie Eda-Masz jakieś plany na dzisiaj?
-Tak zamierzam dzisiaj poszukać moich przyjaciół Willow i Gusa o których ci kiedyś mamo opowiadałam
-No dobrze to zjedz do końca i baw się dobrze
-Dzięki mamuś
Po zjedzeniu śniadania poszłam do swojego pokoju się ubrać.
Dzisiaj postanowiłam ubrać białe tenisówki, czarne spodnie z dziurami na kolanach, biało fioletową koszulkę, kurtkę w kolorze zgniłej zieleni oraz moją ukochaną czerwoną czapkę. Gdy miałam już wychodzić zatrzymała mnie mama z pytaniem po co mi czapka na co tylko odpowiedziałam że dla ozdoby. Krzyknęłam tylko szybkie pa i wyszłam na dwór by znaleźć swoich dawnych przyjaciół
Po około 30 minutach szukania znalazłam ich w końcu na targu ale nie wiedziałam jak mam się z nimi przywitać aż w końcu wymyśliłam. Podeszłam do nich dość blisko ale tak aby mnie nie rozpoznali.
-Przepraszam czy państwo to Willow Park i Augustus Porter? - zapytałam ich miejąc nadzieję że mnie rozpoznają
-Tak? A kim pani jest? - spytała Willow
-No jak to nie poznajesz starej przyjaciółki-spytałam z uśmiechem
-Chwili chwila nie to nie możliwe to ty Luz! - odrazu rzuciła się na mnie tak jak Gus- Myślałam że już nie wrócisz!
-Też tak myślałam ale wraz z moją mamą postanowiliśmy jednak tu wrócić-gdy tak mnie tuliła ta dwójka poczułam że mam mokre ramię co oznaczało że Willow aż tak się ucieszyła że zaczęła płakać.
-Ej Willow nie płacz-powiedziałam uśmiechając się do niej
-Przepraszam po prostu się wzrószyłam-wytarła łzy
-Nic się nie stało-przytuliłam ją jeszcze raz- A u ciebie jak tam Gus?
-W sumie to dobrze chociaż było strasznie nudno przez te lata bez ciebie
-No a jak tam w sprawy miłosne macie kogoś?
-Ja nie ale Willow tak-uśmiechnął się Gus
-Gratulacje! Powiedz mi kto jest tym szczęściarzem lub szczęściarą-powiedziałam pełna radości
-Jak na razie ci nie powiem ale sama się nie długo przekonasz-powiedziała z dziwnym uśmiechem
-Okej zaczynam się bać
-Spokojnie może trochę się zdziwisz ale chyba to zaakceptujesz
-Dobrze ale mogę trochę pogrozić twojej drugiej połówce że jak cię skrzywdzi to pozna się z moim gniewem? - zrobiłam najsłodsze oczka jakie tylko potrafiłam zrobić
-Dobrze będziesz mogła trochę pogrozić-zaczęła na te słowa śmiać się pod nosem
-A tak w ogóle to po co tu przyszłaś Luz? - zapytał Gus
-Szukałam was bo chciałam was spotkać po tylu latach
-A widziałaś się już z Amity? - zapytała Willow ale gdy tylko zobaczyła że posmutniałam i kiwnełam tylko głową na nie podeszła do mnie i mnie przytuliła- przepraszam że spytałam
-Nie nk spoko skąd mogłaś wiedzieć że tak zareaguje- uśmiechnęłam się smutno
-A jak tam Twoja przyjaźń z nią-spytałam się Willow na co ona też posmutniała
-Po twoim odejściu Amity zamknęła się w sobie i nie kontaktowała się ani z nami ani z ekipą Boshy a gdy nas widziała udawała że nas nie zna-po jej policzku zaczęła płynąć łza którą szybko wytarła
-Przykro mi nie wiedziałam że po moim odejściu będzie się tak zachowywać
-To nie twoja wina Amity po prostu musi jakoś odreagować to że cię straciła i że odeszłaś
-A właśnie że moja wina bo gdybym została z Amity i nie odeszła na pewno by was tak nie traktowała
-Luz nie możesz brać jej winy na siebie widać tak chce ona to wszystko odreagować i nic na to nie poradzimy
-Jeszcze znowu zaczęła słuchać swojej matki może nie tak jak kiedyś ale znowu ufarbowała jej włosy na zielono- dodał po cichu ale tak abym usłyszała Gus
-Dobra dość gadania o mojej byłej i chodźmy świętować że w końcu wróciłam na Wrzące Wyspy
-Masz rację-powiedzieli równo oboje
-To od czego zaczniemy?
-A co powiesz aby trochę się tu pokręcić po targu i znaleźć coś ciekawego?
-I to jest dobry plan-chwyciłam oboje za rękę i pobiegłam w stronę pierwszych straganów
Gdy dobiegliśmy już do straganów zauważyłam że oby dwoje są zmęczeni więc postanowiłam iść kupić coś do picia ale tak aby nie zauważyli bo odrazu chcieli by zapłacić za siebie a ja sama chciałam im kupić
-Wiecie co wy sobie tu pooglądajcie a ja pójdę tam bo chyba widziałam koszulkę z Azurą- powiedziałam i poszłam w kierunku napojów
-Dzień Dobry co dla ciebie?- zapytała starsza miła pani
-Poproszę trzy jabłukowe krwi- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niej
-Dobrze to będzie pięć ślimaków- dałam tej pani dziesięć ślimaków
-Reszty nie trzeba i życzę miłego dnia pani
-dziękuję i nawzajem
Pobiegłam szybko do przyjaciół któży chyba mnie wypatrywali w tłumie
-Luz jesteś i widzę że już sobie coś kupiłaś-powiedziała Willow
- Tak kupiłam sobie i wam ja łukową krew bo pewnie jesteście zmęczeni po tym biegu
-Luz nie musiałaś mogliśmy sobie sami kupić
-Wiem że nie musiałam ale chciałam
Nagle w tłumie zobaczyłam kogoś kogo nie chciałam jak na razie widzieć.
𝙆𝙤𝙜𝙤 𝙯𝙤𝙗𝙖𝙘𝙯𝙮ł𝙖 𝙇𝙪𝙯 𝙞 𝙘𝙯𝙮 𝙩𝙖 𝙤𝙨𝙤𝙗𝙖 𝙯𝙢𝙞𝙚𝙣𝙞 𝙘𝙤𝙨́ 𝙬 𝙯̇𝙮𝙘𝙞𝙪 𝙜ł𝙤́𝙬𝙣𝙚𝙟 𝙗𝙤𝙝𝙖𝙩𝙚𝙧𝙠𝙞? 𝙏𝙚𝙜𝙤 𝙙𝙤𝙬𝙞𝙚𝙘𝙞𝙚 𝙨𝙞𝙚̨ 𝙟𝙪𝙯̇ 𝙬 𝙣𝙖𝙨𝙩𝙚̨𝙥𝙣𝙮𝙢 𝙧𝙤𝙯𝙙𝙯𝙞𝙖𝙡𝙚 𝙘𝙯𝙮𝙡𝙞 𝙟𝙪𝙯̇ 𝙣𝙞𝙚 𝙙ł𝙪𝙜𝙤
CZYTASZ
~𝓛𝓾𝓶𝓲𝓽𝔂~ "𝖔𝖑𝖉 𝖑𝖔𝖛𝖊 𝖓𝖊𝖛𝖊𝖗 𝖉𝖎𝖊𝖘"
FanfictionBelos został pokonany ale pomiędzy Luz i Amity powstała wielka kłótnia od której same już nie wiedzą czy są nadal razem. Od tych wydarzeń minęło 5 lat i od tego czasu Luz jest w ludzkim świecie ale co by się stało gdyby nagle wróciła na Wrzące Wyspy...