𝘼𝙢𝙞𝙩𝙮
Zbliżał się wieczór więc razem z Luz zaczęliśmy się szykować do domu moich rodziców po moje rzeczy
-Luz, kochanie jesteś już gotowa?-zapytałam
-Daj mi pięć minut i możemy ruszać
-Dobrze to ja będę czekać przed domem
Nie minęło pięć minut a Luz wyszła już gotowa. Weszliśmy na swoje palismany i polecieliśmy do Blightów. Weszliśmy do mojego pokoju oknem i zaczęliśmy pakować moje ciuchy
-Tylko pamiętaj że musimy być cicho bo moja matka nas usłyszy- wyszeptałam
-Dobrze
Już prawie wszystkie rzeczy mieliśmy spakowane gdy nagle do pokoju wparowało moje rodzeństwo
-Mittens, Luz co wy tu robicie?- zapytała Emira
-Ciszej bo mama nas usłyszy- powiedziałam szeptem
-Okej to co tu robicie-powiedziała już ciszej
-Przyszliśmy tu po moje rzeczy bo chyba już tu nie wrócę
-Ale będziesz się kontaktować ze swoim kochanym rodzeństwem?- oboje zrobili maślane oczka
-Tak będę- uśmiechnęłam się do nich szczerze
-Czy ty i Luz wróciliście do siebie?- zapytał Edric
-Tak a co?- zapytała Luz
-A to że już dawno nie widzieliśmy tak szczęśliwej Mittens- powiedział Edric
-Ale oczywiście cieszymy się że znowu jesteście razem oraz bardzo Ci dziękujemy Luz że przywróciłaś starą uśmiechniętą Mittens- dodała szybko Emira
-Dzięki a tak w ogóle to jak mama zareagowała na moje zniknięcie?
-Stwierdziła że pewnie znowu poszłaś do baru się napić i wrócisz jak wytrzeźwiejesz- podsumowała Emira
-Aha czyli jak zawsze-machnęłam nie chlujnie ręką
-Pomóc wam z pakowaniem reszty?
-Jeśli chcecie to będzie nam bardzo miło- stwierdziła Luz
Już po 20 minutach wszystko było spakowane i przyszedł czas aby pożegnać się z moim rodzeństwem
-Będzie mi brakować naszych kłótni-powiedziałam i szybko ich przytuliłam
-Nam też Mittens- powiedzieli pogłębiając uścisk ze łzami w oczach po czym spojrzeli na Luz- to uścisk rodzinny więc chodź tu Luz w końcu ty też to niej należysz
Luz podbiegła do nas i dołączyła do uścisku
-Tylko proszę Luz dbaj o naszą małą Mittens- powiedział Edric
-Spokojnie będzie mieć u mnie jak księżniczka
-No dobrze to wy już lećcie bo was mama jeszcze przyłapie
Wszedliśmy na swoje palismany i wylecieliśmy w kierunku Sowiego Domu
Gdy byliśmy już w domu oraz wypakoaliśmy moje rzeczy za wibrował mój telefon
*Willow: Hej Amity czy ty i Luz macie jakieś plany na dzisiejszy wieczór
-Kochanie czy mamy jakieś plany na wieczór?-zapytałam
-Nie a co?
-Bo Willow się pyta
*Amity: Hej nie a czemu pytasz?
*Willow: To co powiecie na to aby wpaść do nas do domu coś wypić i pogadać
*Amity: Zapytam się Luz i dam Ci znać
-Co byś powiedziała aby wpaść do Willow?
-Brzmi świetnie
-okej to dam jej znać że przyjdziemy
*Amity: Przyjdziemy ale na którą mamy być?
*Willow: To super, może tak za 40minut
*Amity: spoko
*Willow: okej to do zobaczenia
-Luz zacznij się szykować bo za 20 minut wychodzimy
-Tak jest szefowo
Już po 10 minutach byłam przebrana w moją ulubioną różową sukienkę pod którą ubrałam czarne spodnie a do tego brązowe kozaczki na obcasie
-Luz jesteś już gotowa?- zawołałam do swojej dziewczyny która już 10 minut siedziała w łazience
-Już wychdzę- nagle drzwi się otworzyła a w nich stanęła Luz ubrana w czarne podarte spodnie, białą koszulkę, białe tenisówki oraz ciemno zieloną kurtkę- Wow... Amity ale ty jesteś piękna z-znaczy zawsze jesteś piękna ale dzisiaj wyjątkowo piękna
-Dziękuję Luz i nie można powiedzieć że nie ty też wyglądasz pięknie- zarumieniłam się na jej słowa-to co idziemy?
-Jasne tylko wezmę jeszcze jedną rzecz- szybko chwyciła swoją ulubioną ciemno czerwoną czapkę-teraz możemy iść
-Po co ci ona?
- Tak po prostu do ozdoby
-Okej nie pytam po prostu chodźmy już-mówiąc to chwyciłam ją za rękę i wyszłam z domu
Szliśmy po mału aż po 15 minutach byliśmy już na miejscu. Zapukałam do drzwi a już po chwili otworzyła nam Willow
- już jesteście wejdźcie- zaprosiła nas do środka-zdejmijcie buty i chodźcie do salonu
Gdy już weszliśmy do salonu usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać na głupie tematy. W międzyczasie przyszedł też Gus
-Dobra chcecie coś może do picia lub jedzenia?-zapytała Willow
-Jak na razie nie- powiedzieliśmy hurem w trójkę na co wszyscy się zaśmialiśmy
-Okej a macie pomysł w co możemy pograć?- zapytała Willow
-Może w jakąś ludzką grę?- zaproponował Gus
-Dobry pomysł tylko pytanie jaką-spojrzała na Luz-może coś zaproponujesz Luz?
-Okej co powiecie na prawda czy wyzwanie?- zapytała
-Brzmi świetnie a jak w to się gra?- zapytaliśmy w trójkę
- A masz Willow jaką pustą butelkę?- zapytała Luz
- Tak mam już po nią idę-wstała po czym poszła do kuchni a już po chwili wróciła z wcześniej wspomnianą butelką
-Okej więc gra w to się tak że Jeden osoba kręci butelką i na kogo wypadnie temu zadaje się pytanie czy wybiera prawdę czy wyzwanie-wyjaśniła Luz
- W sumie to brzmi na łatwą grę- stwierdził Gus
-Bo taka jest-odpowiedziała Luz
-Okej a kto zaczyna?- spytałam
-Jako iż Willow jest gospodynią to niech ona zacznie- stwierdziła Luz
-Okej- powiedziała po czym zakręciła butelką która wypadła na mnie
-Amity prawda czy wyzwanie?- zapytała
-niech będzie prawda-odpowiedziałam chociaż szczerzę bałam się jej pytania
-Okej to teraz powiedz tak szczerze na ile procent kochasz Luz-zapytała Willow z dziwnym uśmieszkiem
CZYTASZ
~𝓛𝓾𝓶𝓲𝓽𝔂~ "𝖔𝖑𝖉 𝖑𝖔𝖛𝖊 𝖓𝖊𝖛𝖊𝖗 𝖉𝖎𝖊𝖘"
FanfictionBelos został pokonany ale pomiędzy Luz i Amity powstała wielka kłótnia od której same już nie wiedzą czy są nadal razem. Od tych wydarzeń minęło 5 lat i od tego czasu Luz jest w ludzkim świecie ale co by się stało gdyby nagle wróciła na Wrzące Wyspy...