Pov: Y/n
Jak się okazało zabrała mnie ona na jakąś domówkę znajomych jej i Ben'a. Gdy tylko wszedło się do budynku można było wyczuć zapach alkoholu czy papierosów, wcale mnie to nie dziwiło ponieważ na takie imprezy najczęściej uczęszczałam z przyjaciółmi. Chwilę pokręciłyśmy się po parterze i wypiłyśmy już trochę alkoholu więc byłyśmy w jakiś sposób wstawione. Gdy tak chodziłam niestety sama bo przyjaciółka poszła na chwilę do Ben'a który gdzieś tu był. Podczas mojego chodzenia spotkałam mojego przyjaciela ze studiów - Toby'ego.
- O cześć y/n! Jak tam życie?
- Cóż całkiem w porządku. Nie myślałam że kiedyś spotkam cię na takiej imprezie.
- Moja dziewczyna się tu wybierała więc zabrałem się z nią.
- Rozumiem, a gdzie ona jest?
- O! Właśnie idzie, była po drinka.
- Cześć skarbie.
- Hej, kto to?
- Lucy to jest Y/n, Y/n tak ci mówiłem to moja dziewczyna Lucy.
- Miło mi ciebie poznać
- Mi ciebie również
- Dobra to ja nie będę wam przeszkadzać, muszę jeszcze znaleźć moją przyjaciółke która gdzieś się tu kręci
- Pa - odpowiedzieli praktycznie równocześnie.Odszedłam od nich i chwilę później udało mi się znaleźć Victorię. Cóż dobrze się bawiłyśmy, wypiłyśmy trochę alkoholu i zapaliłysmy jointa. Gdyby mój tata się o tym dowiedział może nie miał by problemu ale wiedziałam że miałabym mały problem. Mam w domu taką zasadę że jeżeli wychodzę na imprezę mam nie pić za dużo a tym bardziej narkotyków czy innych tego typu rzeczy, mój tata nie ma do mnie o to problemu ponieważ jestem dorosła ale i tak nie uważa tego za słuszne więc po prostu nie komentuję tych zachowań. Teraz siedziałam z przyjaciółką na schodach przed budynkiem popalając papierosa. Cóż była już godzina 1 w nocy więc ludzi było sporo ale moją uwagę przykuł pewien brunet który przechodził obok mnie i wchodził do środka imprezy. Miał na sobie jakieś czarne jeansy, czarną bluzę, również tego koloru czapkę z daszkiem i Jordany które jak się można spodziewać były czarno-białe. Był on nie koniecznie wyróżniający się z twarzy przynajmniej tak mi się wydawało bo widziałam go przez dosłownie kilka sekund pomimo że on też prosto na mnie spojrzał. Po godzinie tak jak powiedziała Vic mojemu ojcu byłam pod domem. Typowo czekał na mnie w salonie.
- Znowu piłaś co? - na odpowiedź pokiwałam tylko głową - chuchnij - powiedział po czym to zrobiłam - nie dość że piłaś to i paliłaś czuć to z daleka. Dobrze się bawisz ja tych imprezach a teraz idź spać.
Po tej nawet nie rozmowie bo nie odpowiedziałam ani razu poszłam do mojego pokoju. Jak zwykle wejście po schodach gdy ledwo się kontaktuje jest małym wyzwaniem ale jakoś dałam radę. Oczywiście tata na wszystko patrzył z dołu.
- Dobranoc córeczko - powiedział cicho ale na tyle że mogłam to usłyszeć.
Wszedłam do pokoju i nawet nie myśląc o jakimkolwiek przebieraniu się położyłam się na łóżko i zasnęłam.
~~~
Wstałam o godzinie 14, nic dziwnego. Ewidentnie trochę za dużo wypiłam bo nawet nie pamiętałam zbytnio poprzedniego wieczoru. Zabrałam jakieś dresy i bluzę i poszłam się umyć bo śmierdziałam. Nie trwało to długo bo po 10 minutach byłam ogarnięta. Zrobiłam lekki makijaż i zszedłam na dół bo potężnie bolała mnie głowa, jak się okazało tata o tym pomyślał i zostawił mi tabletki na blacie i do tego wodę z cytryną. Gdy zażyłam lek od razu zaczęło robić mi się lepiej. Jako że musiałam iść do pracy, a nie chciało mi się przebierać to poszłam w dresach, ubrałam jeszcze Vansy które leżały najbliżej i wyszłam zamykając dom. Wsiadłam do auta i wyjechałam. Jako iż nie zjadłam śniadania podjechałam do sklepu i kupiłam sobie jakąś zwykłą drożdżówkę. Szybko ją zjadłam i pojechałam dalej do pracy. Na miejscu byłam około 15:20. Gdy wszedłam do budynku spotkałam Victora.
- Cześć y/n, widzę że nieźle zabalowałaś wczoraj co?
- Weź mi nawet nie mów, za dużo wypiłam.
- Jak coś to ten nowy chłopak jest u ciebie w tym twoim biurze i zaczął już coś ogarniać.
- OkejSkierowałam się do mojego pomieszczenia i faktycznie siedział tam pewien chłopak. Gdy tylko podniósł głowę do góry znad telefonu zobaczyłam jego. Dokładnie tego samego chłopaka który wczoraj wchodził na imprezę. Miał na sobie dokładnie tą samą czapkę, szarą bluzę i tak jak wczoraj czarne spodnie.
- Hej.
- Hej, jestem Nick, a ty?
- Y/n.
- Okej, zająłem się jakimiś papierami czy co tu jest.
- Dzięki.
- Dobrze się wczoraj bawiłaś?
- Nie możesz uznać że mnie nie widziałeś?
- Nie bo byłoby to kłamstwem skarbie.
- Nie mów tak do mnie.
- Dobrze, skarbie.
- Japierdole, daj mi spokój i najlepiej stąd wyjdź bo mnie irytujesz.
- Pomagam ci w pracy.
- Dobrze to skoro chcesz być miły możesz przynieść mi kawy.
- Nie.
- To chociaż stąd wyjdź.
- Nie.
- Eh.. To chociaż się nie odzywaj.
- Czemu?
- Bo chcę mieć spokój i boli mnie głowa.
- Mogłaś wczoraj nie pić nie miałabyś problemu.
- Zamknij się już.Faktycznie po moich słowach chłopak wreszcie był cicho. Niestety nie trwało to długo ponieważ do pomieszczenia wszedł szef.
- O cześć y/n nie wiedziałem że już przyszłaś. W każdym razie jak widzisz mamy nową osobę.
- Ta zauważyłam.
- Jako że przyszłaś późno zrobił dziś za ciebie robotę a jutro będzie miał już pierwszą misję.
- Okej
- Mam nadzieję że się polubicie
- Nie sądzę
- Przesadzasz
- Ja przesadzam? To ty mi dupę zatruwasz i nie mam spokoju od kąd wyszłam.
- Dobra ja wam nie przeszkadzam ale nie kłóćcie się.Po tym ojeciec wyszedł, a brunet ciągle się na mnie patrzył. Było to strasznie irytujące czuć ciągle na sobie kogoś wzrok więc zaprzestałam temu.
- Nie patrz się na mnie.
- A to dlaczego?
- Bo ja sobie tego nie życzę.
- Ale ja tylko podziwiam twoje piękno.
- To przestań. Albo wypierdalaj stąd. Masz wybór.
- Nie przestanę.
- No to wyjdź.
- Nie.Naprawdę nie chciało mi się już z nim kłócić więc po prostu siedziałam z dala od niego i robiłam moją pracę na jutrzejsze wykłady na uczelni. Nie mogłam się skupić przez ten jego wzrok ale w pewnym momencie to uczucie zniknęło. Gdy spojrzałam trochę wyżej zobaczyłam że w końcu znalazł sobie jakieś zajęcie w telefonie. Po godzinie wyszłam z pracy i wróciłam do domu. Gdy tylko wszedłam zdjęłam buty i poszłam do kuchni dać psu coś do jedzenia. Po tym gdy to zrobiłam poszłam do siebie i walnęłam się na łóżko. Wzięłam do dłoni telefon i zadzwoniłam do Victorii. Po chwili usłyszałam jej głos.
- Hej.
- Cześć.
- Co ty taka zmęczona?
- Życie jest męczące.
- Oj tam głupoty gadasz. Co się stało?
- W pracy jest nowa osoba, jego pierwszy dzień wyglądał tak że siedział ze mną w biurze i pomagał mi w pracy.
- To chyba dobrze.
- No wiesz mogłoby być dobrze. Pamiętasz tego bruneta w czapce na schodach który obok nas przechodził?
- No mniej więcej.
- To jest on. To jest nowy pracownik ojca. Cały jebany dzień mnie wkurwiał. Albo do mnie coś gadał, albo na mnie ciągle patrzył.
- Może w końcu znajdziesz przyjaciół oprócz mnie i Toby'ego co?
- Ale ja nie potrzebuje więcej.
- Gówno prawda. Każdy potrzebuje przyjaciół, szczególnie taka aspołeczna i egoistyczna osoba jak ty.
- Dzięki, a co u ciebie?
- Byłam przez jakiś czas u babci, zrobiłam jej zakupy i takie sprawy, potem byłam chwilę w galerii i kupiłam sobie jakąś basic białą bluzę.
- O to fajnie, miałaś dużo ciekawszy dzień ode mnie. Ej czy ciebie tę ciągle głowa napierdala przez to ile wypiłyśmy?
- Ta. Już nie mogę tego wytrzymać dlatego idę spać teraz.
- Dobranoc. - powiedziałam i się rozłączyłam.Godzina 19, nie miałam co robić więc postanowiłam że obejrzę coś na Netflixie. Uznałam że dobrym wyborem będzie jakiś film romantyczny ponieważ takie są zawsze najciekawsze. Podobno lubi się to czego się nie ma, ja nie mam miłości. Wszystko się łączy. (To brzmiało jak opis mnie) Oglądałam tak do chyba 23. Uznałam że wstanę i to właśnie zrobiłam. Wzięłam coś na przebranie i poszłam się umyć. Ale zanim to wykonałam szybką wieczorną rutynę z mycia twarzy. Cóż jestem osobą która lubi dać o swój wygląd. Gdy to zrobiłam wróciłam do swojego pokoju i oglądając dalej film, zasnęłam.
CZYTASZ
Córka Mafii // Sapnap x Reader [ZAKOŃCZONA]
FanfictionY/n to 19-letnia córka mafiozy. Jak się spodziewacie jej tata to mafioza ma on dość dużo klientów jak i pracowników. Pewnego dnia do jego pracowników trafia pewien brunet. A konkretnie Nick, 21-letni mężczyzna. Od pierwszego ich spotkania zwraca uwa...