Stopy Iketaniego szurały sztywno po asfalcie. Jego spojrzenie pozostało wlepione w asfalt, wciąż jednak niezręcznie drapał się po karku.
Itsuki i Kenji krzyczeli z radości, poklepywali kumpla po plecach. Ich głosy odbijały się od stoków góry w nocnej ciszy.
- Gratuluję zwycięstwa - Takeshi skinął głową. Rozluźnił się. Po raz pierwszy przegrana jego zespołu była mu właściwie na rękę.
- Uh, no. Właściwie...
Wszyscy naraz się uspokoili. Nastała głucha cisza, jedynie narastająca wraz z przedłużającym jąkaniem się chłopaka.
- No wykrztuś to z siebie! - warknęła poirytowana już Yasmin.
Miała przeczucie. Nie potrafiła go zwerbalizować, ale czuła w kościach, że coś poszło nie tak. Że coś poszło wbrew umowie.
- Nie wygrałem tego wyścigu - wyrzucił na jednym tchu Iketani. - Nie wygrałem go.
- Co? - po wszystkich przeszedł szmer.
Ścigant poczuł kilka świdrujących go par oczu. Kilka ciekawskich, zaskoczonych, oburzonych par oczu wypatrujących się właśnie w niego.
Nie potrafił spojrzeć na Yasmin. Jej zaciśnięte, brokatowe usta dalekie były od uśmiechu. Pretensjonalna postawa, oburzenie wymalowane pod postacią zmarszczonych brwi. A do tego ta miażdżąca obecność. Wręcz dusiła go jej aura, chociaż przecież powiedział prawdę.
- Co tam zaszło? - warknęła na wydechu.
Malał pod naciskiem tych spojrzeń. Odetchnął cicho, próbując złapać wewnętrzną równowagę.
- Przegrałem.
- To wiemy - przerwał mu Takeshi. - Ale gdzie Shoji.
Yasmin serce zabiło mocniej. Morderstwo? Wypadek? Czy może...
- Jego planem nie było tu wrócić.
Powietrze ze świstem wyleciało z jej płuc. Jakby ktoś uderzył Yasmin prosto w brzuch. Zabolało. Otworzyła usta, samoistnie rozszerzyły się jej źrenice. Naraz zamiast miażdżyć innych własną obecnością, sama skurczyła się do rozmiaru ziarnka piasku.
- Czyli...? - warga drżała jej przy mówieniu.
- Powiedział, że od początku chciał tylko tego wyścigu. Że nigdy nie chodziło tu o ciebie.
- Skurwysyn - Takeshi zacisnął pięści.
Tetuso najeżył się. Zmarszczył brwi, nie rozumiał, co się właśnie stało. Przecież tamten kretyn ewidentnie się zakochał. Albo...
- Świetnie udawał - skomentowała Yasmin.
Spuściła wzrok, nikt nie musiał wiedzieć, że w oczach gromadzą się jej łzy.
- Nie przejmuj się, masz jeszcze nas! - Itsuki objął dziewczynę ramieniem.
Niedelikatnie straciła jego rękę.
- Dam sobie radę - syknęła.
Obróciła się na pięcie i odeszła na kilka kroków. Rozejrzała się po parkingu. Zacisnęła powieki, hamując napływ łez.
- Wdech i wydech - powtarzała szeptem. - Wdech... i wydech.
- Wszystko w porządku?
Iketani podszedł do niej. Jego oczy błądziły po asfalcie, dłonie schowały się w kieszeniach, bojąc się pokazać światu.
- ... i wydech.
Nie odpowiedziała. Stała, wpatrując się w ciemną dal. Gdzieś zza pleców dochodziły jej głosy kłótni zespołu Night Kids, żałosny świst wiatru.

CZYTASZ
Adrenalina |Initial D
FanfictionPo długiej nieobecności w prefekturze Gunma pojawia się Yasmin - przyjaciółka z dzieciństwa Iketaniego. Wciąż jest dokładnie taka, jaką ją zapamiętał. Czyli z lekka szalona i kocha niebezpieczeństwo. Aby zapewnić jej rozrywkę, Iketani zabiera Yasmin...