Shingo otworzył ciężkie od snu powieki. To zdecydowanie była ciężka noc. Ciężko też westchnął, przewracając się na bok. Ręką spróbował pochwycić Yasmin. Po zeszłej nocy na jej ciele zostało tyle śladów, że nikt nie powinien mieć wątpliwości - Yasmin należała do niego.
Ale nie było jej obok. Chłopak przetarł oczy. Przeleciał wzrokiem po pokoju. Wciąż było tu dziwnie dużo książek. I te dyplomy wiszące nad łóżkiem. Pokusił się, by odkryć, za co Yasmin została tak szczodrze uhonorowana.
A kiedy przeczytał, nie mógł uwierzyć. Dwa certyfikaty potwierdzające otrzymanie nagrody za najlepszy artykuł podróżniczy z lokalnej gazety, a jeden z gazety krajowej. I nagle zrozumiał. Zrozumiał, czemu gdy się spotkali po raz pierwszy, powiedziała, że może ją kojarzyć.
Była cholerną zagadką. Wyzwaniem, które go kręciło. Pod ubraniami skrywała jeszcze więcej kolczyków, niż mogło się wydawać, za jadowicie zielonymi tęczówkami chowała wiele historii, a pod niebieskimi włosami musiało znajdować się więcej szaleństwa niż dało się przypuszczać. Zeszłej nocy wydawała się tak znajoma, a teraz znów uświadamiał sobie, że nie wie o niej zbyt wiele.
Leniwie podniósł się z nieswojego łóżka. Wydostał się z pokoju, przeszedł przez salon do kuchni. I zamarł.
Ubrana w jego za duży T-shirt, niedbale uczesana, przy blacie stała Yasmin. Skąpana w porannym świetle, robiąca śniadanie, jeszcze nigdy nie widział jej tak ludzkiej. Bez zabijającej aury pewności siebie, bez brokatu na ustach.
- Śniadanie?
Pokiwał głową.
- Siadaj przy stole, już podaję. Kawę mam tylko czarną, nie kupiłam mleka.
Znów pokiwał głową.
Ścigant bez słowa zajął miejsce przy blacie. Chwilę później Yasmin postawiła przed nim szereg słoików z dżemami z różnych stron świata. Części owoców przedstawionych na obrazkach nie umiałby nawet nazwać. Tosty przynajmniej były normalne. Z chleba z sieciowego sklepu, poznał po opakowaniu.
- Jeszcze kawa - Yasmin podała chłopakowi napój.
- Dziękuję - mruknął.
- Jesteś coś małomówny.
- A ty masz chrypę.
Dziewczyna spiorunowała Shingo zabójczym spojrzeniem. W gruncie rzeczy nie wydała się jednak zła. Wypatrzył w jej oczach blask wyzywający go na rewanż.
- Następnym razem ci się nie uda.
- Więc przewidujesz następny raz - obdarzyła go tylko dziwnym uśmiechem.
A potem wszystko prysło, bo zajęli się jedzeniem. Przy posiłku było cicho, jakoś tak... zwyczajnie. Spokojnie. Naturalnie. Jakby ktoś dawno już napisał ten scenariusz. Jakby było to przećwiczone setki razy.
Wstali od stołu, ona złożyła naczynia do zlewu, on zaczął się zbierać. Chwilami spoglądał na nią, jej bladą skórę pokrytą śladami po jego ustach, krótkie spodenki od piżamy. Zbyt krótkie. Ona zaś w chwilach wolnych od jakiejkolwiek czynności zastanawiała się, co chodzi mu po głowie. I do niczego dojść nie mogła.
- Będę już iść - oznajmił Shingo, kiedy w końcu odebrał od Yasmin swój wczorajszy T-shirt.
Pokiwała głową, przybierając niewiele mówiący półuśmiech.
- Może jeszcze kiedyś się zobaczymy - wymruczała, składając na szyi chłopaka lekki pocałunek. Za lekki.
Znów była sobą. Znów założyła te wszystkie kolczyki, a jej nienaturalnie zielone oczy lśniły tym samym blaskiem, co podczas karaoke i wyścigu.
- Lepiej prędzej niż później - przejechał palcem po tych wszystkich śladach zeszłej nocy prezentujących się na jej szyi.
Parsknęła cicho.
- Oby.
I Shingo wyszedł. Lecz nawet po zamknięciu za sobą drzwi, czuł jak narasta w nim adrenalina. Wiedział, że ten dzień spędzi na treningu. Trzeba było wyładować te dodatkowe pokłady niewyżycia.
Kiedy stanął przy swoim samochodzie, wyjął papierosa. Tylko nikotyna mogła przynieść chwilowa ulgę. Dym wirujący w płucach, tak, tego trzeba mu było. Ulgi i rywalizacji. Wszystkiego na raz.
- Ty!
Shingo nawet nie zauważył, kiedy podbiegł do niego Iketani i chwycił go za kołnierz. Papieros wypadł mu z ręki.
- Odczep się ode mnie - odepchnął chłopaka. Teraz odczuwał przemożne obrzydzenie. I kolejne porcje adrenaliny.
Iketani zachwiał się, cofnął.
- Jak śmiałeś!
Shingo zaśmiał się paskudnie.
- Yasmin to duża dziewczynka. Chyba już może decydować o sobie - nastała cisza, w której ścigant z Night Kids jedynie napawał się swoją wyższością. - Nie jestem też pewien, czy jestem jej pierwszy - dodał. - Jest podejrzanie dobra w te klocki.
Iketani zaczerwienił się.
- Chcesz wiedzieć jak...
Zakrył twarz dłonią.
- Stop!
- Więc...
- Masz się od niej odczepić! - wrzasnął.
Paskudny śmiech wyrwał się z gardła Shingo. Nie chciał się „od niej odczepić".
- Niech wyścig zadecyduje. Kto wygra, ma prawo do Yasmin.
- Ona się nie zgodzi - warknął Iketani.
- Czyżby? - uniósł brew. - Możemy zapytać.
- Porozmawiam z nią - warknął Iketani. Zaciskał zęby i pięści. A z drugiej strony nie potrafił przywalić przeciwnikowi. Trząsł się więc z wściekłości i bezsilności.
- Na co czekasz?
Chłopak wyciągnął telefon i zadzwonił. Przy każdym dzwonku liczył na to, że Yasmin może jednak nie odbierze.
- Iketani?
Chciał wręcz zakląć na głos. Choć zwykle tego nie robił. Shingo obdarzył go obrzydliwie przebiegłym uśmiechem.
- Hej, Yasmin - ścigant z Akiny niezręcznie podrapał się po karku. - Słuchaj no... - nie potrafił jej tego przekazać. Tak nie należało postępować. To ona powinna mieć wybór. I wybrać słusznie. Choć jej to ostatnio nie wychodziło.
- Z twoim kolegą - Shingo wtrącił się, jego głos ociekał subtelną odrazą, gdy mówił o Iketanim - mamy pewien pomysł. Pewien sposób, jak zażegnać... nasz spór.
- Mów dalej.
- Proponuję wyścig - z drugiej strony słuchawki słychać było szelest papierka otwieranego lizaka. - Ten, który przegra - chłopak zawahał się, ostrożnie dobierając słowa - przestanie sprawiać problemy.
Iketani stał, wmurowany w ziemię, niemalże zgrzytając zębami.
- Brzmi... interesująco.
Dopiero do niego dotarło, że utrata Yasmin jest realna. Realna, a do tego czycha tuż za rogiem. Wypowiedziane przez nią słowa przypieczętowały układ. To była Yasmin. U niej zawsze chodziło o rozrywkę.
- Proponuję jutrzejszy wieczór - Iketaniego z odrętwienia wyrwał głos rywala. Chciał zwymiotować na widok jego parszywego uśmiechu.
- Niech będzie - nie mógł okazać słabości. Nie mógł odmówić.
- Zatem... która przełęcz?
Członek Akina Speed Stars przeprowadził szybką kalkulację.
- Akagi. Tam się zaczęło i tam się skończy.
Shingo parsknął cicho. Przywołał na twarz swój charakterystyczny uśmiech i aż oczy mu zabłysły.

CZYTASZ
Adrenalina |Initial D
FanfictionPo długiej nieobecności w prefekturze Gunma pojawia się Yasmin - przyjaciółka z dzieciństwa Iketaniego. Wciąż jest dokładnie taka, jaką ją zapamiętał. Czyli z lekka szalona i kocha niebezpieczeństwo. Aby zapewnić jej rozrywkę, Iketani zabiera Yasmin...