<14>

23 5 2
                                    

Przyjemny dźwięk mechanicznej klawiatury odbijał się po pokoju, gdy kolejne słowa pojawiały się na ekranie. Yasmin z napiętym wyrazem twarzy śledziła każde zdanie, poprawiając co rusz kolejne niedociągnięcia. Termin przesłania artykułu zbliżał się nieubłaganie, a ona, zamiast pracować, bawiła się.

Westchnęła cicho, stawiając kolejne kilka znaków. Ta zabawa nie wyszła jej na dobre.

Przeniosła wzrok na ramkę ze zdjęciem, którą postawiła tu w dniu swojego przyjazdu. Twarze przyjaciół ze Stanów uśmiechały się do niej radośnie. Spojrzała na zegarek. Jeszcze spali. Nie było szans, by z kimś porozmawiać o tym wszystkim, co się wydarzyło.

Znów przeniosła wzrok na ekran komputera. Zawsze miała w sobie coś z grafomanki, ale dziś słowa wybitnie się nie kleiły. Usunęła kilka zdań. Nie były napisane na wystarczającym poziomie. Sytuację skwitowała kolejnym cichym westchnieniem. Nerwowo potarła skronie.

Dzwonek do drzwi wyrwał Yasmin ze stanu beznadziei. Poderwała się z krzesła i prawie je wywracając pobiegła do przedpokoju. Nim zdążyła otworzyć drzwi, ktoś po drugiej stronie otworzył je z impetem. Yasmin cudem uniknęła uderzenia.

- Mama! - rzuciła się kobiecie na szyję.

Pani Hakate odwzajemniła gest i równie mocno przytuliła córkę. Yasmin znalazła pożądane ukojenie w mocnym uścisku matki. Na chwilę opuściło ją to poczucie beznadziei i słabości.

- Jak ci się żyło pod moją nieobecność? - kobieta odsunęła córkę na odległość ramion. Obdarzyła ją ciepłym spojrzeniem bystrych oczu, tak, jakby chciała, by wszystkie wady córki rozpłynęły się w tej chwili. Yasmin czuła, że jej rodzicielka dojrzała ślady na szyi, ale była jej wdzięczna, że nie skomentowała ich w żaden sposób.

- W porządku. Gdzie tata?

Spojrzeniem powędrowała za framugę drzwi. Nie dojrzała go jednak nigdzie.

- Rozmawia z Iketanim.

Yasmin spuściła wzrok.

- Opiekował się tobą pod naszą nieobecność, co? - kobieta żartobliwie poczochrała córkę.

- Tylko troszkę.

- Tylko troszkę? - pani Hakate uniosła brew. - Zobaczymy, co tata nam powie.

- No dobra, trochę bardziej.

- Mam nadzieję, że nie wpakowałaś się w żadne kłopoty.

- To już zależy od interpretacji.

W przedsionku pojawił się Hakate Mokichi. Trzymane przezeń naręcze nowych książek prawie wysypywało się na podłogę. Przepchnął się pomiędzy córkę i żonę i rozbawionym głosem rzucił: „pomoże mi ktoś w końcu?". Obie kobiety roześmiały się i wzięły po kilka egzemplarzy z wierzchu stosu. Yasmin momentalnie zaciągnęła się zapachem książek świeżo przywiezionych z drukarni.

- Ile poszło do druku?

- Dwadzieścia tysięcy - mężczyzna odpowiedział z dumą. - Ciężka praca się opłaciła.

Rodzina przeszła do kuchni. Wszystkie książki spoczęły na blacie.

- Piętnaście dla ciebie. Możesz je wysłać do Stanów, czy coś.

Yasmin pokręciła głową.

- Najpierw bym musiała wykonać tłumaczenie na angielski.

Hakate Olivia zaśmiała się cicho.

- Mała niespodzianka od naszego wydawcy - mówiąc to, podsunęła córce kilka książek ze spodu stosu.

- Są po angielsku! - Yasmin aż zaświeciły się oczy.

Adrenalina  |Initial DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz