XXX. „Muszę o coś poprosić"

1.7K 102 99
                                    

Nie spodziewałam się, że kierowca z zamku rzeczywiście po mnie przyjedzie o takiej godzinie. Byłam pewna, że zaśmieje się i każe mi czekać do rana. On natomiast zapytał jedynie o adres, aby się upewnić, gdzie ma przyjechać, i nawet nie godzinę później wsiadałam już do takiego samego samochodu co ten, którym jechałam do zamku za pierwszym razem.

Ta sytuacja sprawiła, że zebrało mi się na przemyślenia, choć wolałabym tego uniknąć. Po kilku chwilach, przy których moje myśli skakały od wątku do wątku, doszłam w końcu do wniosku, że niewiele się zmieniłam od mojej pierwszej podróży na zamek. Byłam tylko na pewno bogatsza o zdecydowanie zbyt wiele paskudnych wspomnień, których bardzo chciałam się pozbyć. Spoglądając przez szyby samochodu, luksusowe budynki dzielnicy wampirów nie robiły na mnie już takiego wrażenia, a podjeżdżając pod górę do zamku, nie czułam ani krztyny podekscytowania, a zwykłe przerażenie.

Była piąta nad ranem, gdy dotarłam do bram wewnętrznego pierścienia zamku. Na całe szczęście przepustka, którą dostałam przy awansie, pozwalała mi swobodnie wchodzić do niego i go opuszczać, gdy tylko była taka potrzeba. W przeciwnym wypadku zapewne musiałabym czekać pod bramą na bardziej sensowną godzinę, aby tu przyjechać.

Wiedziałam doskonale, czemu tak bardzo zależało mi, aby dostać się na zamek jak najszybciej, choć wszystkim dookoła mogło się to wydawać dziwne. Tylko wmawiałam sobie, że jestem pewna swojej decyzji, więc obawiałam się, że im więcej czasu minie, tym więcej wątpliwości - których nie będzie tak łatwo zepchnąć na drugi plan - się pojawi i zamąci mi w głowie.

Mimo wszystkich moich przepustek strażnicy przy komnatach króla spojrzeli na mnie jak na kosmitę, gdy powiedziałam im, że chcę tam wejść bez wyraźnego powodu. Ta sytuacja przypomniała mi tę, gdy król zawołał mnie do siebie w środku nocy. Na moje nieszczęście wampiry strzegące jego drzwi były inne niż tamtym razem i nie rozpoznały mnie.

- Jestem upoważniona, aby wejść tam w każdej chwili - wyjaśniłam któryś już raz z rzędu, po czym pomachałam im przed nosem moim identyfikatorem. Zapewne byłam przy tym bardziej bezczelna, niż wypadało, ale miałam już szczerze wszystkiego dość.

- Jego Wysokość obecnie znajduje się w środku i odpoczywa - odparł surowo jeden ze strażników. - Nie masz powodu, aby tam wejść. Cokolwiek chcesz zrobić, może poczekać do rana.

- Po co niby wydają te specjalne przepustki, żebyście je ignorowali, co? - Wymownie oparłam ręce na biodrach. - Nie muszę się nikomu tłumaczyć z tego, co chcę robić. I nie powinnam, bo po to właśnie dostałam ten plastik. - Przedmiot, o którym była mowa, znów wylądował tuż przed oczami jednego ze strażników.

Nie wierzyłam, co się właśnie działo, ale mój zmęczony i napompowany stresem mózg chyba miał na sobie blokady, przez które myślał tylko o jednej rzeczy i ignorował wszystkie inne wspomnienia czy przeciwskazania. Oto kłóciłam się z dwoma wampirami i... po ich minach wyglądało na to, że wygrywałam.

- Teoretycznie ma rację. - Drugi z nich spojrzał na pierwszego. - Rzeczywiście ma możliwość wejścia do kwater króla niezależnie od pory czy powodu.

Pierwszy strażnik miał taką minę, jakby właśnie wgryzł się w cytrynę. Skończyło się jedynie na kolejnym dokładnym przeszukaniu. Przeżyłam ich w tym zamku więcej niż większość ludzi w ciągu całego swojego życia, więc posłusznie oddałam jednemu wampirowi swoją torebkę, po czym rozłożyłam szeroko ręce, aby przyjąć odpowiednią pozę.

Gdy już weszłam do środka, bezdźwięcznie odetchnęłam z ulgą. Od razu zauważyłam, że drzwi do sypialni króla były uchylone, ale nie wydobywał się z nich żaden dźwięk.

Nagle poczułam ogromne wyrzuty sumienia, a całą moją determinację szlag trafił. Miałam przecież świadomość, jak niewiele wypoczynku dostawał król, a ja wparowałam do jego komnat z czymś, co mogło przecież poczekać. Chciałam zawrócić i uciec, ale przez stojące tuż przed drzwiami wampiry odrzuciłam taką opcję.

I. Nasiona DobrociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz