- To kim jest teraz... - zawahała się Ząbek - Z tego co mówił Zając, to już nie ta sama osoba, która masakrowała galaktyki, starając się unicestwić Cara
Przez chwilę siedziały w ciszy. Seraphina, oparta o drzewo, z korzeniami oplatającymi już całe jej ramię, Stella wylegująca się na rąbku jej sukni i Toothiana naprzeciw nich.
- Wcześniej był gniewem fearlingów, sterowanym jego celem zniszczenia Cara, a teraz... - dziewczyna nie była pewna jak to ująć - Gdy przybyli na Ziemię, był z nimi ktoś jeszcze, nie pamiętam jego imienia, ale Zając mówił, że należał do osobistej straży Cara...
- Nightlight - wtrąciła się Gwiazda - Nightlight był jedyną osobą, która podróżowała z Carem i Kolekcją
- Jedną z dwóch - poprawiła ją Sera - Przez pewien czas był też z nimi inny Celestial, ale pozbawiony jakiejkolwiek mocy. Później Car wykorzystał go w eksperymentach, Obiekt był zbyt problematyczny
- W takim razie Nightlight pomógł Zającowi i Piaskowi w walce - kontynuowała kolibrzyca - Omal wtedy nie zginęli... - wzdrygnęła się, przypominając sobie strach w oczach Strażnika, gdy jej to opowiadał - Nightlight zadał ostateczny cios, przebijając go swoją włócznią. Użył całej swojej mocy, by wypalić fearlingi i zniknął. Aster myślał, że zginął, ale skoro mówicie, że trafił z powrotem tutaj... - wzruszyła ramionami. To wszystko było pogmatwane - Następny raz, gdy udało mu się zebrać dość mocy, by zaatakować, był już inny. Teraz używa imienia Pitch Black, chociaż z opowieści wynika, że jest bliższy byciu Kozmotisem niż wcześniej. Wtedy zostałam powołana
- Jaki był? - spytała Seraphina. Uścisk korzeni na jej ręku zelżał już.
- Był najstraszniejszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałam - odpowiedziała szczerze Strażniczka Wspomnień - Sama jego obecność, jego aura wzbudzała lęk. Kiedy patrzył ci w oczy, miało się wrażenie jakby widział twojego ducha. Potrafi wyczuć twój najgorszy strach i użyć go przeciw tobie. Zwyciężyliśmy z trudem i to tylko dlatego, że nie spodziewał się mnie i Northa - splotła ręce przed sobą, starając dodać sobie otuchy. Pamiętała swoje przerażenie z tego dnia aż zbyt dobrze - Od tamtego czasu mieliśmy mniejsze starcia, ale z pozostałymi Strażnikami zadbaliśmy, by nie było nigdy więcej nie było aż tyle strachu na świecie.
- Ale ciebie już tam nie ma - powiedziała kobieta. Kolibrzyca spuściła oczy, przeczesując palcami pióra na ręku, starając się odpędzić ogarniający ją smutek. Jej chłopcy byli na zewnątrz i szanse, że znów się spotkają malały z każdym dniem - Myślisz, iż przyjdą po ciebie? - chłodny głos czarnowłosej zabolał bardziej niż się spodziewała. Wiedziała, że jej celem nie było zranienie, że ona po prostu mówiła w ten sposób, ale i tak nie było to przyjemne.
- Chciałabym wierzyć, że tak, ale... - westchnęła - Tak rzadko się widywaliśmy, zanim się zorientują mogą minąć dekady. Sanderson pracuje non stop, przecież ktoś zawsze śpi, Aster i North nie opuszczają prawie swoich miejsc... Znaczy Aster czasem wychodzi po materiały do swoich farb albo nowe rośliny - uśmiechnęła się delikatnie. Zając mógł udawać zatwardziałego żołnierza, lecz kochał sztukę ponad wszystko. Gdyby tylko nie urodził się w czasie wojny...
Stella złapała ją za rękę, splatając ich palce. Kolibrzyca podniosła wzrok, uśmiechając się z wdzięcznością. Tęskniła za swoimi chłopcami, ale wolała nigdy ich więcej nie zobaczyć niż żeby tu wylądowali.
- Car zapewne powoła kogoś w moje miejsce - westchnęła - U Northa w bazie jest kryształ, którym wybrał naszą czwórkę
- Myślisz, że to będzie Jack? - spytała gwiazda, wbijając w nią czarne jak nocne niebo oczy.
CZYTASZ
Trapped
Fanfiction"Jeśli odejdę, nie mam gdzie pójść. Dla mnie nie ma nigdzie miejsca. Nie jestem duchem tak jak ty, ani nawet już człowiekiem. Jestem... dziwadłem, istotą, która nie ma prawa żyć, ale nie może umrzeć" ~*~ Co z tego, że mam zaczęte już x fanficków. Pi...