Ząbek obudziła się z lekkiej drzemki przez poruszenie jakie zapanowało w Sali. Rozejrzała się, ziewając, próbując posklejać słyszane słowa w całość
- ...jak to?
- ... od razu tu-
- wielu-
- Toothiano, słyszałaś co się dzieje? – zawołała Aura ze swojej klatki. Kolibrzyca z zaskoczeniem stwierdziła, że pomimo panującego harmidru, wszyscy pozostali na swoich miejscach.
- Nie, czy chodzi o Emmę? – zapytała, podchodząc do krat. Nie wiedziała dlaczego wszyscy byli w swoich klatkach, ale uznała że lepiej nie wychodzić, skoro nikt inny tego nie zrobił.
- Nikt jej nadal nie widział, pewnie Jack ją naprawia – odrzekła, kręcąc głową – Ale jest podobno nowy obiekt! Co najdziwniejsze, przyszedł prosto do nas – dodała. Ząbek zmarszczyła brwi, niezbyt pewna dlaczego to było takie dziwne – Zanim ty się pojawiłaś, Jack przyszedł nam powiedzieć, że jesteś w budynku i będziesz do nas dołączać – wyjaśniło uosobienie wiatru – Plotki o twoim pobycie były już wcześniej, bo Sela musiała iść cię wyleczyć do izolatki, ale Jack poinformował nas zanim przyszłaś
- Wiadomo kim jest nowy? – spytała zaciekawiona kolibrzyca – I czemu wszyscy są u siebie? Przy takim harmidrze spodziewałam się, że wszyscy będą biegać dookoła
- Jeśli coś się dzieje albo stało, lepiej nie wychodzić dopóki Jack nie powie, że już można – odparła Aura, przeczesując palcami włosy – Nigdy nie wiadomo czy pod jego nieobecność roboty nie zostaną uruchomione, a one nie biorą pod uwagę, że on nam pozwala wychodzić – nimfa wzdrygnęła się lekko. Zanim wprowadzili tą zasadę, kilka obiektów miała nieszczęście spotkać konsekwencje swoich pomyłek – Co do nowego, to nie wiadomo, bo plotki ciężej idą, gdy wszyscy są u siebie. Plus nowa istota nadal śpi.
Draco odwróciła się w ich stronę z machnięciem skrzydeł. Dopiero teraz, gdy zniknął, Ząbek zorientowała się, że przez niemal cały czas rozlegał się bardzo niski dźwięk.
- Nowy Obiekt jest mały, ma kolor starego złota i bardzo delikatnie jaśnieje – powiedziała donośnym głosem. Widocznie ten dziwny dźwięk był sposobem komunikacji z jednym z dalej stojących Obiektów.
Serce kolibrzycy zamarło na chwilę, słysząc ten opis, jednak zaraz zmusiła się do spokojnego oddychania. Sanderson jaśniał w sposób jakiego nie dało się pomylić, więc to nie mógł być on.
Poza tym Jack obiecał, że jej powie jeśli któryś ze Strażników trafi do kolekcji. A on nigdy nie kłamał.
Prawda?
***
Wszystko co mogło pójść nie tak, poszło nie tak. I to co nie mogło, też poszło źle.
Zając leżał w klatce, nie mogąc się ruszyć. Rany na jego twarzy pulsowały w rytmie z jego sercami, drobne strużki ciemnozielonej krwi powoli spływające po futrze, łaskocząc.
Cokolwiek blokowało jego magię, oszczędziło na szczęście jego przyśpieszone leczenie, więc rozbita kość powoli już się łączyła, nawet jeśli działo się to wolniej, niż gdyby mógł pomóc sobie zmianą kształtu.
Ale łaskotanie pozostało.
Nie mógł nawet poruszyć palcami u łap, by rozmasować wcześniej zmiażdżone tkanki. Co prawda zdążył naprawić większość tkanek zanim tamten chłopak przybył i zrobił coś ograniczając jego magię i unieruchamiając, lecz nadal stopa mu zdrętwiała.
W pozycji w jakiej leżał nie był w stanie zobaczyć swojej ręki, ale pamiętał zbyt dobrze jej wygląd.
Jak to się stało? Był pewien, że dziewczynka była androidem, pozostałe roboty z którymi walczyli były w pełni z metalu, chociaż ich zapach był dziwny.
CZYTASZ
Trapped
Hayran Kurgu"Jeśli odejdę, nie mam gdzie pójść. Dla mnie nie ma nigdzie miejsca. Nie jestem duchem tak jak ty, ani nawet już człowiekiem. Jestem... dziwadłem, istotą, która nie ma prawa żyć, ale nie może umrzeć" ~*~ Co z tego, że mam zaczęte już x fanficków. Pi...