Po całym tym zajściu w kolekcji zapanowała cisza. Żaden z obiektów nie odzywał się, większość nawet nie spoglądało w stronę kolibrzycy. Ci, którzy to robili, zerkali ukradkiem, nie odwracali się w pełni w jej stronę.
Ząbek czuła się źle. Nikt z nich nie lubił Emmy, czy też „Blachary" jak ją określiła Sela, ale gdy tylko kobieta zaczęła mówić o niej, zareagowali źle. Coś w jej słowach zdenerwowało ją, lecz nie chodziło o obrażanie Emmeline... Jack powiedział, że wróblica go broniła. Ale przed czym? Przecież Strażniczka nie mówiła o nim, a o dziewczynce.
Nagle kobieta sobie coś uświadomiła. Wróciła myślami do momentu, gdy białowłosy cały w bandażach wkuśtykał do pomieszczenia. Coś jej nie pasowało w tym obrazie, nie zgadzało się z poprzednimi wspomnieniami...
Odtworzyła w pamięci jego obraz. Brak ręki, chociażby kikuta, ramię i tors owinięte biały materiałem. Pozostałość po nodze, udo bez kolana, też skryte pod bandażami. Posiniała stopa. Ledwo co widoczna twarz, która zaledwie kilka godzin wcześniej była krwawą masą. Żeby poruszać się o własnych siłach, potrzebował laski, na której tak kurczowo zaciskał palce. Każdy ruch sprawiał mu ból, lecz parł do przodu, by ochronić ją przed gniewem zamieszkującej klatkę obok Passer...
...kurczowo zaciskał palce.
...kurczowo zaciskał palce.
Przecież Car pozbawił go jednej dłoni, a tego samego dnia Emma wyrwała mu drugą rękę. On nie miał palców. Nie miał dłoni, na której mógłby je mieć. Jakim cudem...?
Czyżby Car go uleczył? Albo pozwolił to zrobić Seli? W końcu chłopak bez rąk nie byłby w stanie zajmować się tak dobrze kolekcją. Stałby się bezużyteczny...
Co by się z nim stało, gdyby przestał być przydatny?, zastanowiła się kolibrzyca. W kolekcji było wiele istot, którymi trzeba było się zająć, a Emma sama nie dałaby rady. Ale okrutność Cara jak się okazało była ogromna. Kazać rodzeństwu walczyć ze sobą... jeśli przyszli tu razem i spędzili kilka dobrych lat, to znaczy, że dziewczynka była bardzo młoda i łatwa to zmanipulowania. A Kolekcjoner zdołał ją nastawić przeciwko bratu i zmienić w to monstrum...
Jak daleko mógłby się posunąć, by go ukarać za niesubordynację?
- Witaj, Toothiano. Jak się czujesz? – obok rozległ się nagle głos Jacka. Kolibrzyca podskoczyła, wyrwana nagle z zamyślenia i obróciła się w stronę, z której dochodził. Jednak nie było tam chłopaka, za to stał dziwny robot z czterema parami odnóży. W jednej z nich znajdowała się taca z posiłkiem. Kobieta rozejrzała się, zaskoczona tym widokiem, lecz wokół było więcej tych robotów. Każdy z nich mówił głosem białowłosego.
Najbardziej zainteresował ją robot, który podszedł do Passer. Oprócz tacy, trzymał także zawiniątko. Wszedł do jej klatki i położył je w malutkim gniazdku. Wróblica od razu rozłożyła kocyk, odsłaniając nakrapiane jajo, po czym usiadła na nim.
- Rozmawiałem już z Betulą – powiedział głosem nastolatka – Zaoferowała swoje gałęzie na twoje gniazdo
- Podziękuj jej ode mnie – odparła brązowopióra. Chwilę później coś trzasnęło lekko w głośnikach robota i ten znowu się odezwał.
- Mówi, że nie ma sprawy. Chciałaby je zobaczyć jak się wykluje
Ząbek wróciła spojrzeniem do robota, który stał obok jej klatki. Czekał cierpliwie na jej odpowiedź.
- Bywało lepiej – powiedziała powoli
- Mogę wejść? – spytał. Kobieta zmierzyła go niepewnym spojrzeniem.
CZYTASZ
Trapped
Fanfiction"Jeśli odejdę, nie mam gdzie pójść. Dla mnie nie ma nigdzie miejsca. Nie jestem duchem tak jak ty, ani nawet już człowiekiem. Jestem... dziwadłem, istotą, która nie ma prawa żyć, ale nie może umrzeć" ~*~ Co z tego, że mam zaczęte już x fanficków. Pi...