Rozdział 28

33 5 48
                                    

- Lupa? Co tu robisz? – chłopięcy głos wyrwał go ze snu. Próbował się poderwać, ale coś trzymało go w miejscu. Otworzył oczy, jednak widział przed sobą głównie czarne futro – Ohayo, Hotaru-san

- Ohayo – odparła kitsune, która widocznie nadal znajdowała się z nimi w klatce. Nicholas poruszył się trochę, żeby wyciągnąć się z uścisku wilczycy przynajmniej na tyle, by widzieć przybysza – Lupa wyczuła wilka i postanowiła to sprawdzić. Nie puściła go od wczoraj

Wiczyca zawarczała cicho, gdy ruszył się zbyt gwałtownie. Mężczyzna zamarł, niepewien co Lupa mogłaby zrobić.

- Wilka? – zdziwił się głos. Było słychać skrzypienie zawiasów i ciche kroki. Coś metalowego zostało ostrożnie postawionego na posadzce – Nicholas był człowiekiem zanim został wybrany

Chłopak wiedział dokładnie kim on jest. Po głosie zgadywał, że to on pojawił się po tym jak skrzywdzili dziewczynkę... ale skąd wiedział?

Czy wiedział też, że pojawią się tego dnia? Czy to była jedna wielka pułapka?

- Wataha adoptowała go jako swojego, naznaczyła go jako wilcze szczenię – odparła kitsune. North wykręcił się mocniej, tym razem nie zwracając uwagi na warczane ostrzeżenie. Tuż zanim zdołał się obrócić do przybysza, wilczyca złapała go za przedramię. Nie wbijała mu kłów, ale trzymała mocno. Wiedział, że nie zdołałby się uwolnić z tego uścisku, bez ranienia się o jej zęby.

- Lupa! – zawołał zaniepokojony chłopak – Pozwól mu się ruszyć, wiem że tęsknisz za szczeniętami, ale on jest dorosły

Wilczyca burczała przez chwilę, trzymając wciąż jego rękę, po czym puściła i polizała czerwone ślady jakie zostawiła na jego skórze. North nie wstał, jedynie obrócił się tak, by móc zobaczyć przybysza.

Chłopak miał może trzynaście lat, choć jego włosy były bielsze niż Northa. Skórę miał bladą, w niezdrowy sposób, pod jasnymi oczami widać mu było wory ze zmęczenia. Ubrany był raczej prosto; granatowa koszula i kamizelka, brązowe spodnie i znoszone buty.

- Wybacz, gdybym wiedział wcześniej, umieściłbym go inaczej – powiedział, przeczesując palcami włosy. Na jego dłoniach znajdowały się rękawiczki – Witaj. Znajdujemy się w Kolekcji należącej do Cara Lunara. Jestem jej opiekunem, nazywam się Jackson. Mam nadzieję, że Lupa i Hotaru nie narzucały się zbyt mocno

North wpatrywał się w niego przez chwilę. To był ten sam chłopak, który wbiegł wtedy i powalił ich na ziemię w kilka sekund.

Nie wyglądał na groźnego. Nic w jego zachowaniu nie wskazywało na agresję czy nawet zdolność do niej. Szczerze mówiąc, wyglądał jak ktoś kogo można było rozłożyć na łopatki jednym ciosem.

Nie byłby to pierwszy raz gdy ktoś tak delikatnie wyglądający okazał się o wiele silniejszy, wliczając to szczególnie dziewczynkę z wcześniej, jednak zaskakiwało go to za każdym razem.

- Ta dziewczynka... - zaczął, lecz nie był pewien jak ująć myśl. Chłopak zacisnął pięści i schylił głowę, przełykając. Zaraz jednak podniósł ją, mrugając szybko

- Emma nie żyje – powiedział krótko. Jego usta zadrgały

Gdyby nie fakt, że siedział, załamałyby się pod nim nogi. Strażnicy, on, doprowadzili do śmierci dziecka

***

To mogło pójść lepiej, taka była ostateczna opinia Jacka. Nie zdołał porozmawiać dużo ze Strażnikiem, nie zareagował on zbyt dobrze na wieść o śmierci jego siostry.

Z jednej strony miło było wiedzieć, że kogoś innego też obchodzi jej śmierć. Nie tylko dlatego, że była połączona z nim, tylko dlatego że istniała. Nie miał pojęcia kim była, ale przynajmniej żałował jej jako dziecka, którym była. Albo mogła stać się...

TrappedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz