C h a p t e r T w o

2.5K 137 158
                                    

- Lily! - usłyszałam wołanie mamy z dołu. - Ktoś puka. Idź otwórz drzwi. To pewnie ten twój kochaś!

- Mamo!! Eddie i ja się tylko przyjaźnimy!! - jak wspominałam wcześniej wszyscy nas shipują. Nawet moja mama. Szybko zbiegłam po schodach, aby zobaczyć kto pukał i moim oczom ukazał się brunet. Jednak kobieta miała rację.

- Cześć księżniczko. - powiedział chłopak uśmiechając się uroczo, po czym wszedł. Uwielbiałam jak mnie tak nazywał. - Mam nadzieję, że nie masz żadnych planów.

- Em właściwie.. to miałam odwiedzić Nancy...- zobaczyłam jak mina chłopaka rzednie. - aleee zawsze dla ciebie mogę zmienić plany. - uśmiechnęłam się patrząc chłopakowi prosto w oczy, a z kuchni usłyszałam mamę pytającą się kto przyszedł, na co tylko przewróciłam oczami.

Ciemnooki podszedł do mnie bliżej.

- No to może w takim razie... pojedziemy do mnie. Mojego wujka nie ma. Musi zostać na noc w pracy i ma wrócić dopiero jutro rano. Co oznacza... cały dom dla nas hmm. - szepnął mi do ucha, a ja poczułam jego ciepły oddech na sobie. Bosze jak ja go uwielbiałam.

- Mmożemy. - pierwszy raz zająknęłam się w jego obecności.

- Rozumiem, że jestem nieziemsko przystojny i ciężko mi się oprzeć, ale kochanie nie rozpływaj mi się tu. -  chłopak założył mi mój kosmyk włosów za ucho, wtedy się ocknęłam.

- Bardzo zabawne. - rzuciłam w odpowiedzi i zaczęłam się śmiać.

- To jedziemy do mnie? Zawsze to ja u ciebie nocuję. Pora się trochę odwdzięczyć.

- Odwdzięczyć? - powiedziałam, po czym ruszyłam na górę po rzeczy. Jednak nie było mi dane ruszyć więcej niż jeden krok, ponieważ poczułam jak ciepła ręka bruneta mnie zatrzymuje.

- Gdzie idziesz?

- Wziąć kilka rzeczy.

- Daj spokój. Oszczędzimy czas, pożyczę ci coś.

Wsiedliśmy do jego vana, a ja puściłam AC/DC.

Droga minęła nam bardzo szybko i przyjemnie. Cały czas śpiewaliśmy nasze ulubione piosenki i rozmawialiśmy o tym, co zrobimy jak skończymy szkołę. O ile ją skończymy. Eddie był już trzeci raz w ostatniej klasie, a ja obawiałam się, że tym razem i ja dołączę do niego.

Chciałam, żeby to wszystko się już skończyło. Żebyśmy w końcu mogli wyjechać z tego przeklętego miasteczka i zacząć życie w jakimś lepszym miejscu. Gdzieś, gdzie moglibyśmy zrobić wielką karierą i cieszyć się każdą chwilą, jak ostatnią. Marzenia...

- Dawno u ciebie nie byłam. - powiedziałam wchodząc do pokoju chłopaka.

- Trochę się tu pozmieniało. - odpowiedział i podrapał się po karku.

W pokoju było faktycznie więcej plakatów, a płyty, które kiedyś były pochowane w szufladach teraz leżały starannie poukładane na jednej z półek. Sprawiało to, że pokój wydawał się przytulniejszy.

- Ile plakatów. - rozejrzałam się po sypialni bruneta. - Czemu nic nie mówiłeś. Już dawno bym tu przyszła. - mówiłam cała zafascynowana.

- No wiesz.. jakoś nie było okazji. Poza tym ostatnio często siedzieliśmy u ciebie.

- Tak, tak wymówki. - zaśmiałam się, dalej podziwiając "najnowsze" plakaty. - O mój boże Queen...

- Wiem śliczny jest. Mój ulubiony.. - czułam na sobie jego wzrok. Zamiast na plakat spoglądał na mnie. - A więc.. - odchrząknął. - chcesz coś mocnego, czy może lżejszego na początek hmm?

- Eddie! - chłopak dobrze wiedział, że nie popierałam brania używek.

- No co? Tylko pytam. - w obronie podniósł ręce do góry. - Niegrzeczne by było jakbym palił i ciebie się nawet nie zapytał, czy chcesz, nieprawdaż złotko?

- Eddie mówiłam Ci, żebyś to odstawił. - bardzo go lubiłam, ale nie podobał mi się sposób w jaki się rozluźniał? Od kiedy się przyjaźnimy powtarzam mu o rzuceniu tego gówna.

- To tak na rozluźnienie. Zobaczysz niedługo rzucę. - wiedziałam, że tak nie będzie. Zawsze powtarzał to samo. - No już. Nie denerwuj się, kochanie.

Chłopak przyciągnął mnie do siebie tak, że usiadłam na jego kolanach, a on wtulił się we mnie. Zapach zioła był okropny. Zawsze było od niego czuć, ale nie tak mocno jak teraz.

Chwilę się nad tym zastanawiałam, po czym wzięłam od bruneta jointa i się zaciągnęłam. Wiedziałam, że prędzej, czy później bym to zrobiła. Zaczęłam mocno kaszleć, ale po chwili zrobiło się jakoś inaczej... tak luźniej?

- Wowoowooow Thomas wszystko w porządku? - zapytał lekko zszokowany moim czynem.

- W jak najlepszym. Dasz mi trochę? - stwierdziłam, że co mi szkodzi. To tylko jedna noc, a ja nie jestem typem osoby, która się szybko uzależnia. Chyba, że chodzi o pewnego ciemnookiego bruneta. Z tym już jest gorzej.

- Może coś lżejszego? To co przed chwilą wzięłaś jest dosyć mocne. Nie żebym Ci bronił, ale jednak...

- Daj mi to. Nic mi się nie stanie.

- Ohoho dziewczyno szalejesz. - mrugnął do mnie po czym poszedł po zioło. - Proszę bardzo.

Zaciągnęłam się drugi raz, tym razem było lepiej.

- Proszę państwa szok i niedowierzanie Lily Thomas jara zioło z Eddie'm Munson'em.

- Ha ha ha bardzo zabawne. Każdy czasami może.

- Jeszcze chwilę temu mówiłaś co innego. - zauważył chłopak.

- Jeszcze chwilę temu nie jarałam.






Kolejny rozdział za nami. Lets goooo.

 Let me be yours - Eddie MunsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz