Weszłam trochę później na stołówkę niż zazwyczaj, a moim oczom ukazał się brunet stojący na stole i wygłaszający jedno ze swoich przemówień. Zdarzało się to bardzo często, więc wcale mnie to nie zdziwiło.
- ...lub, gdy rzucasz piłką do kosza na bieliznę! - krzyknął chłopak.
- Jakiś problem, świrze? - odpowiedział Jason, kapitan drużyny koszykarskiej.
W odpowiedzi ciemnooki zrobił tylko minę z wyrzuconym językiem i rękami dotykającymi jego głowy. Zaśmiałam się z niego i wtedy nasze spojrzenia się spotkały. Chłopak pomachał do mnie i gestem zachęcił, abym podeszła do nich usiąść. Do nich, miałam na myśli cały klub piekielnego ognia.
Podeszłam i szybko przywitałam się z chłopcami.
- A więc... - zaczął zestresowany Dustin. - Sinclair musi nas dzisiaj opuścić na rzecz rzucania piłki do kosza na bieliznę. I czy może... może udałoby się...
- Przełożyć dzisiejsze spotkanie klubu piekielnego ognia. - dokończył za niego Mike, wiedząc, że chłopak nie był w stanie sam tego zrobić.
- Słucham? - zapytał zdenerwowany Eddie. - Przygotowywaliśmy się do tego cały miesiąc, a wy mi chcecie teraz powiedzieć, żeby najzwyczajniej w świecie to przełożyć?
- Emm właściwie to tak. - odpowiedział Henderson. - Każdy dobry zastępca będzie dziś na meczu.
- Nie obchodzi mnie to. - rzucił Munson i objął ramionami dwójkę przyjaciół. - Niech wasza dwójka znajdzie kogoś na zastępstwo. Macie czas do naszej rozgrywki. - gdy skończył puścił ich, a oni od razu poszli.
- Teoretycznie ja bym mogła zastąpić Lucas'a. - zażartowałam. - No ale nie umiem grać i wiem na temat gry tyle samo, ile mój brat na temat muzyki. - powiedziałam, po czym wróciłam do jedzenia.
- To nie jest głupi pomysł, księżniczko. - powiedział ciemnooki, po czym się uśmiechnął.
- Słucham? - zapytałam zdezorientowana. - Dobrze wiesz, że nie umiem grać. Moje zastępstwo nie miałoby żadnego sensu. Byłoby gorzej niż bez żadnego zastępstwa. - Reszta chłopców, przy stole było takiego samego zdania jak ja, jednak bali się sprzeciwić założycielowi klubu.
- A jak bym Cie nauczył? - zapytał chłopak, próbując dalej mnie przekonać.
- Czy ciebie pojebało? Nie da się nadrobić całych dobrych lat gry w kilka godzin.
- Będę czekał na ciebie po lekcjach. - i na tym skończyła się nasza dyskusja.
- Ale... - nie było dane mi dokończyć.
- Żadnych ale. Widzimy się na parkingu, po lekcjach.
Nie rozumiałam decyzji Eddie'go. Oboje wiedzieliśmy, że nie byłam najlepszą propozycją na zastępstwo. Przynajmniej wydawało mi się, że chłopak tak myślał. Chyba się myliłam.
Szłam już na parking i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Munson oparty o swój van. Podeszłam do niego.
- I jak gotowa na naukę od najlepszego z najlepszych mistrzów gry D&D? - zapytał chłopak ruszając zachęcająco brwiami.
- Właściwie to.. nie. Totalnie nie wiem o co w tym chodzi. Dustin kiedyś próbował mi wytłumaczyć, ale ja za żadne skarby nie mogłam tego pojąć. To jest dla mnie czarna magia. - odpowiedziałam lekko załamana.
- I wszystko jasne. Henderson jest dobrym graczem, ale nie nauczycielem. Zobaczysz, że wytłumaczę Ci wszystko.
- No nie wiem.
- Hej! Spójrz na mnie. - pstryknął palcami brunet. - Nauczę Cię. - nasze spojrzenia się spotkały.
- W to nie wątpię, ale i tak będę słabsza niż każdy z członków klubu.
- Nadrobisz. Zobaczysz.
Reszta drogi przebyła nam o dziwo w ciszy. Zdarzało się to prawie nigdy. Ja byłam zajęta myśleniem, o tym, czy dam radę, a chłopak... właściwie nie wiem czemu Eddie się nie odzywał.
- A więc zaczynajmy. - brunet rozłożył grę i zaczął mi wszystko tłumaczyć. - Najpierw to postaw tu.
- Teraz to przestaw tam. Dobrze. Widzisz nie jest tak źle. - rzucił mi uśmiech.
Minęły dwie godziny, a ja znałam wszystkie podstawy D&D. Co dziwne zaciekawiła mnie ta gra. Kto wie może nawet kiedyś dołączę do tego klubu.
- Dziękuję. Dziękuję. DZIĘKUJĘ! - pisnęłam z radości i przytuliłam mocno chłopaka.
- O Thomas z tej strony Cie nie znałem. - lekko zdezorientowany, po chwili też mnie przytulił. Uroczo.
Gdy się oderwaliśmy od siebie, zaczęliśmy patrzeć sobie w oczy. Nie pamiętam, kiedy jego oczy tak pięknie wyglądały. Były one brązowe, ale tak intensywne, że kolor przechodził w czarny.
Powoli zaczęliśmy się do siebie przybliżać. Nasze usta były na tyle blisko, że wystarczyło kilka milimetrów, a byłyby złączone. Chłopak zaczął się nachylać w moją stronę i miał już mnie pocałować, ale zniszczyłam tą magiczną chwilę odsuwając się od niego.
- Chyba musimy iść. - oblizałam swoje usta. - Niedługo zaczyna się spotkanie klubu, a ty jako prowadzący nie możesz się spóźnić.
- Emm racja. - przyznał mi brunet, odwracając wzrok. - Jedźmy.
Kurwa. Zjebałam. Chwila, o której tak długo marzyłam runęła w kilka sekund. Nie wiem, czemu to zrobiłam. Ze stresu? Ze strachu?, że później będziemy oboje tego żałować, a nasza przyjaźń się rozpadnie, bo jedno z nas nie będzie czuło tego samego, co drugie. Bałam się, że zostanę odrzucona i właśnie zrobiłam to samo...
Kolejny rozdział za nami. Jak myślicie, czy główna bohaterka dobrze postąpiła? Czy będzie miało to wpływ na dalsze części opowiadania? Zobaczymy.
Postaram się, aby dzisiaj pojawiła się też kolejna część. Jestem na działce i mam mnóstwo czasu na pisanie. Dlatego wyczekujcie.
Buziaki<3333
wasza Wiki
CZYTASZ
Let me be yours - Eddie Munson
Teen FictionEddie i Lily zaczęli się przyjaźnić na początku roku szkolnego. Oboje ich łączy miłość do muzyki. Jednak, czy tylko przyjaźń wystarczy dwójce nastolatków? ! Czas akcji nie do końca zgrywa się z tym serialowym. Jedyne co się zgadza do lata akcji... c...