Podjechaliśmy na podjazd domku Rick'a, a gdy wysiedliśmy z samochodu usłyszeliśmy dobiegające ze środka chatki odgłosy naszych przyjaciół. Prowadzili dyskusje na jakiś poważniejszy temat, bo dało się usłyszeć nawet z takiej odległości ton ich wypowiedzi.
Może zostawili otwarte okno, lub my nie domknęliśmy drzwi, gdy wychodziliśmy po rzeczy. W każdym razie ich rozmowy były najprawdopodobniej związane z aktualną sytuacją. Tym co się działo z drugą stroną, z vecną, czy z dalszym ukrywaniem chłopaka.
Wiedziałam, że mogliśmy zostać w kryjówce na dłużej, ponieważ rzeczy, które spakowałam starczyły nam przynajmniej na tydzień, jednak miałam nadzieję, że nie będziemy musieli tutaj tak długo siedzieć. Wizja życia w zamknięciu na jakimś zadupiu mnie przerażała.
Gorzej było z jedzeniem. Steve i Robin dbali o to abyśmy nie umarli z głodu. Byliśmy im okropnie za to wdzięczni. Przyjaciele bardzo nas wspierali. Nie tylko w kwestii jedzeniowej. Mimo, że było chujowo potrafili odciągnąć nasze myśli od tego wszystkiego i rozbawić nas jak to było jeszcze tydzień temu.
Zaciekawieni tym co się działo w środku domku, po woli weszliśmy niosąc ze sobą torby wypełnione rzeczami.
- Heeej. - rzuciłam wchodząc. Wtedy wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę.
Nie zdążyłam zrobić drugiego kroku, gdy podbiegł do mnie Eddie i szybko wyciągnął koszulkę, która wystawała z mojej torby. Przez ogromną ilość rzeczy najzwyczajniej w świecie ledwo się tam mieściła.
Szczerze mówiąc nie do końca zwracałam uwagę na to co pakowałam. Raczej zwróciłam większą wagę na ilość niż jakość.
- Nie wierzę!! - krzyknął. - Kurwa Lily szukałem jej od miesięcy. Moja ulubiona koszulka. - spojrzałam na to co trzymał w ręce chłopak skacząc z radości. Była to czarna koszulka z białym logiem zespołu Black Sabbath. Uśmiechnęłam się na jej widok.
Nie był to ulubiony zespół bruneta, ale t-shirt miał dla niego ogromną wartość sentymentalną.
Pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy u mnie w domu chłopak bawił się moimi kosmetykami. To było dokładnie wtedy, gdy uparł się, że mnie pomaluje, a ja skończyłam jakbym uciekła z wariatkowa.
Sytuacja, o której była mowa w rozdziale 5W każdym razie ciemnooki powiedział wtedy, że gdy zmyję jego dzieło i poprawię trochę po nim, a tak naprawdę zmyję większość czarnego cienia z twarzy obrazi się, bo będzie to dla niego oraz jego artystycznej duszy ogromna uraza. Dlatego wtedy zaproponowałam, że poprawie po nim tylko usta, żeby dodać uroku? temu... wspaniałemu arcydziełu, a on się zgodził.
Zrobiłam usta trochę inaczej niż chłopak. On wybrał czarny cień z pomadką nawilżającą na szminkę, a ja wzięłam moją ulubioną czerwoną. Odcień o kolorze krwistej czerwieni. Nie nosiłam jej często. Raczej tylko na jakieś specjalne okazje, czy wtedy, gdy miałam ogromną ochotę się odwalić jak szczur na otwarcie kanału.
Pobiegłam szybko do łazienki nie mówiąc przyjacielowi jaki kolor na usta wybrałam, a następnie ją nałożyłam. Dodawała mi pewności siebie. Mama zawsze mi powtarzała, że ten kolor idealnie pasował do moich blond włosów.
Wróciłam do pokoju, a brunet był w lekkim szoku. Nie widział mnie nigdy w czerwonej szmince i najwidoczniej nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Prawdopodobnie wziął mnie za nowicjusza jakim sam był i myślał, że usta pomalowane przeze mnie wyjdą jeszcze gorzej niż przez niego.
Wpatrywał się przez chwilę we mnie, a następnie się odezwał.
- No wiesz... pasuje Ci ten kolor. Wyglądasz ślicznie, Lily. - rzucił, a ja poczułam jak na moje policzki wpływają różowe rumieńce.
CZYTASZ
Let me be yours - Eddie Munson
Ficção AdolescenteEddie i Lily zaczęli się przyjaźnić na początku roku szkolnego. Oboje ich łączy miłość do muzyki. Jednak, czy tylko przyjaźń wystarczy dwójce nastolatków? ! Czas akcji nie do końca zgrywa się z tym serialowym. Jedyne co się zgadza do lata akcji... c...