C h a p t e r S i x t e e n

2.2K 128 110
                                    

Udało nam się wyjechać z pobliskiego lasku, w którym położony był domek Rick'a. Jechaliśmy już trochę czasu. Jedynym moim zajęciem w drodze było wyglądanie przez okno, a w między czasie spoglądanie na kierowcę, który skupiony patrzył przed siebie. Za to ciemnoskóry grzecznie spał oparty o mnie. Nie miałam pojęcia jak w takiej sytuacji udało mu się zasnąć. Najwyraźniej kapitan drużyny koszykarskiej nieźle dał im popalić z tym całym polowaniem na świra. Może jednak miłość blondyna do zmarłej dziewczyny nie była na pokaz...

Pewne jest jedno. Znając życie Jason zdążył już zgłosić zaginięcie, a raczej uprowadzenie jego samochodu. Moja osoba pewnie nie umknęła jego uwadze. Więc poza byciem podejrzaną o pomoc rzekomemu mordercy w ukrywaniu się, będę również  zamieszana w kradzież pojazdu. Czego chcieć więcej.

Właściwie nie ruszało mnie to jakoś bardzo. Ważne, że długowłosy był narazie bezpieczny. Dla mnie tylko to się liczyło. Wybrałam życie z szalonym metalowcem u boku, które wymagało masę poświęceń, a ja byłam skłonna za chłopakiem pójść w ogień. Tutaj nigdy nie było nudno.

Jechaliśmy już jakiś czas w przyjemnej ciszy, a jedyne co mogłam zobaczyć za oknem to otaczające nas wysokie drzewa. Nie kojarzyłam tego lasu, a to dziwne bo w Hawkins mieszkałam od urodzenia. Byłam pewna, że znałam każdy ciemny zakamarek miasteczka. O ile jeszcze tam byliśmy...

Nie miałam pojęcia gdzie się znajdowaliśmy, ani gdzie zmierzaliśmy. Chłopak ewidentnie miał jakiś plan, gdzie nas zabrać, ale nie chciałam go o to pytać. Wolałam już się chyba zaskoczyć.

- Myślisz, że nas dogoni? - w końcu brunet się odezwał zadając pytanie, tym wyrywając mnie z zamyślenia. Nie miałam pojęcia o co mu chodziło, więc po zobaczeniu mojej zdezorientowanej miny dodał. - No wiesz Jason...

- Prędzej w końcu zdasz i ukończysz szkołę niż Jason tu dobiegnie. - odpowiedziałam w śmiechu . Co prawda blondyn zgarniał wszystkie nagrody sportowe jakie istniały na tym naszym małym zadupiu i miał zdecydowanie najbardziej zbudowane ciało w całej szkole, ale bez przesady.

- Nie wierzysz we mnie i moje możliwości? - udał urażonego, tym kładąc rękę na piersi tak jakby go to zabolało. - Auć.

- Przecież teraz masz mnie. - uśmiechnęłam się promiennie w stronę bruneta. - Zdasz, czy tego będziesz chciał, czy nie. - po bliższym poznaniu ciemnookiego obiecałam sobie, że to będzie jego ostatni rok w liceum. Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby pomóc mu doczołgać się do końca szkoły, a gdy ja coś komuś obiecam dotrzymuję słowa.

- I za to Cię właśnie kocham. - odparł, po czym zamilknął odwracając ode mnie wzrok patrząc znowu na drogę jakby sam nie dowierzał co przed chwilą powiedział.

- Słucham? - zapytałam cicho chcąc usłyszeć jeszcze raz te dwa słowa. Słowa, nad których sensem zastanawiałam się od śmierci Liam'a. Mojego najlepszego przyjaciela i... pierwszego chłopaka.

Te dwa słowa znaczyły dla mnie okropnie wiele. Słyszałam je często od mamy, ale to było co innego. Ona kochała mnie jak matka córkę, czy jak przyjaciółka przyjaciółkę, a tutaj... Tutaj było całkiem inaczej. Z jego ust brzmiało to... inaczej. Chłopak był dla mnie całym moim światem. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy kiedyś zależało mi na kimś tak jak teraz na nim. Z jednej strony byliśmy identyczni, ale z drugiej całkiem inni. Uzupełnialiśmy się idealnie. Wiedziałam, że też go kochałam. Jednak za nim to powiedziałam czekałam, aż powtórzy te słowa z nadzieją, że się nie przesłyszałam.

- Kocham Cię, księżniczko. - powiedział, a moje serce zaczęło mocniej walić. - Wiem jak to idiotycznie brzmi. Nie znamy się niewiadomo ile. Jesteśmy razem dzień, a ja od razu wyskakuje z takim czy... - przerwałam mu.

- Edwardzie Munson'ie. - powiedziałam próbując zachować największą powagę na jaką było mnie w tamtym momencie stać.

- O nie, złotko. Tak się nie bawimy. Żadnego Edwardzie. Czy ja Ci wyglądam na wampira hmm? - zapytał, a ja wpadłam w śmiech.

- No... masz takie włosy. Trochę takie... wampirowate.

- Przecież ty masz identyczne. - rzucił chłopak z lekką pretensją w głosie na co przekręciłam oczami dalej się śmiejąc.

- Eddie? - powiedziałam pytająco, a brunet akceptując swoje imię kiwnął na to głową z uśmiechem. - Ja też Cię kocham. Wiedziałam to już dawno. Tylko wcześniej pokochałam Cie jako przyjaciela, moją bratnią duszę, a teraz... - zabrakło mi słowa. - no sam wiesz.

- Czyżby Lily Thomas się speszyła? - na jego twarz wpłynął cwaniacki uśmiech.

- Czy Edward Wampir Munson kiedyś przestanie nazywać mnie imieniem i nazwiskiem? - odgryzłam mu się.

- Rozumiem, że wolisz Lily Munson? - na te słowa zaczęłam się rumienić, więc moja odpowiedź była jasna. - Hola hola księżniczko. Ja Ci się jeszcze nie oświadczam. - dodał brunet udając speszenie, na co ja wpadłam w śmiech, a po chwili sam chłopak do mnie dołączył. - Jeszcze... - rzucił pod nosem myśląc, że tego nie usłyszę.

Nie powiem, już wcześniej o tym myślałam. Przed snem odpływałam gdzieś myślami i tworzyłam różne scenariusze dotyczące naszej dwójki. W jednym z nich pojawiło się jego nazwisko z moim imieniem. Wtedy właśnie zastanawiałam się jak do siebie pasowały. W końcu jaka dziewczyna tego nie robiła.

Naszym śmiechem obudziliśmy Sinclair'a, który jeszcze kilka sekund temu grzecznie spał. Przypadkiem zapomniałam o nim całkowicie. Po krótkim przyjrzeniu się chłopakowi zauważyłam, że z prawej kieszeni spodni coś wystawało. Odsłoniłam lekko jego koszulkę, co nie umknęło dwójce chłopaków, a tam znalazłam krótkofalówkę.

- Kurwa mać czemu wcześniej nic nie mówiłeś!? - pisnęłam z radości biorąc do ręki przedmiot, a następnie zaczynając mu się powoli przyglądać.

- O czym ty mówisz? - rzucił zaspany Lucas, do którego najwyraźniej jeszcze nie dochodziło to co mówiłam.

Chwilę potrwało zanim się totalnie rozbudził, więc będąc najniecierpliwszym człowiekiem stąpającym po tej planecie szturchnęłam go na co ten zaczął się powoli podnosić. Chłopak przetarł oczy, lekko się wyprostował, a następnie spojrzał w moją stronę.

- Nie klikaj nic! - krzyknął zabierając mi sprzęt. W tym czasie Munson zdziwiony zerkał co chwile, a to na drogę, a to na nas.

- Przecież nie trzymam tego w rękach po raz pierwszy. - wywróciłam oczami na reakcję. - Wiem jak działa walkie talkie. Może uda nam się jakoś przełączyć kanał tak, aby połączyć się z Dustin'em. - zaczęłam się zastanawiać.

W tym czasie nasz kierowca gdzieś gwałtownie skręcił, a krótkofalówka wypadła z moich rąk trzaskając o podłogę w samochodzie. To była nasza ostatnia deska ratunku. Jeśli metalowe urządzenie się właśnie zepsuło przyrzekam, że zabije go własnymi rękami.

- Nie martw się, słonko. - rzucił w moją stronę ewidentnie zapominając o obecności chłopaka. - Jesteśmy na miejscu. - dodał i wysiadł.

Ruszyłam za długowłosym, a przed nami stała drewniana chatka.







Kolejny rozdział za nami! Akcja zaczęła się toczyć troszkę inaczej niż w serialu, ale to dobrze... chyba. W następnych rozdziałach wszystko się naprostuje.

Zastanawiam się w ogóle nad dodatkowym opowiadaniem, w którym byłby pamiętnik z życia głównej bohaterki i tam byłyby wytłumaczone różne jej zachowania ze względu na jej przeszłość itd. Byłoby opisane jak dokładnie wyglądało jej pierwsze spotkanie z Eddie'm. Tak jak w pamiętniku. Więc co sądzicie??

Edity z Eddie'm dalej mają moje serce...

Buziaki
Wasza Wiki
<3333333

 Let me be yours - Eddie MunsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz